Sprawa dotyczy unijnej dyrektywy nakazującej krajom członkowskim UE wdrożenie do 5. grudnia 2010 roku krajowych przepisów, które miały spowodować osiągnięcie 20-proc. udziału energii odnawialnej we wszystkich źródłach energii do 2020 roku. Polska wprawdzie przyjęła kilka aktów prawnych w tej sprawie, ale KE uznała je za niewystarczające. W związku z tym już rok temu chciano nałożyć na nasz kraj gigantyczną karę 130 tys. euro za każdy dzień zwłoki we wdrożeniu unijnej dyrektywy o OZE. Teraz postulaty Brukseli się zmieniły i domaga się ona 61 tys. euro kary za każdy dzień opóźnienia.
Ministerstwo gospodarki uspokaja, że prace nad sejmowym projektem ustawy o odnawialnych źródłach energii są zaawansowane i najdalej w lutym 2015 roku wejdzie ona w życie wraz ze stosownymi rozporządzeniami. Minister gospodarki Janusz Piechociński jest przekonany, że po wejściu w życie krajowych przepisów o OZE, kary, którą grozi nam Bruksela, nie zapłacimy.
Ustawa o odnawialnych źródłach energii zmienia system wsparcia dla ekologicznej produkcji prądu. Do tej pory jego wytwórcy poza sprzedaną energią mogli zbyć też specjalne, "zielone" certyfikaty jej pochodzenia. W nowym systemie wytwórcy wezmą udział w odwróconych aukcjach, w których będą proponować jak najniższe ceny energii. bcz
StoryEditor
Będzie kara za brak przepisów o OZE?
Polsce grozi kara finansowa za niewdrożenie unijnej dyrektywy o odnawialnych źródłach energii (OZE). Za każdy dzień opóźnienia Komisja Europejska chce od naszego kraju 61 tys. euro.