Na początku w grudnia na teren ubojni w Kutnie weszło 200 funkcjonariuszy policji, Centralnego Biura Śledczego oraz Straży Granicznej. Chwilowo zatrzymany został Piero Pini prezes i właściciel firmy Pini Polonia. Zarzuty dotyczyły nielegalnego zatrudniania oraz przede wszystkim wyłudzania podatku VAT przez sieć współpracujących podwykonawców, którzy masowo tworzyli fikcyjne faktury.
Teraz firma przekonuje, że zarzuty nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
– Mimo całej tej przykrości, jestem spokojny, bo nie zrobiłem nic złego. Nie mogę zrozumieć jak do tego doszło – tłumaczył na dzisiejszej konferencji prasowej Piero Pini.
Ubojnia w Kutnie ma możliwość uboju i rozbioru nawet do 16 tys. sztuk żywca na dobę, co daje rocznie średnio 4 mln sztuk. Przy tej skali działania i realizacji ogromnej liczby zamówień firma nie jest w stanie wykonać swojej działalności wyłącznie przy pomocy własnych pracowników dlatego korzysta z podwykonawców.
Dla Pini Polonia usługi związane z procesem produkcyjnym świadczyły w latach 2011-16 m.in. dwie takie firmy. Jedna z tych firm zajmowała się rozbiorem mięsa, a druga pakowaniem. Pini Polonia twierdzi, że ich praca i cały proces produkcyjny był codziennie kontrolowany, a raz w tygodniu sporządzane były protokoły odbioru podsumowujące ilość sztuk żywca versus wyprodukowanego mięsa lub ilość roboczogodzin.
– Obie te firmy były jedynymi podmiotami odpowiedzialnymi przed Pini Polonia za realizację usług i we własnym zakresie miały obowiązek zapewnić pracowników lub osoby świadczące pracę na innej podstawie, a my w żaden sposób w to nie ingerowaliśmy – mówi Halina Osińska, Dyrektor Generalny Pini Polonia.
– Zawsze uczciwie odprowadzałem i odprowadzam podatki i postępuję zgodnie z obowiązującymi regułami prawa podatkowego. Nigdy w mojej historii biznesowej nie miałem sprawy karnej ani podatkowej. Reputacja i dobre imię to w biznesie kluczowe wartości – powiedział na zakończenie konferencji Piero Pini.
* Przyp. red.: Jak nieoficjalnie dowiedziała się redakcja "top agrarPolska", ubojnia Pini Polonia w Kutnie dziennie biła nawet 18 tys. sztuk trzody, obecnie bije tylko 6 tys. sztuk. Wielu pośredników w obawie przed niezapłaceniem za dostawy, po prostu przestała tam sprzedawać świnie. Fakt ten wpłynął na pojawienie się zbyt dużej ilości tuczników na rynku, a w połączneiu ze spadkiem ceny notowanej na niemieckiej giełdzie, panikę i spadek krajowej ceny skupu żywca wieprzowego.