Concordia Ubezpieczenia udostępniła na wyłączność redakcji „top agrar Polska” zdjęcia zniszczeń gradowych z okolic Środy Śląskiej i Wrocławia z końcówki lipca br. (patrz załączone zdjęcia). – Kukurydza, będąca wówczas w fazie wiechowania została ścięta do wysokości 20 cm nad ziemią. Padał grad wielkości piłek tenisowych – mówi Bernard Mycielski – szef biura likwidacji szkód rolnych Concordii Ubezpieczenia.
Jeśli chcemy mówić o pierwszych podsumowaniach z likwidacji strat wywołanych przez zjawiska pogodowe należy rozdzielić je na szkody powstałe w budynkach oraz w uprawach.
Jeśli chodzi o pierwszą grupę – klienci zgłaszali się do firm ubezpieczeniowych zarówno z drobnymi szkodami zalaniowymi, wycenianymi na kilka tys. zł, jak również ze znacznymi uszkodzeniami dachów i budynków. Concordia Ubezpieczenia na przykład w lipcu łącznie odnotowała 580 szkód spowodowanych żywiołami. Wartość wypłaconych odszkodowań wyniosła 4,5 mln zł, z czego po 20. lipca było to 409 szkód wycenionych na 3,3 mln zł. – Natomiast straty w uprawach, po 18. lipca br. objęły 2200 przypadków, których wartość szacujemy na blisko 60 mln zł. Były to w większości szkody spowodowane gradobiciem – zaznacza Mycielski. W jego ocenie, najbardziej ucierpiały zboża i rzepak. Odnotowano również zniszczenia w innych rodzajach upraw, jak buraki, ziemniaki, kukurydza oraz na plantacjach ogórków, fasol i cebuli.
Warto dodać, że straty w uprawach były tym bardziej dotkliwe, ponieważ zarówno zboża, jak i rzepak znajdowały się wówczas w bardzo wrażliwej fazie rozwojowej. Opady gradu w połączeniu z porywistym wiatrem były tak silne, że w niektórych miejscach ścinały całe rośliny.
Concordia podaje, że do największych zniszczeń na polach doszło w rejonie Namysłowa, Środy Śląskiej oraz na pograniczu województwa kujawsko-pomorskiego, Mazur oraz Konina i Ciechanowa. Na niektórych polach zniszczeniu uległy całe uprawy. W przypadku szkód tego typu, czyli szkód masowych, zakłady ubezpieczeniowe coraz bardziej rozumieją, że potrzebna jest szybka reakcja i zrozumienie specyfiki pracy rolnika. – W przypadku ostatnich zdarzeń nasi rzeczoznawcy w pierwszej kolejności pojawiali się na polach, na których najbardziej liczył się czas, tj. na polach wymagających już zbioru rzepaku i zbóż. W dalszej kolejności szacowaliśmy straty w kukurydzy i burakach. Dodatkowo w rejonach, gdzie wcześniej dokonywano zbiorów pracę lokalnych rzeczoznawców zasilili koledzy z regionów, w których okres żniw nastąpi później – zaznacza Mycielski. Opr. pł
Fot. Concordia Ubezpieczenia