StoryEditor

Jesteśmy w Chinach – na początek Pekin

Pierwszym przystankiem w ramach naszego wyjazdu studyjnego jest Pekin. Miasto, a  raczej region, Pekin robi wrażenie wielkością i rozmachem.
11.09.2018., 10:09h
Nam się wydaje, że miasto, nawet duże to zorganizowany ośrodek miejski, który z jednego końca na drugi można objechać w godzinę. Ale nie Pekin. W Pekinie zwiedzamy miejsca historyczne jak Plan Tiananmen, czy Zakazane Miasto kolejnych chińskich cesarzy, ale też gospodarstwa oraz wioski.

Ten gigantyczny region Pekin ma 16 tys. km kwadratowych i zamieszkuje go ponad 24 mln mieszkańców.
Zupełnie inny Świat
Nasze wyobrażenie o tym mieście i kraju zupełnie nie odpowiada temu, co możemy zobaczyć na własne oczy. To zupełnie inny Świat. Pewnie bierze się to ze stereotypu, który nam się utrwala przez podejście do Chin i przekaz medialny oraz fakt, że wiele tanich towarów pochodzi właśnie z tego kraju.

Te Chiny, które dziś oglądamy to nowoczesny kraj z bogatą infrastrukturą. Już droga z nowoczesnego lotniska do miasta biegnie rozbudowanymi, wielopasmowymi autostradami z niezwykle zadbanym poboczem i obsadzonymi rozjazdami. Uderza niezwykła czystość i co chwilę napotykane osoby sprzątające miasto. Ma się wrażenie, że każdy ma swój odcinek drogi i chodnika, za który odpowiada i pilnuje porządku. Idealny ład panuje na ogrodzonym i strzeżonym placu Tiananmen. W niedzielne przedpołudnie tysiące osób stało w kolejce do mauzoleum wodza Mao Zedonga.
Spółdzielnia Usług Rolnych w Pekinie
Pierwszym rolniczym punktem programu jest Spółdzielnia Usług Rolniczych także w Pekinie. Jak się okazuje, na terenie Pekinu jest sporo terenów wiejskich, na które coraz bardziej wdziera się rozrastające miasto.

Spółdzielnia zajmuje się uprawą warzyw, kukurydzy, pszenicy i świadczeniem usług mechanizacyjnych małym gospodarstwom. Jest takim klasycznym ośrodkiem postępu rolniczego, jaki znamy u nas sprzed lat. Liczy prawie 300 członków i 250 pracowników.
W szklarniach uprawiane są truskawki, warzywa oraz rośliny ozdobne, w nowoczesnej technologii na hydroponice. Dla celów edukacyjnych w niektórych szklarniach możemy spotkać stare odmiany warzyw i roślin ozdobnych. Do spółdzielni przyjeżdżają grupy uczniów i młodzieży, często z rodzicami. Pomimo, że 50% społeczeństwa liczącego 1,4 miliarda ludzi mieszka jeszcze na wsi, to rośnie liczba osób, które już nie pamiętają skąd się bierze żywność. I trzeba im to pokazać.
Imponujące wyniki
Główny menedżer spółdzielni, oprowadzając nas po obiektach i pokazując pola, wyjaśnia, że w tym regionie udaje im się zbierać dwa plony w roku. – Siejemy pszenicę, która daje nam ok. 500 kg na 1 „mu” plonu i po żniwach w czerwcu siejemy jeszcze kukurydzę na kiszonkę – podkreśla. Jeden „mu” – to 666 m kw. Chwilę liczymy i już wiemy ok. 7,5 t/ha plus niezła kiszonka z kukurydzy. Na polu widzimy, że kukurydza jeszcze idealnie zielona z pewnością da dobry plon. Tę kukurydzę spółdzielnia sprzedaje do pobliskich feedlotów, zajmujących się opasem bydła.

Ziemia własnością państwa
Naszych rolników interesowała kwestia własności ziemi. Okazuje się, że Chińczycy nie są właścicielami ziemi, bo należy ona do państwa, ale otrzymują prawo podobne do wieczystej dzierżawy. Mogą oni tym prawem dysponować i prawo użytkowania przekazywać dzieciom. Mogą też wnosić tę ziemię do spółdzielni, od której na koniec roku otrzymują swoistą dywidendę.

Jednak, jak się dowiadujemy z wielu rozmów, jeśli rząd potrzebuje ziemię na rozwój infrastruktury, dróg, szybkich kolei, budownictwa, wówczas bardzo szybko zabiera tę ziemię, płacąc rekompensaty. Na obrzeżach Pekinu niektórzy użytkownicy ziemi zrobili w ostatnich latach niezły interes. Za rekompensaty mogli kupić mieszkania, których obecne ceny są astronomiczne. W dobrym lokalizacjach trzeba zapłacić grubo ponad 50 tys. zł za metr kwadratowy mieszkania. I ceny stale rosną.
Pekin – droga metropolia
Pekin jest drogim miastem, coraz droższym. Mieszka w nim coraz więcej bogatych Chińczyków, gdyż rząd poluzował przepisy i coraz więcej jest firm prywatnych i ludzi dobrze zarabiających. Widać to na drogach po autach. Nie brakuje wszystkich marek świata, ale też rowerów i elektrycznych skuterów, które próbują się przebić w tym gąszczu. Ale gąszczu dobrze zorganizowanym i uderzającym porządkiem.

Pozdrawiamy z Pekinu i Chin – robią na nas ogromne wrażenie. To trochę jak dotknąć smoka albo tygrysa, który obudził się i zadziwia swoją drapieżnością.

Karol Bujoczek, fot. K. Bujoczek, Mangalia
Karol Bujoczek
Autor Artykułu:Karol Bujoczek Dyrektor Wydawniczy – Przewodniczący Rady Redaktorów
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
22. grudzień 2024 16:00