Fala nienawiści wobec ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego przybrała na sile, po tym, jak zaproponował on zmiany w ustawie o ochronie zwierząt, by na czas pandemii zakazać aktywistom wstępu do gospodarstw rolnych.
- Jest duża szansa, że rozwiązanie to zostanie wprowadzone na stałe – zaznacza w rozmowie z nami Jacek Podgórski.
Dokładnie chodzi o art. 7 ust. 3 Ustawy o ochronie zwierząt, który umożliwia odbiór zwierzęcia m.in. przez przedstawicieli organizacji zajmujących się ochroną zwierząt. Pseudoekolodzy nadużywają tych przepisów i nawet w czasach epidemii koronawirusa wchodzą do gospodarstw. Dlatego szef resortu rolnictwa uważa, że należy ukrócić tego typu praktyki i proponuje zmianę prawa w tym zakresie. I za to w ostatnich dniach spotkała go fala krytyki i hejtu. Jak się przejawiała?
- Przede wszystkim była to bardzo duża ilość wpisów na Twitterze i Facebooku. Poza tym w telewizji TVN przedwczoraj wieczorem ukazał się materiał, z którego wynikało, że minister Ardanowski rzekomo stara się zablokować aktywistom możliwość pomagania zwierzętom. A to przecież nie o to chodzi! Chcemy po prostu, by ekolodzy nie wchodzili do naszych gospodarstw bez zezwolenia, bez asysty, często podszywając się pod służby państwowe – mówi Podgórski.
Szef Instytutu Gospodarki Rolnej przytacza sytuację, która miała miejsce podczas Świąt Wielkanocnych na Dolnym Śląsku, gdzie aktywiści wtargnęli na teren prywatny, nie informując o tym policji.
- Organizacja o nazwie “Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt” złamała zasady obowiązującej kwarantanny, zarządzonej przez Inspektorat Sanitarny w tym miejscu – wyjaśnia Podgórski.
Murem za ministrem
Dlatego organizacje rolnicze stanęły obronie ministra rolnictwa. List w tej sprawie wysłały do premiera Mateusza Morawieckiego i ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego.
- Wyrażamy wdzięczność wobec postawy ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który wychodząc naprzeciw oczekiwaniom całego środowiska, podejmuje stosowne środki, aby zabezpieczyć nas przed konsekwencjami nieodpowiedzialnych działań prowadzonych przez niektóre organizacje ekologiczne – czytamy w liście do premiera i ministra zdrowia.
Sygnatariusze zauważają, że „fala nienawiści i hejtu, która została przeprowadzona przeciwko Panu ministrowi, nosi znamiona zorganizowanej kampanii – w kontrze do prawa i poczucia bezpieczeństwa – gwarantowanego wszystkim obywatelom przez państwo”.
Atak na rolnictwo
Zdaniem autorów listu prowadzone w Internecie negatywne kampanie wobec polskiego rolnictwa, są nastawione przede wszystkim na ludzi młodych, podatnych na manipulacje. Zwracają uwagę, że budowanie narracji wobec jednej z kluczowych gałęzi gospodarki poprzez anonimowe wpisy na portalach społecznościowych, stanowi niebezpieczny precedens.
- Ekoaktywiści posługują się manipulacją przeciwko rządowi, wywierając presję na parlamentarzystach, aby ich decyzje nie były podyktowane zdrowym rozsądkiem i bezpieczeństwem, a jedynie doraźnym celem ideowym oraz finansowym wspomnianych organizacji – czytamy w liście.
Na koniec sygnatariusze zaznaczają, że w odróżnieniu od anonimowych internautów „piszemy jako ludzie realni, istniejący, podpisując się pod każdym zdaniem swoim imieniem i nazwiskiem. Dysponujemy wiedzą i doświadczeniem, a nie internetowym nickiem”.
Pełna treść listu znajduje się TUTAJ
ksz