W liście podkreśla, że Polska jest liczącym się na rynku europejskim i światowym producentem żywności, jednak rozwój wielu gałęzi rolnictwa i produkcji jest trudny, ze względu na wysycony i silnie konkurujący rynek, który jest narażony na wiele czynników, które wpływają na olbrzymie problemy w zdobywaniu nowych kierunków eksportowych. Tłumaczy, że jednym z najbardziej perspektywicznych sektorów jest produkcja żywca wołowego i drobiowego oraz podkreśla wysoką pozycję Polski jako producenta w UE, ale również poza jej granicami. Utrata tak dochodowej gałęzi produkcji, której wartość szacowana jest na 9,5 mld zł jest niebezpieczna i kompletnie nieuzasadniona ekonomicznie.
– Pozostaje mięso. Wieprzowina, ze względu na rozwój ASF w kolejnych krajach europejskich, jest w odwrocie i kraje liczą straty, a nie myślą o wzroście produkcji. Pozostają drób i wołowina, a w części górskiej Polski także planowana przeze mnie baranina i jagnięcina. Jesteśmy największym producentem drobiu w Europie i jednym z największych w hodowli bydła mięsnego. Jedyne realne rynki na te gatunki mięsa, to kraje muzułmańskie lub muzułmanie w UE. Wymagają uboju religijnego halal. Ubój halal i koszer jest mniej bolesny dla zabijanych zwierząt, niż rozbijanie czaszki zwierzęcia i mózgu poprzez wstrzeliwanie metalowego pręta lub gruchotanie kości głowy – czytamy w liście, do którego dotarł portal wpolityce.pl.
W Europie oraz na całym globie na znajdziemy miejsca do ulokowania nadmiaru tychże produktów, co spowoduje drastyczny spadek cen i wpłynie na brak opłacalności produkcji, a tym samym wycofywanie się polskich rolników z hodowli. Pociągnie to za sobą wiele innych branż, m.in. przemysł paszowy, zbożowy, farmaceutyczny i wiele innych.
– W dużym skrócie przypomnę, że w najbliższych latach nie ma co liczyć na duże środki dla rolnictwa ze Wspólnej Polityki Rolnej. Dopłaty bezpośrednie, jeżeli nie zostaną wsparte przesunięciami środków z II filara WPR, będą niższe, niż dotychczas. Dobrze wynegocjowane przez Premiera Morawieckiego środki w innych częściach budżetu UE muszą być przesunięte na pomoc dla wsi. Straty spowodowane pandemią COVID-19 nie dają szans na wsparcie rolnictwa w dotychczasowej wysokości z budżetu krajowego – pisze były szef resortu rolnictwa.
W dalszej części listu podkreśla, że jeżeli ustawa zostanie przegłosowana, Prawo i Sprawiedliwość może utracić pozycję politycznego lidera, gdyż wieś, która dotychczas w znaczącej większości głosowała na PIS, już więcej nie zaufa politykom reprezentującym partię, która doprowadzi do zniszczenia najbardziej dochodowych branż sektora rolno-spożywczego. W liście po raz ostatni, prosi swoje koleżanki i kolegów partyjnych o ponowne przemyślenie konsekwencji wynikających ze szkodliwości nowelizacji tejże ustawy.
Odszkodowania?
Były minister rolnictwa skomentował również zapowiadane przez polityków rekompensaty dla rolników. Zrozumiałe bowiem jest zaproponowanie odszkodowań rolnikom, których sektor zostanie całkowicie zakazany – hodowla zwierząt futerkowych, jednak w jaki sposób oszacować straty rolników i zakładów mięsnych w kolejnych latach? Ten sektor będzie odczuwał skutki zakazu eksportu produktów halal i koszer dopóki, dopóty ta gałąź produkcji będzie zakazana. Więc sektor wołowiny i drobiu powinien cały czas dostawać finansowe wsparcie. Czy nas na to stać?
– Zapowiedziane odszkodowania za zakaz uboju rytualnego świadczą, że ci, którzy to zgłaszają nie mają wiedzy o długotrwałym wpływie zakazu uboju religijnego na eksport mięsa i powiązaną z nim produkcję roślin paszowych, w tym przede wszystkim roślin zbożowych. Prawo unijne zabrania stosowania odszkodowań za utracone przyszłe dochody. Można ewentualnie wesprzeć, i to tylko po uzyskaniu zgody KE, w ramach pomocy de minimis (taka do tej pory była unijna praktyka), gospodarstwa o konkretnym stanie zwierząt na konkretny dzień. A co z zatrzymaną produkcją w gospodarstwach w kolejnych latach? Nie ma możliwości realnego przestawienia gospodarstw hodowlanych na inne, dochodowe rodzaje produkcji. Roczna wartość eksportu z uboju rytualnego, jak wskazałem, to 6,5 do 9,5 miliarda złotych. Ta produkcja na eksport będzie zakazana. Jaki kraj europejski, nawet gdyby znalezione zostały, wbrew dotychczasowej praktyce UE, podstawy prawne udzielenia rekompensat, jest w stanie wypłacać przez wiele lat takie kwoty hodowcom drobiu i bydła? Polskiego budżetu nigdy na to stać nie będzie i musicie być Państwo tego świadomi. Zatem zapowiedź rekompensat jest świadomym wprowadzeniem w błąd, które ma uspokoić Was przed podjęciem decyzji – pisze Ardanowski. Ponadto były szef resortu rolnictwa dodaje, że „znane są konsekwencje partyjne dla każdego, kto ośmieli się nie poprzeć tej, z nikim nie konsultowanej i nie będącej w naszym programie wyborczym, ustawy”.
– Ja, podobnie jak pozostali zawieszeni posłowie, poświęciłem prawie 20 lat mojego życia na wspieranie PiS, jego wizerunku, wiarygodności i zapewniania o lojalności wobec wyborców z terenów wiejskich. Kierownictwo partii z błędu może się jeszcze wycofać. Jednak przy braku refleksji i zrozumienia, że politycy związani z polską wsią nie mogli inaczej postąpić, nie pozostanie nam nic innego, jak ratować wizerunek polskiej prawicy idąc inną drogą. Zbyt wiele poświęciliśmy, by biernie patrzeć, jak nasza praca na rzecz PiS jest marnowana. To jest dylemat, przed którym stoicie, a którego nie rozumie kierownictwo. Opierając się na fałszywej ideologii można zniszczyć wszystko, co razem wywalczyliśmy i zaszkodzić Polsce. Pozdrawiam wszystkich Państwa Senatorów, życząc Koleżankom i Kolegom natchnienia Ducha Świętego – zakończył Ardanowski.
oprac. dkol na podst. wpolityce.pl
Fot. archiwum