Wstępem do dyskusji prowadzonej przez Karola Bujoczka, redaktora naczelnego „top agrar Polska”, była prezentacja gospodarstwa ekologicznego Beaty i Leszka Futymów.
Państwo Futymowie wyspecjalizowali się w produkcji serów oraz innych produktów mlecznych na bazie produkowanego we własnym gospodarstwie mleka.
Dzięki przetwórstwu, rolnikom udało się ustabilizować opłacalność produkcji na zadowalającym poziomie, a przychód ze sprzedaży mleka przetworzonego jest dwukrotnie wyższy niż w przypadku sprzedaży samego surowca. Gospodarstwo Futymów jest jednak przykładem wykorzystania specyficznej niszy.
Co jednak można zrobić w gospodarstwie konwencjonalnym?
Jednym z przykładów jest gospodarstwo, które prowadzi w Scholastykowie (Wielkopolska) Mirosław Smak. W gospodarstwie funkcjonuje nadal gorzelnia, która przerabia np. nadwyżki wyprodukowanych w gospodarstwie ziemniaków.
Zdaniem uczestniczących w dyskusji rolników z Niemiec – Georga Scheuerle i Eckharda Kümemerera, jedynym wyjściem dla rolników chcących przejmować marże przetwórców jest poszukiwanie nisz rynkowych – takich jak np. produkty ekologiczne. Jednak ich zdaniem popyt na takie produkty jest też ograniczony.
Rodzi się zatem pytanie – czy tak promowane przez polityków skracanie łańcucha dostaw w sektorze rolno-spożywczym jest lekarstwem na spadającą opłacalność produkcji rolnej?
Zdania na ten temat są podzielone – zdaniem Ireneusza Drozdowskiego z Centrum Doradztwa Rolniczego w Brwinowie, potencjał rynkowy innowacyjnych rozwiązań w zakresie sprzedaży bezpośredniej i przetwórstwa mają olbrzymi potencjał w zakresie poprawy dochodowości produkcji. Jednak jak twierdzi Mirosław Smak, zasady ekonomii są nieubłagalne – dziś rynek oczekuje dużych, jednorodnych i tanich partii towarów, kto nie potrafi sprostać tym wymaganiom nie ma szans na opłacalną produkcję.
Inną drogą poszukiwania dodatkowych dochodów mogła by być produkcja energii odnawialnej – jednak w tym przypadku polskie przepisy zniechęcają do takich inwestycji. Inaczej jest w Niemczech, gdzie korzystne prawo i zachęty finansowe otworzyły w wielu gospodarstwach możliwość pozyskania dodatkowych dochodów.
gi
Fot. Ignaczewski