Nieudane pierwsze podejście w 2015 r. wynikało z faktu, że EPA nie zgromadziła wystarczających dowodów na to, że substancja jest bezpieczna dla zapylaczy. Teraz substancja została zarejestrowana w roślinach niekwitnących, nieatrakcyjnych dla pszczół jak zboża czy warzywa, ale także w rzepaku czy grochu. W dwóch ostatnich gatunkach stosowanie jest możliwe, ale po fazie kwitnienia. Zakaz stosowania dotyczy ponadto wszystkich gatunków z przeznaczeniem na materiał siewny. Z rejestracji w zbożach cieszą się szczególnie amerykańscy producenci pszenicy, którzy często korzystali z preparatów zawierających tą substancję.
Przykładowy preparat dostępny w Stanach zawierający sulfoksaflor to Transform WG. Zwalcza mszyce, zmienniki, wciornastki, mączliki (głównie na roślinach szklarniowych).
Sytuacja z rejestracją związków chemicznych przypomina batalię o neonikotynoidy w naszej części świata, o której sporo piszemy. U nas jedna długo musimy czekać na jakiekolwiek rozstrzygnięcia. W kontekście tegorocznej jesieni i inwazji szkodników nie tylko w rzepaku (więcej przeczytacie w listopadowym numerze "top agrar Polska") producenci mają nadzieję, że decydenci dopuszczą jednak możliwość stosowania neonikotynoidów. Nadzieję przynoszą też wyniki badań opublikowanych niedawno przez Bayer (pisaliśmy o tym TUTAJ). Potwierdzają one wcześniejsze tezy, że bardzo mała ilość substancji z grupy neonikotynoidów znajdująca się na nasionach rzepaku nie może być szkodliwa dla pszczół w okresie kwitnienia roślin, po upływie kilku miesięcy od zastosowania.
O sprawie będziemy informować na bieżąco.
jd, fot. Klejdysz