Tysiące rolników zjawiło się przed brytyjskim parlamentem we wtorek. Policja szacuje, że na proteście mogło być około 10 tys. osób. Rolnicy domagają się zniesienia podatku od spadków, który uderzy w rodzinne gospodarstwa rolne i zagrozi produkcji żywności. Podatek potocznie nazwano podatkiem od traktorów został ogłoszony w budżecie nowego rządu w zeszłym miesiącu. Pomysł spotkał się z ostrą krytyką rolników. Uważają, że obecnie rządząca partia nie angażuje się w analizę rolniczych potrzeb i problemów.
Podatek od spadku w gospodarstwie rolnym?
Dotychczas przekazywanie gospodarstw rolnych z pokolenia na pokolenie nie było obciążone podatkiem. Do obecnych przepisów trafił paragraf mówiący o wprowadzeniu od 2026 r. 20% podatku dla gospodarstwa rolnego, którego wartość przekracza 1 milion funtów. Małżeństwa prowadzące gospodarstwa mogą tę kwotę łączyć, a próg wynosi 3 milionów funtów. Rolnicy uważają, że dla ich dzieci to ogromny wydatek. Najpierw musiałyby sprzedać ziemię, żeby móc dalej prowadzić gospodarstwo. Brytyjski rząd twierdzi, że te zmiany będą dotyczyć tylko 500 gospodarstw rocznie. Rolnicy uważają, że będzie ich więcej, bo rząd nie uwzględnił innych wartościowych ruchomości jak maszyny, czy bydło.
Mówi się, że nawet 70 000 gospodarstw może odczuć te zmiany w prawie.
Jeremy Clarkson na proteście rolników w Londynie
- Zacznę od szczerości. Żyłem w Londynie przez 25-30 lat i jak większość ludzi w mieście zaglądałem na Twittera, myślałem że farmerzy jeżdżą tylko Range Roverami i narzekają do lutego i potem wyjeżdżają na wczasy na narty. Następnie 5 lat temu zająłem się rolnictwem i zrozumiałem jak niezmiernie trudny jest ten zawód, skomplikowany i niebezpieczny – zaznaczył Clarkson. Dodał, że koszty produkcji rolniczej są ogromne.
O gospodarstwie Clarksona przeczytasz TUTAJ.
- Wszyscy wiemy, co to jest traktor i ile kosztuje, 200 tys. funtów za średniej wielkości traktor, kombajn 500 tys. funtów, a inne wyposażenie rolnicze kosztuje fortunę. Jeśli próbujesz sprzedawać swoje plony w wyższych cenach aby uzyskać zwrot kosztów produkcji, słyszysz tylko narzekanie od konsumentów. Ludzie mówią "Nie zapłacę za lokalny produkt tyle, jak mogę kupić kurczaka z zagranicy za połowę ceny". Tak, możesz ale ten kurczak jest pełen chemii. Następnie aktywiści proekologiczni nieustannie krzyczą, że krowy pierdzą i uwalniają dwutlenek węgla do atmosfery, a nawozy uśmiercają pstrągi w rzekach i potokach – mówił na proteście Clarkson.
Podkreślił, że rolnicy muszą się zmagać z szeregiem regulacji prawnych, komplikacji i wysokimi kosztami produkcji, a jednocześnie otrzymują za to bardzo małe zyski.
- Mamy teraz pikapy sklasyfikowane jako firmowe samochody, od których podatek wzrósł o 211 proc., 50 funtów podatku węglowego za worek nawozu. Deficyt budżetowy w gospodarstwie teraz się jeszcze powiększa o niezaplanowane dodatkowe koszty. A mamy jeszcze działalność związaną z podatkiem od spadków, naprawdę nie wiem od czego zacząć. Rachel Reeves (Kanclerz Skarbu Wielkiej Brytanii) powiedziała nam, że 72% gospodarstw rolnych nie będzie dotyczył ten podatek – ciągnął Jeremy Clarkson. Poprosił też, aby ręce podnieśli rolnicy, którzy pracują na rodzinnych farmach, 80% zgromadzonych podniosło ręce. Poprosił aby ręce opuścili, Ci którzy uważają, że zmiany budżetowe nie będą ich dotyczyć. Ręki nie opuścił nikt.
- Chcę skończyć wiadomością do rządu dla tych wszystkich rolników, którzy tu są i tych w domu sparaliżowani wiadomościami i nowym podatku. Błagam przyznajcie iż to był błąd powstały w pośpiechu opracowywania przepisów! To wielka rzecz przyznać się do błędu oraz wycofać się z tego – mówił Clarkson w obronie wszystkich brytyjskich rolników.
Oprac. dkol na podst. TikTok/Reuters