Zapytaliśmy o to prof. Pawła Beresia z Instytutu Ochrony Roślin TSD w Rzeszowie, który od lat prowadzi monitoring omacnicy prosowianki, a także zajmuje się problematyką zwalczania tego szkodnika – zarówno metodą biologiczną, jak i chemiczną.
– Jak na razie nie jesteśmy w stanie przewidzieć skutków tak gwałtownych zjawisk pogodowych na skuteczność kruszynka. Faktem jest, że zakłócają one istotnie dynamikę lotu motyli i składania przez samice jaj. Obserwuje się to już w regionach, w których wystąpiły silne, nocne burze – mówi ekspert.
Prof. Bereś podkreśla, że w dynamice lotu omacnicy pojawiają się szczyty ich nalotu na pola uprawne - co jest zjawiskiem naturalnym, a zarazem pomagającym planować działania ochrony roślin. Zakłócenie terminu pojawu tych szczytów (zwłaszcza z masowymi nalotami samic) powoduje, że jaja składane są nieregularnie – raz w większej, a raz mniejszej liczebności.
Ma to ma później odzwierciedlenie w tym, że ewentualne liczne, bądź masowe wylęgi gąsienic są rozciągnięte w czasie, co z punktu widzenia skuteczności zwalczania szkodnika jest zjawiskiem niepożądanym. W takim przypadku często obserwowany w okresie wegetacji roślin 1-3 krotny liczny nalot szkodnika na rośliny połączony z licznym składaniem jaj zostaje "rozbity" na kilka mniejszych, co powoduje, że wykonywane zabiegi chemiczne nie "łapią" części populacji owada.
– Tak zmienne, ekstremalne zjawiska pogodowe mogą wpływać na efektywność jajobójczą kruszynka, który był wykładany w postaci biopreparatów. Ochronę biologiczną bądź chemiczną przed szkodnikiem uda się zweryfikować dopiero na przełomie sierpnia i września obserwując, ile roślin na obiektach chronionych zostało uszkodzonych przez gąsienice – dodaje prof. Bereś.
mwal
Fot. Czekała