Na terenie powiatu żuromińskiego potwierdzono już 24 ogniska ptasiej grypy. Kolejne fermy, gdzie jest podejrzenie wystąpienia choroby, są badane. W związku z dynamicznie rosnącą liczbą ognisk, wczoraj wojewoda mazowiecki wprowadził restrykcje. W najbardziej zagrożonym obszarze powiatu żuromińskiego na odcinku drogi wojewódzkiej 541 pomiędzy Franciszkowem a Bieżuniem obowiązuje ograniczenie w przemieszczaniu się osób i pojazdów. Nie dotyczy ono jedynie ruchu lokalnego i osób biorących udział w zwalczaniu grypy. Poza tym obowiązuje m.in. zakaz wywożenia na pole obornika z ferm drobiu.
Ale nie tylko powiat żuromiński dotknięty jest chorobą. Kolejne ogniska pojawiają się także w powiecie mławskim. Jak informuje Radio 7, w tych dwóch powiatach trzeba zabić przeszło 2,5 mln sztuk drobiu. Niestety, brakuje osób, które mogłyby się tym zająć, a potem wynieść padłe ptaki. Kurier Żuromiński podał, że pomocy odmówił minister obrony narodowej, więc wojsko nie weźmie udziału w zabiciu zwierząt. Problemem jest także pozyskanie dwutlenku węgla do gazowania.
Do hodowców z okolic Żuromina przyjechał wczoraj Michał Kołodziejczak, lider Agrounii. Zaznaczył, że region ten, gdzie hodowla drobiu jest silnie skoncentrowana, poniesie olbrzymie straty. Jego zdaniem, państwo jest niewydolne w walce z grypą ptaków. Na dowód tych słów wszedł na jedną z ferm, gdzie chore indyki, przez brak działań weterynarii, od tygodnia zdychają w męczarniach. Kołodziejczak zapowiedział na poniedziałek konferencję w tej sprawie.
- Skala tej klęski żywiołowej jest ogromna - powiedział.
W tym roku w Polsce wykryto już 116 ognisk grypy ptaków. Warto dodać, że w całym 2020 ognisk było 51.
Kamila Szałaj, oprac. na podst. Mazowiecki Wojewódzki Lekarz Weterynarii, radio7.pl, Kurier Żuromiński, Wojewoda Mazowiecki, GLW, fot. facebook/projektAgroUnia