StoryEditor

Jutro Ursula von der Leyen w Gdańsku - rolnicy szykują "gorące powitanie"

Jutro, 7 lutego, Oddolny Ogólnopolski Protest Rolników i NSZZ RI Solidarność organizują protest w Gdańsku podczas wizyty Ursuli von der Leyen. – „Europa jest nadproducentem żywności, jednej z najlepszych na świecie – to po co nam import z Ameryki Południowej? To nielogiczne” – mówi Stanisław Barna, wskazując na zagrożenia płynące z umowy Mercosur.

06.02.2025., 18:31h

Albert Katana: Panie Stanisławie, OOPR i inni rolnicy szykują się na “gorące powitanie” Ursuli von der Leyen w Gdańsku... 

Stanisław Barna: Tak, rolnicy jadą protestować, bo nie zgadzamy się na to, co Unia nam szykuje. 

Wasze główne hasło to „5xStop”: Mercosur, Zielony Ład, import z Ukrainy, niszczenie polskich lasów i łowiectwa oraz wygaszanie polskiej gospodarki. Ale wygląda na to, że przynajmniej trzy z tych punktów są już przesądzone – Mercosur wchodzi, Zielony Ład jest wprowadzany tylnymi drzwiami, a import z Ukrainy się nie kończy. 

Niestety, wszystko na to wskazuje. Zielony Ład i Mercosur są forsowane, a Ukraina nadal zalewa nasz rynek. Może jedynie zmiana w polityce USA coś zmieni, ale nie mamy na to wpływu. A przecież Europa jest nadproducentem żywności, jednej z najlepszych na świecie – to po co nam import z Ameryki Południowej? To nielogiczne. 

Co w związku z tym mogą zrobić rolnicy? Protesty mają jakiś wpływ, ale dużych zmian nie widać. 

Małymi krokami coś się udało wywalczyć, ale duże sprawy wciąż wiszą w powietrzu. W każdej chwili mogą nam narzucić, co tylko zechcą. Mamy doniesienia, że rząd nic nie zrobił, by zablokować Mercosur – choć oficjalnie twierdzą inaczej. Polska przewodniczy teraz UE, ale nie słychać żadnych propozycji, które poprawiłyby przyszłość rolnictwa. Minęły już dwa miesiące tej prezydencji, a my jako rolnicy nie widzimy żadnych działań w naszym interesie. 

Czy rolnicy mają konkretne propozycje, względnie kompromisowe? 

Tak, mamy propozycje i domagamy się zespołów roboczych, gdzie moglibyśmy je przedstawić. Minister Siekierski obiecał ich powołanie, nawet na spotkaniu z premierem Tuskiem rok temu, ale nic się nie wydarzyło. Wszystko kończy się na obietnicach, a my nadal nie możemy przedstawić naszych rozwiązań, bo nikt nas nie słucha. 

Czyli rząd nie dopuszcza Was do rozmów? 

Dokładnie. A chcemy rozmawiać o kluczowych sprawach, jak aplikacja suszowa, która wciąż wymaga poprawek, czy ekoschematy, które miały zapewnić zwroty na maszyny, a teraz okazuje się, że pieniędzy jest mniej. Rolnicy pobrali kredyty, a teraz zostali z niczym. Podobnie jest z burakami – mieliśmy 46-49 euro za tonę, a teraz odebrano nam 13,5 euro. To ogromne straty dla gospodarstw. 

image

Burak nie będzie się już opłacał? Mniejszy areał uprawy i spadające ceny cukru [REPORTAŻ]

Co z przyszłością polskich gospodarstw? 

To dobre pytanie, ale nie mamy dobrej odpowiedzi. Unia nie chroni europejskich rolników – nakłada na nas coraz więcej restrykcji, a jednocześnie wpuszcza tanią żywność z innych krajów. My mamy trzymać się ekologicznych norm, a sprowadza się żywność z Ameryki Południowej, gdzie używa się środków ochrony roślin, które w Europie są zakazane. W Unii możemy stosować 2 kg substancji czynnych na hektar, a w Ameryce Południowej – 12 kg! To jest sprawiedliwe? 

Komisja Europejska twierdzi, że w zamian możecie produkować żywność ekologiczną i eksportować ją do Meksyku... 

Świetny pomysł… tylko że ślad węglowy nagle przestaje mieć znaczenie? Statki i samoloty transportujące tę żywność go nie zostawią? Chyba bardziej ekologiczne jest produkowanie żywności na miejscu, w Polsce. 

Nie wiemy, jakie są plany rządu. Jeśli nie będziemy mieli dopłat, a ceny zbóż są coraz niższe – na poziomie sprzed pandemii, a nawet sprzed wojny – to jak mamy przetrwać? W żniwa żyto kosztowało tyle, co w 2008 roku – około 500 zł za tonę. Jak w takich warunkach gospodarować? My mamy propozycje, ale nikt nas nie słucha, bo minister Siekierski nie dostał pełnej możliwości kierowania resortem rolnictwa. 

image

Kolejne uderzenie w rolnictwo - KE podpisała umowę z Meksykiem!

Czy czeka nas fala bankructw gospodarstw? 

Obawiam się, że tak. Najbardziej zagrożone są gospodarstwa, które najwięcej inwestowały. Wchodząc do Unii, obiecywano nam, że będziemy chronieni. Dogoniliśmy Europę, potrafimy konkurować z Niemcami, Holendrami, Francuzami. Ale tam są inne dopłaty, a pewnie też mają już zagwarantowane rekompensaty. Na początku głośno protestowali, teraz nagle ucichli. 

W Polsce mamy jedną z najdroższych energii w Europie. Jak mamy konkurować, skoro koszty produkcji są u nas najwyższe? Nie tak miało to wyglądać! 

Albert Katana
Autor Artykułu:Albert Katana
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
06. luty 2025 20:01