Sejmowa komisja rolnictwa pochyliła się nad odpowiedzią ministra klimatu i środowiska na jej dezyderat w sprawie zmiany zarządzania populacją wilka w Polsce, w związku z rosnącymi szkodami powodowanymi przez ten gatunek w rolnictwie.
Co napisała komisja rolnictwa?
W dezyderacie do ministerstwa klimatu i środowiska sejmowa komisja rolnictwa napisała, że na podstawie danych szacunkowych stwierdzono, że w ostatnich latach populacja wilka znacząco wzrosła i nie jest on już gatunkiem zagrożonym w Polsce.
- Dlatego też skuteczna ochrona tego konfliktowego gatunku nie powinna być oparta o dogmat ochrony ścisłej, nie akceptowanej i nie przestrzeganej przez kluczowe grupy społeczne (mieszkańcy obszarów wiejskich, rolnicy, myśliwi), tylko o działania, których nadrzędnym celem będzie zapewnienie racjonalnego gospodarowania populacją – czytamy w dezyderacie.
Dlatego komisja rolnictwa zwróciła się do MKiŚ m.in. następującymi postulatami:
- przeprowadzenie ogólnopolskiej inwentaryzacji występowania i liczebności wilków wiarygodnymi naukowo metodami,
- opracowanie strategii zarządzania populacją wilka w Polsce,
- obniżenie statusu ochronnego gatunku z ochrony ścisłej do ochrony częściowej.
Co na to resort klimatu i środowiska?
Stanowisko resortu klimatu i środowiska przedstawiła Anna Ronikier-Dolańska Zastępca Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, która przypomniała, że wilk podlega ochronie ścisłej. Jej zdaniem populacja wilka w rejonie alpejskim czyli w górach jest na właściwym poziomie, a na nizinach w rejonie kontynentalnym jest to „stan, który wzrasta i dąży do stanu właściwego, czyli nie jest właściwy, ale ulegający poprawie”.
- Ten gatunek jest w naszym szczególnym zainteresowaniu, ponieważ wchodzi w konflikt z człowiekiem – powiedział Anna Ronikier-Dolańska z GDOŚ.
Obecne przepisy przewidują możliwość wypłaty odszkodowań za straty spowodowane przez wilki oraz odstraszania tego gatunku. Ale jednocześnie prawo przewiduje w ostateczności odstrzał. Zdaniem A. Ronikier-Dolańskiej część winy za szkody wyrządzone przez wilki to efekt złego zabezpieczania stad ogrodzeniami i elektrycznymi pastuchami. Z kolei wnioski o odstrzały w związku z tym, że są bardzo często niepełne, nie są w ogóle rozpatrywane. W efekcie w latach 2020-2022 na 52 wnioski zrealizowano jedynie 13, czyli 25%.
Podkreśliła, że pomimo wzrastającej liczebności tego gatunku szkody wyrządzane przez wilki nie rosną. Jednocześnie w sytuacjach nadzwyczajnych jest możliwy odstrzały … na telefon. – Są sytuacje kiedy decyzje trzeba podjąć od razu. Jest taki specjalny telefon interwencyjny i dopuszczamy podejmowanie decyzji ustnie. I można działać od razu – dodała Anna Ronikier-Dolańska.
Z kolei w przesłanej do Sejmu przez Mikołaja Dorożałę wiceministra klimatu i środowiska informacji możemy przeczytać, że wilki nie stanowią poważnego problemu dla bezpieczeństwa ludzi: „Jednocześnie odnosząc się do opinii o stwarzaniu zagrożenia przez wilki dla bezpieczeństwa ludzi, należy wskazać, że w oparciu o dotychczasowe opublikowane wyniki badań naukowych w całym zasięgu występowania wilka, dziki wilki nie stanowią znaczącego zagrożenia dla ludzi. Przegląd wyników badań z całego świata wskazuje, że wśród wszystkich dużych ssaków drapieżnych wilki należą do najmniej niebezpiecznych”.
Ostra krytyka komisji rolnictwa
- Proponuje zmienić retorykę i nie mówić tylko o ochronie wilka, ale także o ochronie tych zwierząt, które są przez wilki zjadane – rozpoczął dyskusję poseł Mirosław Maliszewski przewodniczący sejmowej komisji rolnictwa.
- Ta odpowiedź jednoznacznie wskazuje, że ministerstwo klimatu i środowiska jest zadowolone z obecnego sposobu ochrony wilka w Polsce i nie zamierza wprowadzać zmian w statusie prawnym tego gatunku oraz wprowadzać jakichkolwiek rozwiązań, które sugerowała nasza komisja – skomentował Kazimierz Plocke z PO.
- Wyrażam ogromne rozczarowanie odpowiedzią ministerstwa klimatu i środowiska. Jest to wręcz lekceważenie pytań i sugestii komisji – dodał Jan Krzysztof Ardanowski poseł PiS.
Wystąpienie MKiŚ ostro skrytykowali hodowcy.
- W kwestii wilków MKiŚ zachowuje się jak ministerstwo głupich kroków Monty Pythona. Kuriozalna i skandaliczna wypowiedź WWF Polska, że z WPR może finansować zatrudnienie pastuchów. Żenada. Jako rolnicy oczekujemy jasnych i przejrzystych przepisów prawa, a nie kpiny – napisał na platformie X Jacek Zarzecki prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła.