Sala Kolumnowa Urzędu Marszałkowskiego w Zielonej Górze wypełniła się dziś rolnikami, samorządowcami, przedstawicielami instytucji okołorolniczych i firm z branży agro. Odśpiewaniem „Roty” zgromadzeni rozpoczęli świętowanie jubileuszu 20-lecia Lubuskiej Izby Rolniczej.
Stanisław Myśliwiec, prezes LIR, otwierając spotkanie podziękował wszystkim osobom, zaangażowanym w rozwój samorządu rolnego. Wyraził jednocześnie żal, że skoro rolnictwo jest tak ważnym dla gospodarki działem, na dzisiejsze spotkanie nie przyjechał nikt z dwunastu posłów i trzech senatorów, reprezentujących woj. lubuskie.
Bogusław Bakalarz – prezes byłej Zielonogórskiej Izby Rolniczej i Władysław Piasecki – były prezes Lubuskiej Izby Rolniczej przypomnieli początki funkcjonowania w samorządzie. Obaj zaznaczyli, że przez dwie dekady izby nie doczekały się obiecanych kompetencji, choć udowodniły, że potrafią walczyć o interesy polskiego rolnictwa.
W czasie debaty wygłoszono kilka referatów. Szczególnie ciekawym było omówienie sytuacji ekonomicznej polskiego rolnictwa na tle trendów ogólnoświatowych, w wykonaniu dr Tomasza Berbeka z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu:
- jedynie rolnictwo posiada dodatnie saldo w polskim eksporcie – trzeba dbać o naszą branżę rolną;
- niestety, wartość produkcji rolniczej Polski w UE to zaledwie 5%, dominują Francja (18,5%), Niemcy (12%) i Holandia;
- jesteśmy czołowym producentem jabłek, owoców mrożonych, pieczarek;
- maleje udział surowców, a rośnie udział wyrobów przetworzonych w polskim eksporcie;
- powinniśmy obawiać się umowy TTIP pomiędzy UE a USA. Nie ma żadnych oficjalnych informacji na temat tego porozumienia – a jeżeli tylko Stany Zjednoczone zastosują dodatkowe 100 kg saletry amonowej na swe uprawy, to zboże w Europie kosztować będzie 400 zł/t;
- co, jeśli po 2020 r. nie będzie dopłat bezpośrednich z budżetu UE? Pozostanie finansowanie narodowe: na pewno Francja czy Niemcy będą wspierać swoje rolnictwo. A Polska? Przecież z narodowego budżetu nie starczy pieniędzy na dopłaty! pł
Fot. Łuczak