StoryEditor

KE przesuwa o rok przepisy o wylesianiu (EUDR). Rolnicy zyskali czas, czy to wystarczy?

Komisja Europejska przesuwa o rok wprowadzenie unijnych przepisów o wylesianiu. Polscy rolnicy zyskują czas, ale czy to wystarczy?

03.10.2024., 20:29h

Komisja Europejska postanowiła odroczyć termin wprowadzenia w życie unijnego rozporządzenia o wylesianiu. Propozycja przedłużenia tego okresu ma dać krajom członkowskim oraz firmom więcej czasu na dostosowanie się do nowych przepisów. Dla polskich hodowców bydła, którzy już teraz borykają się z niepewnością co do przyszłych regulacji, dodatkowy czas na przygotowanie to ulga, ale jednocześnie nie rozwiązuje wszystkich problemów.

Zobacz też: Zakaz importu do UE śruty sojowej. EUDR zagraża produkcji zwierzęcej!

Dodatkowy rok na dostosowanie się do przepisów

Komisja Europejska zaproponowała wydłużenie okresu przejściowego dla rozporządzenia dotyczącego wylesiania o dodatkowe 12 miesięcy. Jeśli propozycja zostanie zatwierdzona przez Parlament Europejski i Radę, nowe przepisy wejdą w życie 30 grudnia 2025 roku dla dużych przedsiębiorstw, a dla mikro- i małych firm – 30 czerwca 2026 roku.

Decyzja Komisji wynika z obaw wyrażanych przez globalnych partnerów, jak i wewnętrznych interesariuszy z krajów UE, dotyczących ich gotowości do spełnienia wymagań nowych przepisów. Komisja uznała, że dodatkowy czas na przygotowanie się jest kluczowy, aby zapewnić płynne wdrożenie rozporządzenia.

Co oznacza rozporządzenie o wylesiania?

Rozporządzenie UE o wylesianiu ma na celu walkę z globalnym wylesianiem i degradacją lasów. Zakłada ono, że produkty wprowadzane na rynek Unii Europejskiej – takie jak soja, bydło, kawa, kakao, drewno czy produkty z palmy olejowej – nie mogą pochodzić z terenów objętych wylesianiem po 31 grudnia 2020 roku. Rozporządzenie obejmuje także pochodne tych surowców, co ma kluczowe znaczenie dla branży hodowlanej, m.in. produkcji wołowiny, mleka i pasz.

W praktyce oznacza to, że każdy, kto wprowadza na rynek produkty objęte rozporządzeniem, musi zapewnić ich zgodność z nowymi przepisami. Kontrola obejmuje nie tylko import z krajów trzecich, ale także produkcję wewnętrzną w państwach członkowskich UE.

Polskie działania na rzecz przesunięcia terminu

Polskie Zrzeszenie Producentów Bydła Mięsnego oraz inne organizacje rolnicze od miesięcy apelowały o odroczenie wprowadzenia rozporządzenia. Hodowcy bydła podkreślali, że na mniej niż sześć miesięcy przed planowanym wejściem w życie rozporządzenia, nadal brakuje jasnych wytycznych dotyczących jego wdrożenia. Jak skomentował PZPBM, walka z wylesianiem jest konieczna, ale przepisy nie mogą uderzać w unijnych hodowców.

- Na poziomie polskiego rządu wciąż trwają prace koncepcyjne, a istnieje realne ryzyko, że organy kontroli zostaną powołane dopiero po wejściu w życie przepisów. Oznacza to możliwość kontroli wstecz, co może prowadzić do poważnych problemów dla polskich hodowców – powiedział Jerzy Wierzbicki, prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.

Hodowcy obawiają się także, że wymogi rozporządzenia w zakresie śledzenia pochodzenia produktów będą zbyt kosztowne i skomplikowane do wprowadzenia, szczególnie dla małych i średnich gospodarstw.

Obawy polskich hodowców: brak jasności, dodatkowe obowiązki

Polscy hodowcy bydła mają wiele obaw związanych z nowym rozporządzeniem. Obejmuje ono nie tylko bydło i mięso wołowe, ale także produkty pochodne, takie jak skóry czy mleko. To oznacza, że nawet produkty wytwarzane w Polsce mogą zostać wykluczone z obrotu, jeśli pochodzą z terenów, które zostały wylesione po 31 grudnia 2020 r. Dodatkowym problemem jest bezpieczeństwo paszowe. Firmy zajmujące się obrotem soją – jednym z surowców objętych rozporządzeniem – nadal nie mają jasnej sytuacji, co do przyszłych obowiązków. 

- Brakuje konkretnych regulacji i wytycznych, a ryzyko popełnienia błędów jest duże. Kary za nieprzestrzeganie przepisów mogą wynieść nawet 4% rocznego obrotu – zauważa Wierzbicki.

image

Protesty rolników osłabiły realizację celów Zielonego Ładu. Ruszyło dochodzenie unijnego RPO zainicjowane przez aktywistów

Hodowcy zwracają także uwagę na to, że przepisy mogą dodatkowo skomplikować biurokrację, nakładając na nich kolejne obowiązki administracyjne.

- Mówi się o zmniejszaniu biurokracji w rolnictwie, a jednocześnie nakłada na nas, hodowców, kolejne obowiązki administracyjne. Dodatkowo wciąż nie znamy ich zakresu ani szczegółów wdrożenia ich w praktyce  – komentuje Jacek Zarzecki z Polskiej Platformy Zrównoważonej Wołowiny.

Co dalej?

Rozporządzenie o wylesianiu, choć ma na celu ochronę środowiska, może mieć poważne konsekwencje dla polskiego sektora hodowlanego. W związku z tym kluczowe jest, aby proces jego wdrożenia był przemyślany, a rolnicy mieli możliwość dostosowania się do nowych wymogów bez ryzyka utraty konkurencyjności.

Dla polskich rolników to kwestia być albo nie być. Jeśli nie uda się wprowadzić przepisów w sposób przemyślany, grozi to poważnym zakłóceniem rynku, a także osłabieniem pozycji konkurencyjnej polskiego rolnictwa w Unii Europejskiej.

Na podst. Komisja Europejska, LoweKrowe

Maria Khamiuk
Autor Artykułu:Maria Khamiukdziennikarz, współpracownik PWR Online
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
03. październik 2024 20:30