StoryEditor

AGROring – debata czy polityczna przepychanka?

Zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego i temperatura sporów politycznych rośnie. Dowodzi tego dzisiejsza dyskusja polityków różnych ugrupowań o sytuacji polskiego rolnictwa i jego perspektywach na przyszłość, która miała miejsce w Centralnej Bibliotece Rolniczej. 
14.05.2019., 21:05h
Jak to jednak w polskiej polityce bywa przedstawiciele różnych partii zamiast skupić się na wskazaniu merytorycznych propozycji chętniej wytykali współuczestnikom debaty, błędy i zaniechania.

Na zaproszenie AgroUnii i Redakcji Tygodnika Poradnika Rolniczego w budynku CBR stawili się Jarosław Sachajko, Jacek Bogucki, Artur Dunin, Jacek Wilk. Na debacie zabrakło Marka Sawickiego, reprezentującego PSL, który z niewiadomych przyczyn nie pojawił się na spotkaniu. 

– Obrzucanie się błotem, zero konstruktywnych wniosków, polityczna przepychanka, rzucona kiełbasa wyborcza, zwalanie winy na kolejne rządzące partie – takie komentarze słyszeliśmy w kuluarach Centralnej Biblioteki Rolniczej po zakończonej debacie, którą współprowadził Michał Kołodziejczak wraz z Redaktorem Naczelnym TPR Pawłem Kuroczyckim. Poruszona tematyka dotyczyła aktualnych problemów w rolnictwie oraz metod ich rozwiązania. Każdy z polityków miał 1,5 minuty na wypowiedź w danym temacie, a debatę nazwano Agroringiem. 

Dopłaty bezpośrednie


Od wielu miesięcy debatuje się nie tylko w Polsce, ale w całej Unii Europejskiej nad tym, że dopłaty bezpośrednie powinny trafiać do rolników faktycznie uprawiających ziemię oraz, że istnieje potrzeba ustalenia definicji rolnika, bo każda instytucja ma na ten temat inne zdanie i stwarza to problemy. 

– Należy przestać płacić tylko za posiadanie ziemi, ale zacząć płacić za produkcję i tym, którzy faktycznie ją uprawiają. Jest możliwość i szansa żeby to w ramach całej Unii Europejskiej zmienić, bo ten problem nie istnieje tylko u nas – podkreślił Jarosław Sachajko. Natomiast minister Bogucki uważa, że funkcjonować to będzie jedynie w teorii, bo oddzielenie grubą kreską rolnika uprawiającego ziemię i prowadzącego gospodarstwo, od właściciela gruntów będzie trudne, szczególnie w przypadku gdy nadal w większości przeważają dzierżawy słowne. 

– Rolnikiem jest także ten przedsiębiorca, który płaci KRUS, a rolnictwem w zasadzie się nie zajmuje – mówił Bogucki, który twierdzi, że resort pójdzie inną drogą i  rozwiązaniem tych problemów będzie dopłacenie do każdej krowy i do każdej świni, a w szczególności do mniejszych i średnich gospodarstw rodzinnych (do 300 ha). Jak podkreślił Artur Dunin rolnik prowadzący gospodarstwo powyżej 300 ha gruntów ornych też najprawdopodobniej prowadzi gospodarstwo rodzinne i jest to według niego podejście niesprawiedliwe. A ponadto, jak dodał nie każde gospodarstwo trudni się hodowlą trzody czy bydła.

Nacjonalizacja polityki rolnej 


Budżet unijny przeznaczony na rolnictwo jest stale zmniejszany, w związku z czym pojawiają się propozycje nacjonalizacji polityki rolnej. 

– Byliśmy przez wiele lat mamieni, że polski rolnik będzie w niedługiej perspektywie miał takie dopłaty jak na zachodzie… Z Unią należy mocno negocjować, że albo w realnej perspektywie dopłaty wyrównają, albo niech nam pozwolą nam te dopłaty dzielić. Jak? Dopłaty na przykład dostawałyby gospodarstwa np. tylko do 50 ha niezależnie ile mają ziemi powyżej, w ten sposób wspieramy też rodzinne gospodarstwa. Dostajemy tyle ile dostajemy, ale dzielimy pieniądze według własnych zasad. Nie chcą dać więcej to trudno – mówił z kolei Jacek Wilk, a duże gospodarstwa według niego nadal mogą korzystać z dopłat, bo wystarczy przecież podzielić gospodarstwo pomiędzy dziećmi… Tylko właściwie po co je dzielić, skoro mają być rodzinnymi gospodarstwami? 

Diagnoza rolnictwa i tworzenie przepisów


Michał Kołodziejczak poprosił o postawienie diagnozy polskiego rolnictwa i możliwości tworzenia nowych przepisów. Uzyskanie odpowiedzi nie było łatwe…

– Jesteśmy na samym końcu listy dochodów rolników w Europie. Mniej od nas ma tylko Rumunia i Chorwacja. Wypadamy tragicznie jeśli chodzi o cały budżet, wszystkie nowe kraje dostały więcej pieniędzy niż Polska. To jest po prostu skandaliczna manipulacja, która nie powinna mieć miejsca – mówił Jarosław Sachajko.

Z kolei minister Bogucki twierdzi, że to wszystko wina prywatyzacji i braku polskich spółek skarbu państwa, a jedynym sektorem, który się obronił jest Spółdzielczość Mleczarska. Nie każdy jednak w Polsce to zdanie podziela. Wątpliwości przede wszystkim mogliby mieć członkowie tychże spółdzielni, producenci mleka… 

Minister Bogucki zarzucił Platformie Obywatelskiej, że za rządów PO zabrakło pieniędzy na dopłaty bezpośrednie, a brakującą kwotę rząd wówczas dołożył z PROWU i zamiast 14 mld zł zostało w budżecie 9 mld… To nie koniec ostrych zarzutów – według Boguckiego Platforma zniszczyła polskie SHIUZ-y i już zabierała się za prywatyzację Spółek Cukrowych należących do Skarbu Państwa.
 
– Proszę Państwa, my takich rzeczy nie chcemy oglądać, najlepiej w polskiej polityce rolnej zacząć się kłócić, to właśnie bez przerwy możemy obserwować. My chcemy nowego początku – przerwał dyskusję Michał Kołodziejczak, który jednocześnie przywitał Wiktora Szmulewicza, obecnego na sali, dziękując, że przyszedł, żeby zobaczyć i posłuchać jak przebiega zmiana pokoleniowa w polskiej polityce rolnej. 


Ułatwić młodym start, czy stop?


Sprzeczność… młody rolnik w obrocie ziemią… to osoba do 45 roku życia, a wiek emerytalny rodziców, nie pozwala przekazać ziemi, bo brakuje im kilku lat do emerytury – to sytuacja na porządku dziennym. Jeżeli nie mamy ziemi, nie mamy jak startować z wnioskiem o dofinansowanie na rozwój – kółko się zamyka, a rolnictwo zamiast się rozwijać – zwija się. 

Tutaj także politycy się pokłócili, kto właściwie zwiększył, a kto zmniejszył wiek emerytalny i żadne konkrety nie padły… 
Według wielu osób receptą byłyby zmiany w emeryturach rolniczych, tak by powrócić do systemu podobnego do rent strukturalnych jakie wstrzymano w 2009 r., które niestety także idealnym rozwiązaniem nie były (stanowiły kolejne pole do naruszeń i oszustw)…

– Polski system emerytalny, to jest jedna wielka katastrofa, działa na zasadzie piramidy finansowej, wyzysk jest kompletnie niemoralny. System należy zbudować od nowa. Nie może on jednak być podstawą do zmian, należy dążyć do tego aby rolnicy mogli godnie zarabiać – mówił Wilk. Według niego należy uwolnić rolnictwo, otworzyć rynki wschodnie i wtedy rolnicy będą się „garnąć do pracy”, bo będą wysokie dochody. Czy faktycznie to może uratować polskie gospodarstwa?

Z sali także padło pytanie dotyczące możliwości zniesienia rosyjskiego embargo, które zatrzymało eksport polskich jabłek. Problem polega na tym, że politycy nie potrafią się z Rosją porozumieć akurat w tych sprawach. Trudno stwierdzić czy chodzi o bariery językowe... czy faktycznie handlowe, bo podobno inni handlują z Rosją bez problemów... 

Z kolei Artur Dunin z PO twierdzi, że metodą na zatrzymanie młodych rolników na wsi będzie utworzenie placówek medycznych i szkolnych na wsiach, komentując system szkolnictwa i likwidację gimnazjów za rządów PiS… 

– Rolnicy to jedyna grupa społeczna, która musi się pozbyć swojego narzędzia pracy, aby móc brać pełną wysokość emerytury. Czy właścicielem będzie syn czy ojciec to jest to samo gospodarstwo – mówił Jarosław Sachajko. Często te spory powodują niechęć młodych do pracy czy nawet współpracy i ucieczkę do miast. 

Kapitał polityczny budowany na strajku


Na ulotce wyborczej kandydata PIS-u do Parlamentu Europejskiego Michał Kołodziejczak zauważył, że tenże kandydat fotografuje się na tle strajkujących rolników z dużym logiem AgroUnii, co jest lekko mówiąc hipokryzją, bo rolnicy AgroUnii przez wielu polityków PIS-u nazywani są „łobuzerią i chuliganerią” i według Michała Kołodziejczaka są po prostu obrażani. 

– Nie widzę w tym nic zdrożnego. Rolnik ma na plecach napis AgroUnia, nie widać jego twarzy, przecież to zwykły przypadek – mówił Jacek Bogucki. Niesamowity przypadek w takim razie, bo zapewne zdziała cuda... 

Silne związki rolnicze i rzecznik


Większość osób biorących udział w debacie stwierdziło jednogłośnie, że Izby Rolnicze w kraju nie funkcjonują prawidłowo, co gorsza dostają pieniądze „a nic nie robią”. 

– Mamy projekt ustawy, aby rolnik decydował na kogo przeznaczy przynajmniej 1%, czy na Izby Rolnicze, Związki Zawodowe czy organizacje rolnicze i wtedy mielibyśmy poukładaną scenę polityczną. Wtedy Izby Rolnicze i Związki Zawodowe powinny mieć możliwość inicjatywy ustawodawczej, bo to oni wiedzą co trzeba zrobić, a nie politycy, którzy tylko igrają rolnictwem – podkreślił Sachajko. 

Temat Rzecznika Rolników także pojawił się na debacie. Nadal wiele osób twierdzi, że takie stanowisko powinno powstać, jednak problem polega na tym, że taka osoba będzie najprawdopodobniej wybrana przez głosowanie sejmowe i większością głosów, bo aktualnie rządzącej partii, a więc łatwo domyślić się jakie przekonania polityczne taka osoba będzie miała. A nie o to chodzi organizacjom rolniczym, to musi być osoba niezależna i nie związana z żadną partią. 

Agroring w Warszawie nie przyniósł żadnych konkretnych rozstrzygnięć, rozwiązań czy gotowych recept na uzdrowienie sytuacji w polskim rolnictwie. Zwrócił jedynie po raz kolejny uwagę opinii publicznej na problemy, które od blisko roku podnosi AgroUnia i Michał Kołodziejczak. Lider AgroUnii próbował spychać polityków do ringowych narożników, ale ich odpowiedzi w większości były klasycznymi bokserskimi unikami pozwalającymi dotrwać jedynie do kolejnej rundy. 

dkol
Dorota Kolasińska
Autor Artykułu:Dorota Kolasińska Redaktor Prowadząca topagrar.pl
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
02. listopad 2024 12:23