Australijczycy cały czas walczą z plagą myszy. Gryzonie niszczą uprawy, plądrują magazyny zboża, gryzą ludzi i przenoszą choroby, takie jak leptospiroza. Podobna plaga prawie 30 lat temu spowodowała w w tym kraju szkody w wysokości prawie 100 mln A$ (64 mln euro). Rząd Nowej Południowej Walii uruchomił już pakiet pomocowy o wartości 50 mln A$ (32 mln euro), aby zwalczyć inwazję myszy i pokryć wyrządzone przez nie szkody.
- Nie widzieliśmy plagi na taką skalę od początku lat 80-tych – powiedział minister rolnictwa stanu, Adam Marshall. Jego zdaniem, nadzieje, że chłodniejsze temperatury zimowe ograniczyłyby liczbę myszy, nie spełniły się.
Marshall ogłosił, że jako środek nadzwyczajny będzie teraz starał się o pozwolenie na użycie wcześniej zakazanej trucizny bromadialonu. Jego zdaniem, jest to najsilniejsza trucizna na myszy. Bromadiolon można kupić w Australii do użytku domowego. Jednak jego stosowanie nie jest dozwolone w gospodarstwach rolnych ze względu na ryzyko dla innych zwierząt.
W tej napiętej sytuacji, żądanie australijskiej grupy praw zwierząt PETA, aby nie zabijać myszy w imię „ludzkiej dominacji”, spotkało się z całkowitym niezrozumieniem wśród polityków i rolników. Rzeczniczka PETA, Aleesha Naxakis, powiedziała, że ciekawskie zwierzęta szukały tylko jedzenia i chciały przeżyć. Zasugerowała, że zamiast truć „niewinne” gryzonie, należy je delikatnie schwytać i wypuścić na wolność.
– Jedyna dobra mysz to martwa mysz – powiedział australijski wicepremier Michael McCormack w odpowiedzi na propozycję PETA. Z kolei wicepremier NSW John Barilaro nazwał ją „niedorzeczną” i „obrazą” dla dotkniętych plagą rolników i społeczności.
Źródło: AgE
Fot. Twitter
StoryEditor
Australijczycy walczą z plagą myszy. Gryzonie plądrują uprawy
Od początku roku niektóre części Australii, zwłaszcza stan Nowa Południowa Walia, cierpią z powodu najgorszej od dziesięcioleci plagi myszy.