Materiał do swoich krótkich nagrań czerpię w większości z pracy w rodzinnym 110-hektarowym gospodarstwie w Starym Dworze. Zdarza się też, że kręcę, np. pokazy polowe na zlecenie firm. To takie małe kieszonkowe, na drobne wydatki. Choć ostatnio coraz mniej mam czasu na nagrania, bo pochłaniają mnie codzienne obowiązki na polu oraz dzienne studia.
Wybrałem rolnictwo na UTP w Bydgoszczy, to już trzeci rok. Na wykłady jeździmy silną, 7-osobową ekipą, skrzykniętą jeszcze w rolniczym technikum. Nauka idzie nam nieźle, bo wiedza przekazywana na uczelni to tylko uzupełnienie umiejętności, które zdobyliśmy w praktyce.
Codzienne obowiązki dzielę z ojcem, choć w ostatnich latach prace polowe leżą głównie po mojej stronie. Skupiamy się na uprawie rzepaku i pszenicy. Dodatkowo siejemy pszenżyto. Na glebach klasy III i IV uzyskujemy plony 4–4,5 t/ha rzepaku, choć w zeszłym roku z powodu wymarznięć były o tonę niższe – i średnio 8–9 t/ha pszenicy.
Sprzedać? Nie sprzedać?
Część plonów, tzn. zakontraktowany materiał siewny sprzedajemy do elewatora bezpośrednio po żniwach. Resztę magazynujemy i czekamy na dobrą cenę. Często przekomarzamy się z ojcem, czy to już czas na odstawę zboża. Czy cena osiągnęła maksimum? Dzięki przechowywaniu ziarna możemy zarobić więcej, choć czasami chęć osiągnięcia jeszcze wyższej ceny skutkuje odwrotnym rezultatem. Tak było w tym roku z rzepakiem, który jeszcze leży w magazynie.