StoryEditor

Chińska wieś kontrastów

Pekin – choć jest stolicą ma jeszcze swoje wioski, które w cieniu gigantycznego miasta żyją w zupełnie innym świecie i o kilkadziesiąt lat biedniej. Jednak chińska wieś się zmienia, bo młodzi nie chcą już tak żyć, jak starsze pokolenie.
13.09.2018., 11:09h
Zaglądamy do wioski o godzinę jazdy od centrum miasta. To przedmieścia Pekinu - tak można powiedzieć, obserwując rosnące kilkunasto-, a nawet kilkudziesięciopiętrowe bloki mieszkalne zbliżające się do wioski. W progach domu kultury wita nas pani wójt wioski z dumą pokazując salę na kilkaset osób, gdzie wieś świętuje różne okazje, zwłaszcza nadejście nowego roku.

Na ulicach wszyscy gdzieś się uwijają. Jedni na rowerach, inni na trójkołowych motocyklach z paką, a jeszcze inni na wyjątkowo cichych elektrycznych skuterach. Na ulicy nie ma typowego azjatyckiego zgiełku, ale i tak podziw budzi fakt, jak sobie wszyscy radzą: autobusy, auta wszystkich marek świata, rowery, motocykle, motorowery, skutery elektryczne, których w ogóle nie słychać i rowery. Na wsi te ostatnie dominują.

Rolnicy mają już po kilka źródeł utrzymania, bo z tych skrawków ziemi nie są w stanie się utrzymać. Tu mają szczęście, bo są blisko dużego miasta. Wydzierżawiając ziemię Spółdzielni otrzymują prawie 800 zł rocznie za poletko o powierzchni ok 700 mkw. Średnio każdy rolnik miał do dyspozycji poletko o powierzchni niespełna 1400 m kw. We wsi mieszkało 260 rodzin posiadających małe skrawki ziemi, łącznie wieś liczyła ponad 800 mieszkańców.
Jak mieszkają na wsi
Pani wójt zdecydowanym i dumnym krokiem pokazuje nam też przykładowy dom mieszkańca wsi, obszerny, dobrze, choć skromnie wyposażony, w miarę posiadający wszystkie potrzebne wygody. Ale tam, gdzie zaglądamy to jednak miejsce zdecydowanie odbiegające od innych domów przy drodze. W końcu turystom pokazuje się tylko dobre przykłady.
Inne domostwa już nieco słabsze, ale widać na każdym kroku drobne remonty i prace budowlane. W takiej podpekińskiej wsi ludzie zaczynają wynajmować mieszkania i na tym zarabiać. Buduje się też nowe domy. Koszt wynajmu mieszkania ok. 70–100 m kw. to w przeliczeniu od 1500 do 3000 zł miesięcznie. I jest to realne przy dobrym dojeździe do miasta.
Zaskakująco dobre drogi
To co nas zaskoczyło najbardziej to właśnie infrastruktura i dobre drogi. I nie chodzi o samo centrum, bo i tu w podpekińskiej wsi drogi są bardzo dobre i obsadzone równiutkimi, zadbanymi alejami drzew. To sprawia, że to właśnie wsie najbliżej miast zmieniają swoje oblicze i zajęcie. Z jednej strony alternatywa zatrudnienia, z drugiej możliwość zarobienia na wynajmie mieszkań. Pani wójt twierdzi, że rolnictwo dostarcza mieszkańcom jej wsi średnio ok. 15% dochodu.
Warzywa i drobne przetwórstwo
Z pokazowego mieszkania idziemy na targowisko, organizowane dwa razy w tygodniu. Drobni rolnicy – oferują wszystkie możliwe owoce i warzywa. Tu już widać, jak bardzo obraz strudzonych życiem ludzi świadczy jednak o innych Chinach, o których i pani wójt i przewodnicy mówią niechętnie. Spracowanych i skromnie żyjących ludzi nawet tu w cieniu stolicy nie brakuje. Każdy na targowisku chce sprzedać co mu urośnie na małym poletku, albo co uda mu się przerobić. Małe wytłaczarki do oleju postawione na niewielkiej przyczepce od razu wyciskają olej czy robią masę sezamową. Nie brakuje też wyrobów wysokoprocentowych, nalewanych do plastikowych pojemników. Warzywa dobrze przygotowane, obrane, umyte, przeróżne śliwki, czy orzechy, a także pakowane w papier jabłka czy gruszki. Ceny takie jak u nas, a nawet trochę drożej. Chiny wcale nie są tanie.
Aplikacja zamiast gotówki – także na targu
Co zaskakuje to fakt, że nawet sprzedawcy warzyw rozliczają się z klientami bezgotówkowo. Mają popularną i bardzo powszechną aplikację w telefonie, którą klient może od razu przelać pieniądze za kupione pomidory czy na różne sposoby przygotowane jajka. Ach te jajka – wyglądają jakby zabrane spod kwoki i ugotowane, ale trzeba uszanować kulinarne zwyczaje, nawet, gdy nam na samą myśl wierci w brzuchu.
Tuż obok biogazownia
Cały targ odbywa się wzdłuż bocznej wiejskiej drogi tuż obok biogazowni, należącej do gminnej spółdzielni. Spółdzielnia gospodarująca na ok. 2200 „mu” czyli ok. 150 ha. Ma kurniki na 10 000 kur niosek i tuczarnie na 5000 świń. Zobaczyć ich nie możemy, oficjalnie ze względów sanitarnych. Tuczarnię obsługuje ok. 100 pracowników, zaś kurniki ok. 90 osób. Ale mogliśmy obejrzeć działającą biogazownię, która przerabia gnojowicę od świń i pomiot kurzy wytwarzając gaz, który mieszkańcy wsi wykorzystują w swoich domach do kuchenki, ogrzewania czy napędzania pompy wodnej w trakcie nawadniania. Oczywiście muszą za niego zapłacić.

Karol Bujoczek, fot. K. Bujoczek
Karol Bujoczek
Autor Artykułu:Karol Bujoczek Dyrektor Wydawniczy – Przewodniczący Rady Redaktorów
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
21. listopad 2024 09:58