Spotkanie zorganizowane przez Opolską Izbę Weterynaryjną przyciągnęło rolników z powiatu oleskiego oraz okolicznych miejscowości. Głównym tematem były zasady bioasekuracji w kontekście afrykańskiego pomoru świń (ASF) oraz choroby niebieskiego języka.
Bioasekuracja i koszty
Wirus ASF, wykryty u dzików w regionie, sprawił, że dwie gminy – Olesno i Dobrodzień – trafiły do tzw. strefy różowej. Wprowadzenie tych ograniczeń nie tylko komplikuje życie rolników, ale także rodzi dodatkowe koszty i biurokrację. Jeden z lokalnych rolników podkreślił, jak poważnie traktuje kwestie zabezpieczeń:
- Bioasekurację prowadzimy od czterech lat – mamy maty w wejściach, rejestry wejść/wyjść, wjazdów samochodów. Dziś obowiązuje nas tylko jeszcze dodatkowo Plan Bezpieczeństwa Biologicznego, który też już leży u powiatowego lekarza weterynarii i czekamy na jego zatwierdzenie – mówi Krystian Kostka, który prowadzi gospodarstwo rolne w Grodzisku, hodując 45 świń w cyklu zamkniętym.
Choroba niebieskiego języka wprowadza komplikacje!
Choroba niebieskiego języka, mimo że nie jest groźna dla ludzi, wprowadza szereg komplikacji dla hodowców bydła i owiec. Głównym problemem są wymagania związane z przemieszczaniem zwierząt. Jak tłumaczy lekarz weterynarii, sytuacja w powiecie oleskim jest skutkiem ustanowienia stref niebieskich, które obejmują 150 kilometrów od ogniska choroby.
- To choroba typowo ekonomiczna. Nie jest ona groźna dla ludzi, bydło zwykle przechodzi ją bezobjawowo, w przypadku owiec i kóz objawy są częstsze i troszkę bardziej nasilone – wyjaśnił Sebastian Konwant.
– Są jednak wymogi w stosunku do hodowców, których zwierzęta znajdują się w strefach objętych chorobą. Przemieszczając bydło, czy to do rzeźni, czy do innego gospodarstwa rolnicy ci muszą po złożeniu wniosku i uiszczeniu opłaty skarbowej otrzymać zezwolenie w drodze decyzji administracyjnej od powiatowego lekarza weterynarii.
Jak biurokracja i koszty badań wpływają na hodowców w strefach?
Hodowcy bydła muszą liczyć się z dodatkowymi kosztami badań krwi oraz testów PCR. Jak wyliczył jeden z uczestników spotkania adanie na PCR to prawie 130 złotych, a do tego dochodzą inne opłaty. Koszty nie są ogromne, ale cała ta biurokracja jest dla rolników dużym utrudnieniem.
Podobne problemy zgłaszają hodowcy trzody chlewnej. Rolnicy obawiają się, że wprowadzenie kolejnych stref ograniczeń, takich jak różowa, jeszcze bardziej podwyższy koszty produkcji.
- Jeżeli decyzja na przemieszczanie zwierząt przepadnie, bo rzeźnia nie przyjedzie na czas, trzeba występować o nową decyzję. To nie tylko stracony czas, ale i dodatkowe koszty – zauważył jeden z rolników, który przyjechał z powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego.
Obejrzyj nasz reportaż w całości!