– To czego dotyczą dziś protesty rolnicze, czyli sprzeciw wobec Zielonemu Ładowi i niekontrolowanemu importowi zbóż z Ukrainy, to tylko wierzchołek góry lodowej. Problemem są m.in. niskie ceny na rynkach światowych. Są dostawcy, którzy są w stanie wyprodukować dużo taniej niż w Europie. Niestety, mamy wysokie koszty produkcji związane klimatem, cenami energii, czy pracy ludzkiej. Zupełnie inne koszty są w Brazylii, czy w Ukrainie, gdzie rolnicy dają radę funkcjonować na globalnym rynku po niskich cenach. Tym samym Europejscy, w tym Polscy rolnicy, nie są w stanie w żaden sposób konkurować – rozpoczął debatę pt. "Wielkopolska Izba Rolnicza wobec wyzwań i kryzysów na rynku rolnym", która odbyła się 25 kwietnia br. w Zespole Szkół Przyrodniczych w Poznaniu, dr Andrzej Przepióra z WIR. Uważa, że ten problem zostanie z nami na dłużej, bowiem jest trudny do rozwiązania w przeciwieństwie do Zielonego Ładu, który jest decyzją polityczną, stosunkowo łatwą do zlikwidowania.
– Również presja ziarna ukraińskiego z nami pozostanie po tym, jak Bruksela przedłużyła 23 kwietnia br. bezcłowy handel między UE i Ukrainą o kolejny rok. Z punktu widzenia rynku nie ma to wielkiego znaczenia, czy to zboże napłynie, czy też nie, ono będzie i tak wywierało presję cenową na rynek europejski – podsumował dr Przepióra, dodając, że przełoży się to na kolejny rok niskich cen zbóż.
Ceny w sieciach psują rynek
Niskie ceny oferowane przez sieci handlowe, które mocno biją się między sobą o klientów, też psują rynek. Ale wiele też mówią o naszych konsumentach.
– W Polsce 85% konsumentów w dalszym ciągu kieruje się przy zakupach ceną. A więc tylko 15% jest w stanie kupić drożej i płacić za realne koszty produkcji np. mięsa wysokiej jakości – zwrócił uwagę Andrzej Przepióra. Podkreśla, że jeśli to się nie zmieni w najbliższej przyszłości i też rolnicy nie zaczną ze sobą współpracować, to jako słabe ogniwo w łańcuchu żywnościowym, nie będą mieli szans konkurować na rynku.
Którędy droga?
Zdaniem Andrzeja Przepióry, aby przeciwdziałać kryzysom w rolnictwie należałoby odejść od Zielonego Ładu na rzecz nowych, dobrowolnych i akceptowalnych przez rolników rozwiązań, finansowanych z funduszy przeznaczonych na walkę ze zmianami klimatycznymi i ochroną środowiska.
– W perspektywie krótkoterminowej rolnicy muszą otrzymywać rekompensaty za skutki finansowe wynikające z decyzji Komisji Europejskiej. W tym przypadku za dopuszczenie Ukrainy do rynku unijnego. I to nie jest jałmużna! To się rolnikom należy. Pomoc Ukrainie nie może być finansowana przez rolników. Przykładem są dopłaty do zbóż, które są w krótkiej perspektywie próbą ratowania płynności finansowej gospodarstw rolnych – podkreślił przedstawiciel WIR. Uważa również, że w perspektywie średnio-, długoterminowej powinniśmy ograniczyć eksport nieprzetworzonych płodów rolnych, głównie zboża.
– W tym zakresie nigdy nie będziemy konkurencyjni. Musimy opierać się na przetwórstwie, wartości dodanej, wysokiej jakości i marce – dodał. Cały czas powinniśmy też dążyć do wzmocnienia pozycji rolnika w łańcuchu żywnościowym. Według Przepióry, model gospodarstwa na przyszłość to gospodarstwo zrównoważone, łączące produkcję zwierzęcą i roślinną, a także współpracujące z innymi gospodarstwami.
Coraz większe zagrożenie ze strony Rosji
– Widzimy ogromne zagrożenie ze strony Rosji. Dzisiaj na Syberii zagospodarowano ok. 13% areału rolnego na produkcję zbóż. Rosja korzystając z ocieplania się klimatu zwiększa areał uprawowy co z automatu zwiększy ilość zboża możliwego do wtłoczenia na rynek. To z kolei spowoduje, że ceny zboża na pewno nie będą korzystne. Dlatego musimy poszukać rozwiązań dla produkcji rolnej, która jest w naszym obszarze – mówił Jarosław Maciejewski, Wicewojewoda Wielkopolski, dodając: "Stąd pojawił się pomysł, aby oprócz biogazowni, pójść w Wielkopolsce w budowę zespołów gorzelni, które będą ściśle ze sobą współpracowały.
Wielkopolska jest bardzo ważnym regionem jeśli chodzi o rolnictwo w Polsce. Wicewojewoda podkreślił, że aby wspierać rolników powołano grupę ds. opracowania rozwiązań dla zgłaszanych postulatów rolniczych. Natomiast obecny na debacie Krzysztof Grabowski, Wicemarszałek Województwa Wielkopolskiego wspomniał o powołanej przez zarząd województwa wielkopolskiego radzie rolniczej, której członkami są przedstawiciele związków branżowych, a która od roku kieruje do rządu szereg stanowisk na temat trudnej sytuacji w rolnictwie.
Więcej swobody działania!
– Mamy współpracować, tworzyć spółdzielnie, a nie lepiej byłoby dać nam więcej swobody? Teraz robimy wszystko, żeby na papierze dobrze wyglądało, choć w rzeczywistości jest różnie, tylko po to, żeby dostać dopłaty. Traktuje się rolników jak parobków, którzy nie potrafią prowadzić gospodarstw i nie wiedzą co na własnych polach mogą zasiać – mówił oburzony Krzysztof Pietrzak, delegat WIR i producent kaczek i gęsi. Uważa, że inne sektory powinny brać przykład z polskich drobiarzy, którzy są numerem jeden w UE, dlatego, że nadal produkują najtańsze mięso.
– W Niemczech drób jest dwa razy droższy. Dlatego wbijmy sobie do głów, że musimy produkować tanio. Wysokie ceny są złe, tak samo jak dopłaty z powodu strat – dodał.
Poparcie rolników nie wystarczy
Z kolei obecni na spotkaniu rolnicy z Roli Wielkopolski zwrócili uwagę, że non stop toczy się dyskusja o pomocy rolnikom, za którą nie idą konkretne rozwiązania.
– Chcemy żeby nasz głos był nie tylko zauważalny, ale przede wszystkim brany pod uwagę. Jak mamy tylko młócić plewę na spotkaniach, to dla nas strata czasu. Potrzebujemy działań, a nie tylko poparcia – podkreślił Adrian Podolski z Roli Wielkopolski. Dodał, że w odczuciu rolników izby rolnicze w Polsce nie działają.
– Marzy mi się taki przewodniczący Izb Rolniczych, przed którym drżałby minister rolnictwa. Poza tym Izby powinny mieć moc nie tylko opiniotwórczą, ale też ustawodawczą. Wtedy mielibyśmy większe pole do popisu – podsumował Adrian Podolski. Te słowa wywołały burzę!
Wniosek o odwołanie prezesa KRIR
– Wiktor Szmulewicz nie reprezentuje polskiego rolnika – rzucił w emocjach jeden z delegatów WIR, który wręczył przedstawicielom Roli Wielkopolski wniosek oddolnych działaczy Izb Rolniczych o odwołanie Wiktora Szmulewicza ze stanowiska prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych. W Uzasadnieniu czytamy: "Obecny Prezes KRIR pan Wiktor Szmulewicz piastuje to stanowisko już piątą kadencję, tj. od 2007 roku. W czasie swojego urzędowania nie potrafił wypracować właściwej pozycji izb rolniczych w Polsce, zarówno jeśli chodzi o ich kompetencje, jak i właściwy wizerunek, na co wskazuje chociażby bardzo niska frekwencja w wyborach do Izb Rolniczych". Wniosek ten został jednak odrzucony przez Izby Wojewódzkie.
– Niech młodzi koledzy wiedzą, że został złożony wniosek o odwołanie prezesa. Izba nas zawodzi. Mam 20-letniego syna, który chce przejąć gospodarstwo, więc walczę dziś o nie. Nie po to 44 lata pracowałem żeby jakieś darmozjady urzędnicze zniszczyły moje gospodarstwo – dodał rozgoryczony delegat WIR.
– Prawdopodobnie narażę się tym co teraz powiem, ale uważam, że Zarząd główny KRIR, w szczególności prezes, nie powinny utożsamiać się z partiami politycznymi. Jeżeli nie skujemy tego betonu, to nic nie osiągniemy – poparł kolejny z delegatów WIR.
– Ta kadencja jest ostatnią pana Szmulewicza. Jeśli zostanie, nie będzie izb – mówił Dariusz Goliński hodowca świń i zarazem Przewodniczący Rady Powiatowej WIR w Środzie Wielkopolskiej. Zapytał on obecnego na debacie wiceprezesa KRIR, Roberta Nowaka, czy Komisja przewiduje kadencyjność Zarządów Izb?
– Była na ten temat mowa, wtedy kiedy wchodziły pięć lat temu rozwiązania na temat kadencyjności w samorządach. Czy na etapie pracy tej Komisji to zostało tego nie wiem, ale przekażę ten wniosek, również prezesowi – podkreślił Robert Nowak.