Czas spółek wodnych, które przynajmniej formalnie mają dbać o stan melioracji szczegółowych wydaje się być policzony. Przygotowywane przez rząd (obecnie procedowane w Sejmie) zmiany w ustawie Prawo wodne zakładają, że obecne spółki wodne będą już tylko wykonawcami zadań zleconych przez gminę, o ile oczywiście gmina wybierze lokalną spółkę wodną do realizacji przedsięwzięć z zakresu utrzymania tych urządzeń. W uzasadnieniu do projektu wspomnianej ustawy czytamy, że „zmniejszająca się efektywność działania spółek wodnych oraz problemy z egzekucją składek członkowskich mają negatywny wpływ na stan urządzeń melioracji wodnych szczegółowych”. Dlatego już kilkanaście miesięcy temu powstał pomysł, aby zadania z tego zakresu przekazać gminie, która w ramach zadań własnych będzie dbała o owe melioracje. Teraz pomysł ten przybrał formę projektu nowelizacji ustawy i trafił do Sejmu.
Spółki wykonawcami
Podczas czytania projektowanych przepisów nasuwa się stwierdzenie, że rządzący chcą upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Pierwsza to rozwiązanie problemu ściągalności składek, który to zdaniem spółek wodnych jest jedynym powodem ich nieskutecznego działania, nakładając na gminę obowiązek naliczania opłat na utrzymanie melioracji w takim samym trybie, jak to jest w przypadku podatku rolnego.
Druga to przeniesienie odpowiedzialności za stan urządzeń melioracji szczegółowych na samorządy. Obecnie spoczywa ona na właścicielach gruntów, na których te urządzenia się znajdują. Zadania te wykonuje – jeśli istnieje – spółka wodna.
Nowe prawo nie rozwiązuje z automatu istniejących spółek wodnych. Funkcjonowanie tych istniejących będzie się teraz opierało na komercyjnym działaniu na podstawie zadań zleconych przez gminę. Do tego do 2020 r. spółki te będą otrzymywały dotacje z budżetu centralnego, a nadzór nad nimi zostanie przeniesiony ze starostw powiatowych do gmin. Natomiast nowa spółka wodna będzie mogła powstać jedynie za zgodą wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Spółki wodne, które obecnie działają w celu dostarczania wody i oczyszczania ścieków będą mogły zostać przekształcone w przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne.
Z jednej strony niechęć do płacenia składek, bo jak mówią często rolnicy, spółka nic nie robi, a z drugiej – wieloletnie zaniedbania w zakresie utrzymania i modernizacji urządzeń melioracyjnych. Po zmianie przepisów oba problemy mają zniknąć. Gmina ustali konieczny zakres prac i na tej podstawie ustali wysokość opłat, których uiszczenia rolnicy, a w zasadzie korzystający z melioracji, nie będą mogli uniknąć – w przeciwnym razie zadziała procedura, jak w przypadku podatku rolnego.
Można zatem się domyślać, że za grunty niezmeliorowane opłat nie będzie. Obecnie władze wielu spółek wodnych twierdzą, że nawet tam, gdzie nie ma urządzeń składka się należy, bowiem często nie sposób ustalić, które grunty mają melioracje, a które nie. Braki w dokumentacji, trudność z udowodnieniem wpływu melioracji np. na sąsiednie działki – to podstawowe argumenty władz spółek. Tak nakręca się spirala niezadowolenia wśród rolników. Czy nowa ustawa będzie lekiem na tę sytuację? Wszystko zależy od tego, jak samorząd gminny będzie podchodził do nowych zadań, jak będą słyszane głosy zainteresowanych, czy ustalone opłaty melioracyjne będą adekwatne do zakresu prac. jb, gi
Więcej o planowanych zmianach w Prawie wodnym przeczytasz w najnowszym, kwietniowym wydaniu "top agrar Polska" od str. 42. Zachęcamy do lektury?