StoryEditor

Goście z Ukrainy na wystawie w Sitnie

Delegacja 19 przedstawicieli ukraińskich izb rolniczych gościła w ostatni weekend na XXX Wystawie Zwierząt Hodowlanych, Maszyn i Urządzeń Rolniczych w Sitnie. Reprezentowali m.in. Połtawę, Odessę, Kijów, Tarnopol, Winnicę, Zaporoże, no i oczywiście najbliższy Lwów.
09.07.2019., 15:07h
- Nabieramy u was doświadczenia, uczymy się, odwiedzamy wasze rodzinne gospodarstwa – mówi prof. Paweł Muzyka, prezes Lwowskiej Izby Rolniczej, a jednocześnie pracownik naukowy Uniwersytetu Weterynaryjnego we Lwowie. Wskazuje od razu na zasadnicze różnice pomiędzy tamtejszym a naszym rolnictwem. Tam na 42 mln hektarów gospodaruje zaledwie 35 tys. podmiotów. Oprócz olbrzymich holdingów, uprawą roli zajmuje się coraz więcej gospodarstw rodzinnych, które krzepną. Oprócz produkcji roślinnej rozwijają mozolnie produkcję mleka, zaczynając od 4 krów wzwyż. Państwo finansowo wspiera tę gałąź, inwestuje w zbiorniki na mleko, bazę przetwórczą.

Podobnie pomaga w rozwoju przetwórstwa innych płodów, daje środki na chłodnie owoców i warzyw. Strumień państwowych pieniędzy kierowany jest do nowopowstałych spółdzielni, mogą być one niewielkie – zaledwie od 3 członków wzwyż. W ten sposób rząd stara się upowszechnić drobną własność wśród mieszkańców wsi, walcząc z postępującym wyludnieniem.

W olbrzymie holdingi rolnicze wchodzi wielki kapitał. Na wschodzie kraju są to głównie Chińczycy, w pozostałych regionach inwestują zasobne w ropę państwa arabskie. Końcowy produkt trafia na ich rynki głównie drogą morską poprzez porty Morza Czarnego.
– Kapitał chiński i arabski wprowadza do naszego rolnictwa i przetwórstwa najnowsze technologie – informuje prof. Muzyka.

Przypomnijmy, że na Ukrainie w latach 90. ubiegłego wieku przekazano na własność ziemię kołchoźnikom, dzieląc ją geodezyjnie – po kilka, kilkanaście ha na jednego. W zdecydowanej większości uwłaszczeni kołchoźnicy oddali je w dzierżawy.

Nadal jednak prawo zabrania obrotu ziemią. Dzierżawy zawierane są na okresy od 7 do maksymalnie 49 lat. W praktyce oznacza to, że zagraniczny kapitał wykupuje spółki i holdingi jedynie z prawem do dzierżawy grunty, bez prawa własności ziemi, która jest w rękach Ukraińców.

– W obwodzie lwowskim ziemię oddano 340 tys. kołchoźników. Jedynie 780 z nich zdecydowało się na osobiste prowadzenie gospodarstw, powiększając je o międzysąsiedzkie dzierżawy. Przeciętny czynsz wynosi 1 t pszenicy, to dzierżawca płaci wszelkie podatki – wyjaśnia prezes lwowskiej izby prof. Pawło Muzyka.
W ukraińskiej delegacji uczestniczył też Bogdan Klepacz spod Żółkwi. Jest właścicielem firmy skupującej, przetwarzającej i standaryzującej miód. Firma ta ma hurtownię w Opolu. Rocznie w Polsce sprzedaje 1 tys. t miodu.

– Mogę eksportować do was drugie tyle, szukam innych kontrahentów. U nas obowiązują niższe ceny skupu – deklaruje Klepacz.

Przyjazd gości z Ukrainy zorganizowała Lubelska Izba Rolnicza, której współpraca z samorządem rolniczym zza Buga trwa już ponad 10 lat. Organizowane są wspólne wyjazdy seminaryjne, wizyty w gospodarstwach. – Nie zamkniemy dostępu do wiedzy w dobie otwartych granic, obecnie technologie rozprzestrzeniają się globalnie po całym świecie. Ukraińcom radzimy, by dbali o rodzinne gospodarstwa, bo holdingi, tym bardziej zagraniczne, są dla nich zagrożeniem. Mają jeszcze czas, bo nie ziemia u nich jeszcze nie jest w wolnym obrocie – uważa Bogusław Janociński, członek Zarządu Lubelskiej Izby Rolniczej.
as
Bogdan Klepacz, eksporter miodu z Ukrainy
prof. Pawło Muzyka

Bogusław Janociński, członek Zarządu LIR

Delegacja izb rolniczych z Ukrainy
Andrzej Sawa
Autor Artykułu:Andrzej Sawa
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
04. listopad 2024 15:38