- Medycyna leczy ludzi, a weterynaria leczy ludzkość – powiedział dr Bogdan Konopka, Główny Lekarz Weterynarii w trakcie uroczystości jubileuszowych z okazji 100-lecia administracji weterynaryjnej w Polsce. Początki administracji weterynaryjnej datuje się na czas odrodzenia państwa Polskiego. Pierwszym naczelnikiem Urzędu Weterynaryjnego był generał Michał Dowbor. Pierwsza instytucja weterynaryjna – Warszawskie Towarzystwo Weterynaryjne powstało w 1919 roku pod nadzorem samego marszałka Józefa Piłsudskiego.
- Sto lat temu na mocy dekretu marszałka państwa służbę weterynaryjną włączono do kompetencji ministra rolnictwa i dóbr państwowych. Służba weterynaryjna zajęła stałe miejsce w strukturach państwowych – przypomniał początki administracji weterynaryjnej dr Bogdan Konopka. Na terenie odrodzonej Polski i ziemiach z trzech zaborów było niespełna 1000 lekarzy weterynarii, którzy pracowali w różnych systemach prawnych i kulturowych. Pierwszy Departament Weterynarii powstał w 1921 roku w ramach struktur ministerstwa rolnictwa. - Wówczas największym wyzwaniem było uporanie się z szerzącymi się po I Wojnie Światowej chorobami zakaźnymi zwierząt – podkreślał dr Konopka.
Polska współtwórcą OIE
Szef krajowej inspekcji weterynaryjnej podkreślał, że wszystkie czynności podejmowane wobec i dla zwierząt mają przede wszystkim służyć zdrowiu ludzi i to jest zadanie Inspekcji Weterynaryjnej w łańcuchu od pola do stołu. Polska była jednym ze współzałożycieli Światowej Organizacji ds. Epizoocji OIE, która dziś łączy 180 krajów Świata. Z jednej strony zwalczanie chorób zakaźnych zwierząt, z drugiej nadzór nad bezpieczeństwem żywności pochodzenia zwierzęcego, to dziś główne zadania Inspekcji Weterynaryjnej, która działa jako wyspecjalizowana policja administracyjna. Najważniejsza jest kontrola chorób, które mogą przenosić się ze zwierząt na ludzi, ale też chorób zakaźnych samych zwierząt. Największym obecnie wyzwaniem dla wszystkich służb weterynaryjnych jest afrykański pomór świń – ASF, którego pochodu na zachód nie udało się skutecznie zatrzymać. Ale także gruźlica czy ptasia grypa.
Szerokie uprawnienia
Dr Bogdan Konopka podkreślał, że dziś inspektorzy weterynarii mają bardzo szerokie uprawnienia kontrolne i władcze, reprezentując instytucję państwa.
– Inspekcja jest to konglomerat doświadczenia i młodości pracowników, którzy są największym kapitałem tej instytucji – podkreślał Główny Lekarz Weterynarii. Jego zdaniem, wkrótce nastąpi wymiana pokoleniowa i przyszłość będzie należeć do młodej kadry.
Nie będzie to łatwe. Nie jest tajemnicą, że Inspekcja ma poważne problemy z obsadzeniem stanowisk, na które brakuje chętnych przede wszystkim z powodu niskiego poziomu zarobków.
Najpierw wyjaśniać, potem karać
Zdaniem ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego, Inspekcja Weterynaryjna musi nie tylko kontrolować i egzekwować przepisy, nakładając mandaty, ale przede wszystkim być przyjazna rolnikom i służyć wiedzą.
Dotyczy to przede wszystkim drobnych, lokalnych zakładów przetwórczych mleka czy mięsa.
– Te małe zakłady dawały nam szansę na przetrwanie także mniejszych hodowców i rozwój lokalnych produktów – argumentował Ardanowski, który dziś w rozwoju drobnego przetwórstwa widzi szansę na rozwój produktów regionalnych, sprzedaż bezpośrednią i RHD (rolniczy handel detaliczny).
- Trzeba pomóc uruchomić tę działalność, która w ostatnich latach została wyeliminowana i tu liczę także na wsparcie ze strony weterynarii. Trzeba najpierw wyjaśniać, a potem biegać z bloczkiem mandatowym – podkreślał Ardanowski.
Jego zdaniem, dziś mamy do czynienia z hejtem, który każde uchybienie w kontroli Inspekcji rozdmuchuje do rozmiarów klęski, ale to jest też element gry rynkowej. Uchybienia występują w każdym kraju, a przypadki zdarzające się sporadycznie w Polsce – zdaniem ministra – są rozdmuchiwane, gdyż stajemy się coraz większym i bardzo znaczącym eksporterem produktów zwierzęcych.
Połączenie Inspekcji
Minister Ardanowski zadeklarował, że jest zwolennikiem połączenia Inspekcji zajmujących się bezpieczeństwem zdrowia zwierząt i ludzi, tj. Inspekcji Weterynaryjnej oraz Inspekcji Sanitarnej i utworzenia urzędu, który kontrolowałby żywność od pola do konsumenta. To miałoby wzmocnić system kontroli. Dla wielu obecnych na uroczystości oznacza to także zmiany strukturalne i ograniczenie zatrudnienia, co jest konsekwencją łączenia instytucji.
Karol Bujoczek
Fot. Bujoczek