StoryEditor

100% strat w uprawach, 0% pomocy suszowej - jak to możliwe?!!

Trwa wypłata rządowej pomocy dla rolników poszkodowanych przez suszę. Jednak problemy z interpretacją przepisów utrudniają do niej dostęp, czasem nawet wykluczają z niej najbardziej poszkodowane gospodarstwa.
15.10.2018., 14:10h
Trzeba przyznać, że zmiany w systemie pomocy suszowej wprowadzone przez ministra Ardanowskiego sporo rolnikom pomogły. Dotyczy to i samego sposobu naliczania pomocy do każdej poszkodowanej uprawy jaki i możliwości uwzględniania tylko strat w produkcji roślinnej. To szczególnie ważne dla gospodarstw z produkcją zwierzęcą, które wyczerpały już limity pomocy de minimis – np. poprzez pomoc na bioasekurację. Jednak jak zawsze rzeczywistość okazuje się bardziej skomplikowana niż przewidywania urzędników tworzących przepisy.

100% strat, 0% pomocy

Spora grupa rolników z województwa kujawsko-pomorskiego boryka się właśnie z takim nietypowym problemem. Ich uprawy zostały w tym roku dotknięte aż trzema różnymi klęskami i mimo strat sięgających 100%, rządowa pomoc im nie przysługuje.

W takiej sytuacji znalazł się między innymi Łukasz Najdowski z miejscowości Wilcze, który w 30-hektarowym gospodarstwie uprawia pszenicę i rzepak.

– Mrozy jakie przyszły na przełomie stycznia i lutego uszkodziły oziminy. Rzepak i część pszenicy ozimej przesialiśmy, część pszenicy została bo nie mieliśmy czym przesiać, a materiał siewny pszenicy jarej kosztował wtedy nawet 2 tys. zł za tonę – wyjaśnia Najdowski. Rolnik już wiosną wystąpił do gminy o szacowanie strat.

– Komisja oszacowała straty w rzepaku na 50%, a w pszenicy na 49% co zostało zapisane w protokołach – wspomina gospodarz. Pod koniec maja przyszło jednak gradobicie, a grad wielkości 3-4 cm uszkodził poważnie uprawy.

– Gradobicie było tak silne, że w pszenicy, która była akurat w fazie kłoszenia, pozostało zaledwie po kilka kłosów na metrze kwadratowym – wspomina Najdowski.

Po raz kolejny w pola wyszły komisje szacujące straty, które tym razem zostały ocenione na ok. 30%.

– Uprawy były ubezpieczone w maju i miałem szczęście, że gradobicie przyszło dzień po upływie dwutygodniowej karencji, dlatego za gradobicie ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie. Jednak wielu rolników w okolicy odszkodowania nie dostało właśnie ze względu na karencję w polisach od gradu – dodaje Najdowski.

Na suszę już nie starczy...

To niestety nie była ostatnia klęska, która dotknęła gospodarstwa w tym rejonie. W lipcu przyszła susza i komisje klęskowe musiały już po raz trzeci szacować straty.

– Na polach, które wiosna były przesiane komisja wyszacowała straty suszowe na 50-60%, jednak w pszenicy ozimej, którą zostawiliśmy po zimie, komisja oszacowała straty suszowe zaledwie na 21%, co wyklucza te uprawy z pomocy – tłumaczy rolnik.

W takiej sytuacji znalazło się wielu innych rolników także i z innych gmin. W sąsiedniej gminie Sośno sytuacja wygląda identycznie. Tu również rolnicy w tym roku doświadczyli i wymarznięć i silnego gradobicia, które pod koniec maja zniszczyło wiele upraw.

– Jak składaliśmy w gminie wnioski o szacowanie suszy mówiono, ze straty z gradobicia i suszy będą się sumowały. Teraz okazuje się, że tak nie jest i na przykład za jęczmień ozimy, który był uszkodzony przez mróz, grad i susze nie dostaniemy żadnej pomocy – tłumaczy Przemysław Hartwich gospodarujący na 50 hektarach w miejscowości Zielonka koło Sośna. Według informacji rolnika w podobnej sytuacji jest jeszcze ok. 100 innych gospodarstw.

Więcej o tej sprawie przeczytasz w najbliższym wydaniu „top agrar Polska”. Zachęcamy do lektury!


Grzegorz Ignaczewski
Autor Artykułu:Grzegorz Ignaczewski

redaktor „top agrar Polska”, ekonomista, specjalista w zakresie dopłat bezpośrednich, PROW i ekonomiki gospodarstw.

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
26. grudzień 2024 22:05