Podobnie pomaga w rozwoju przetwórstwa innych płodów, daje środki na chłodnie owoców i warzyw. Strumień państwowych pieniędzy kierowany jest do nowopowstałych spółdzielni, mogą być one niewielkie – zaledwie od 3 członków wzwyż. W ten sposób rząd stara się upowszechnić drobną własność wśród mieszkańców wsi, walcząc z postępującym wyludnieniem.
W olbrzymie holdingi rolnicze wchodzi wielki kapitał. Na wschodzie kraju są to głównie Chińczycy, w pozostałych regionach inwestują zasobne w ropę państwa arabskie. Końcowy produkt trafia na ich rynki głównie drogą morską poprzez porty Morza Czarnego.
– Kapitał chiński i arabski wprowadza do naszego rolnictwa i przetwórstwa najnowsze technologie – informuje prof. Muzyka.
Przypomnijmy, że na Ukrainie w latach 90. ubiegłego wieku przekazano na własność ziemię kołchoźnikom, dzieląc ją geodezyjnie – po kilka, kilkanaście ha na jednego. W zdecydowanej większości uwłaszczeni kołchoźnicy oddali je w dzierżawy.
Nadal jednak prawo zabrania obrotu ziemią. Dzierżawy zawierane są na okresy od 7 do maksymalnie 49 lat. W praktyce oznacza to, że zagraniczny kapitał wykupuje spółki i holdingi jedynie z prawem do dzierżawy grunty, bez prawa własności ziemi, która jest w rękach Ukraińców.
– W obwodzie lwowskim ziemię oddano 340 tys. kołchoźników. Jedynie 780 z nich zdecydowało się na osobiste prowadzenie gospodarstw, powiększając je o międzysąsiedzkie dzierżawy. Przeciętny czynsz wynosi 1 t pszenicy, to dzierżawca płaci wszelkie podatki – wyjaśnia prezes lwowskiej izby prof. Pawło Muzyka.
W ukraińskiej delegacji uczestniczył też Bogdan Klepacz spod Żółkwi. Jest właścicielem firmy skupującej, przetwarzającej i standaryzującej miód. Firma ta ma hurtownię w Opolu. Rocznie w Polsce sprzedaje 1 tys. t miodu.
– Mogę eksportować do was drugie tyle, szukam innych kontrahentów. U nas obowiązują niższe ceny skupu – deklaruje Klepacz.
Przyjazd gości z Ukrainy zorganizowała Lubelska Izba Rolnicza, której współpraca z samorządem rolniczym zza Buga trwa już ponad 10 lat. Organizowane są wspólne wyjazdy seminaryjne, wizyty w gospodarstwach. – Nie zamkniemy dostępu do wiedzy w dobie otwartych granic, obecnie technologie rozprzestrzeniają się globalnie po całym świecie. Ukraińcom radzimy, by dbali o rodzinne gospodarstwa, bo holdingi, tym bardziej zagraniczne, są dla nich zagrożeniem. Mają jeszcze czas, bo nie ziemia u nich jeszcze nie jest w wolnym obrocie – uważa Bogusław Janociński, członek Zarządu Lubelskiej Izby Rolniczej.
as
Bogdan Klepacz, eksporter miodu z Ukrainy
prof. Pawło Muzyka
Bogusław Janociński, członek Zarządu LIR
Delegacja izb rolniczych z Ukrainy