Potrzeba zmian w przepisach?
Zdaniem wiceministra rolnictwa przepisy trzeba zmienić.
- Jestem za uwolnieniem prawa do produkcji na własne potrzeby, ale oczywiście na zdrowych zasadach. Tylko bezpieczne ilości i, jak jeszcze raz podkreślam, na własny użytek - mówił w październiku w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak, którego zdaniem jest to "swego rodzaju wolność dla rolników".
- Dawniej tzw. księżycówka była ważnym elementem naszego kulturowego krajobrazu, który kojarzył się z tajemnicą, przekraczaniem norm, wolnością od państwa. No i była powodem do dumy, tak, jak nalewki, z których Polacy dawniej słynęli – kontynuował poseł Koalicji Obywatelskiej.
Co na to rząd?
Z pytaniem o oficjalne stanowisko w tej sprawie zwrócił się do MRiRW tygodnik „Wprost”. - Możliwość dalszych uproszczeń w zakresie umożliwienia produkcji destylatów przez rolników na własnym gospodarstwie wymagałoby licznych zmian przepisów, które ustanowiłyby nadzór nad taką produkcją, nie powodowałoby nadużyć oraz nie powodowałoby zwiększania dostępności napojów alkoholowych - wskazuje resort rolnictwa, cytowany przez "Wprost".
MRiRW zwróciło także uwagę, że do przeprowadzenia takiej legislacji potrzebna byłaby także zgoda innych ministerstw: finansów, zdrowia czy rozwoju i technologii. Zwłaszcza w przypadku dwóch pierwszych można by się spodziewać sprzeciwu wobec takich planów.
Nie tylko Kołodziejczak, także Ardanowski
To nie pierwsza próba uwolnienia rynku alkoholi przez przedstawicieli ministerstwa rolnictwa. W 2019 r. opowiadał się za takim rozwiązaniem minister Jan Krzysztof Ardanowski.
- Będę dążył do zalegalizowania produkcji w Polsce okowit, nalewek i destylatów, tak jak to ma miejsce w innych krajach – mówił minister w rozmowie z PAP.
- Skoro doświadczenia Austrii, Słowacji, Węgier czy krajów bałkańskich są jednoznacznie pozytywne, a Polacy bardzo często, wyjeżdżając za granicę kupują tego rodzaju alkohole, jak: śliwowicę, wiśniówkę, palinkę itp., to dlaczego w Polsce udajemy, tolerując nielegalną produkcję, że państwo nad tym panuje, że zalegalizowanie tego będzie czymś złym? - dodał Ardanowski.
Zdaniem byłego ministra rolnictwa nie chodzi jednak o to, by każdy zalegalizować "produkcję w piwnicach" i by każdy gospodarz mógł produkować alkohol na własnych zasadach. Zdaniem Ardanowskiego powinno to wyglądać w ten sposób, że rolnik przygotowuje zacier i umieszcza go w plombowanych beczkach, a ten następnie będzie przerabiany w profesjonalnej gorzelni, pod pełną kontrolą.