Problem jest duży, tym bardziej, że rolnikom strat nie rekompensują tegoroczne ceny zbóż czy kukurydzy. Ubezpieczenia od skutków suszy są zatem mało popularne, gdyż ubezpieczyciele żądają w tym przypadku drogich polis, a rolnicy nie mają gwarancji, że dostaną odszkodowania w pełnej wysokości. Problem wynika również z konieczności szybkiego szacowania strat, do czego urzędy i firmy ubezpieczeniowe nie są takie skore w działaniu. Ponadto susza w rolnictwie, większa lub mniejsza, występuje niemal co dwa lata, a w kraju skorzystało z nich zaledwie ok. 90 rolników.
Ubezpieczenie indeksowe to wypłacanie rolnikom zryczałtowanych kwot, bez szacowania start na polu. Podstawą do naliczania wypłat były by zdjęcia satelitarne uszkodzonych upraw i tzw. indeksy suszowe, uzależnione od stopnia uszkodzenia roślin na skutek deficytu wody w glebie. W tym systemie producenci nie otrzymają również 100% strat związanych z suszą, ale szybciej uzyska częściową kwotę, pozwalającą przetrwać gospodarstwu trudny okres.
Zdaniem wielu ekspertów zmiany w systemie ubezpieczeń są konieczne, zwłaszcza po tegorocznym „bilansie” strat, niejasnych i nieefektywnych procedur czy wielkościach wypłacanych rolnikom rekompensat. Obecne wszystkie polisy ubezpieczenia upraw, z dopłatą z budżetu państwa, nie spełniają swojego zadania. bie
Żródło: Agrobiznes – TVP