StoryEditor

Burza w Sejmie o ustawę łańcuchową. Rolnicy sfinansują “biznes na zwierzętach”?

Wysłuchanie publiczne w Sejmie dotyczące tzw. „ustawy łańcuchowej” przerodziło się w ostrą konfrontację. Eksperci alarmują: ustawa ma otworzyć furtkę do przejmowania zwierząt i wyciągania pieniędzy od właścicieli oraz gmin. Czy rolnicy rzeczywiście będą musieli płacić organizacjom “prozwierzęcym”?

30.01.2025., 16:37h

Ustawa napisana przez ignorantów 

Zapewne twórcy projektu “ustawy łańcuchowej” nie spodziewali się totalnej krytyki ze strony organizacji zajmujących się zwierzętami na co dzień. Okazuje się, eksperci od zwierząt zarzucają organizacjom “prozwierzęcym” ignorancję w podstawowych sprawach. 

Agata Kruszona-Zawadzka, prezes Klubu Kota Extreme, podkreśla, że projekt został napisany przez osoby niemające wiedzy o behawiorze zwierząt: 

Projekt chce polepszyć dobrobyt zwierząt domowych, ale większość zapisów spowoduje jego spadek — alarmuje. — Przykład? Zakaz sprzedaży kociąt przed ukończeniem ósmego tygodnia życia. To absolutna zbrodnia z punktu widzenia behawioru kotów! Właściwy wiek to 14 tygodni. 

Prezes zwraca również uwagę na absurdalność ograniczenia hodowli do 20 zwierząt

— Jeśli ktoś ma dwie kotki i pięć kotów, a miot każdej kotki liczy siedem młodych, to chwilowo będzie miał 21 zwierząt. Chwilowo, bo młode kocięta zostaną wydane. Czy w takim razie, choć faktycznie w hodowli ma 7 zwierząt, grozi mu zamknięcie hodowli? 

Hodowla zwierząt... w szarej strefie 

W obronie projektu stanęła Fundacja na rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mondo Cane. Katarzyna Śliwa-Łobacz powiedziała zdecydowanie: 

- Obecnie w Polsce hodowla psów i kotów i prostytucja to dwie szare strefy: nowelizacja nie odbiera prawa do hodowania, ale chce uporządkować rynek, bo w internecie codziennie jest 70 tys. ogłoszeń sprzedaży psów.  

Ostro zareagował na to Piotr Kłosiński, prezes Polskiego Porozumienia Kynologicznego: - Do prostytucji i hodowli należałoby dopisać organizacje prozwierzęce, które zbierają pieniądze na zwierzęta, które nie istnieją.  

Jego zdaniem twórcy projektu stworzyli dokument, który jest bublem prawnym

— Ustawa jest tak szeroka, że trzeba będzie napisać ją od nowa! Projektodawcy zapomnieli np., że na uwięzi prowadzimy psy na wystawach. A jeśli już chcą, żeby doprecyzować, co to jest “hodowla zwierząt”, to my żądamy doprecyzowania, kim jest “inspektor organizacji zwierzęcej”, bo teraz może nim być każdy, nawet rzeźnik. W obecnym kształcie nie godzimy się na tę ustawę! 

Ustawa o źródłach finansowania organizacji? 

Do totalnej krytyki projektu ustawy i jego twórców dołączyło Stowarzyszenie Właścicieli Kotów i Psów Rasowych. Sekretarz Stowarzyszenia, Dominika Kłosińska nie owijała w bawełnę: 

- Projekt ustawy zdecydowanie powinien mieć zmienioną nazwę na “Ustawa o pieniądzach” albo “o nadaniu specjalnych uprawnień organizacjom prozwierzęcym i źródłach ich finansowania”. Projekt ten absolutnie nie został stworzony w trosce o dobro zwierząt, lecz o finanse organizacji, które w ten sposób prowadzą biznes - mówiła Dominika Kłosińska.  

Projekt ustawy to manipulacja 

- W związku z coraz większą świadomością społeczeństwa o wartości i wątpliwym prestiżu mundurków z napisem “inspektor” coraz trudniej przychodzi odbiór zwierząt, którym nie dzieje się krzywda; zbiórki na wyimaginowane tragedie zwierząt idą coraz słabiej - kontynuowała Kłosińska. - Więc kreatywne osoby wpadły na pomysł stworzenia projektu ustawy, która usankcjonuje czerpanie zysków z wykreowanej na potrzeby organizacji krzywdy zwierząt domowych, gospodarskich i hodowlanych. Pod projektem ustawy podpisało się ponad 500 tys. osób. Ckliwy plakat z psem uwiązanym na łańcuchu był doskonale przemyślanym chwytem marketingowym i faktycznie trudno, nie znając treści tego projektu, nie poprzeć go. Mało komu chciało się pochylić nad 42 stronami zmanipulowanego tekstu prawnego. Osoby, które zbierały podpisy, albo celowo wprowadzały ludzi w błąd, albo były marionetkami w rękach “zielonych”.  

Organizacje chcą pieniędzy 

- Mamy oczywiście świadomość, że twórcy tego projektu mają 1,5 mln powodów, aby tę ustawę przepchnąć - kontynuowała sekretarz Stowarzyszenia. - Na tyle wycenili koszty, które będą poniesione przez gminy i osoby prywatne, to kwota, która może wpłynąć do kieszeni organizacji. Autorzy to osoby prywatne i organizacje bardzo często skonfliktowane z prawem z powodu nadużyć przywłaszczania i kradzieży zwierząt czy zakłócania miru domowego. Prawda jest niestety taka, że im więcej zwierząt cierpi, tym oni więcej na tym zarobią. Swego czasu na portalach społecznościowych była zbiórka, której bezpośrednim beneficjentem miał być koń, który nie miał żuchwy: to nie była zbiórka na eutanazję tego zwierzęcia, aby pozwolić mu zakończyć cierpienie, lecz na uporczywe podtrzymywanie życia tego zwierzęcia - i za takie działania wg projektu tej ustawy zapłacą gminy i osoby fizyczne - powiedziałą Dominika Kłosińska.

Albert Katana
Autor Artykułu:Albert Katana
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
30. styczeń 2025 23:01