Po roku pełnienia stanowiska wiceministra Michał Kołodziejczak nie ma mocnej pozycji w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi – w piątek odebrano mu nadzór nad jednym z trzech departamentów, które dotychczas nadzorował. On sam nie ma sobie nic do zarzucenia, twierdząc, że “pracuje 24 godziny na dobę i płaci za to ogromną cenę satysfakcji”.
Wiceminister Kołodziejczak był gościem wczorajszej popołudniowej rozmowy w RMF FM. Zaczęło się niewinnie, od cen masła - prowadzący rozmowę Piotr Salak zapytał, “za ile” Kołodziejczak kupował masło. Zapewne każdego to zainteresuje, że wiceminister kupił je za cenę 10,50 zł, w Warszawie, ale ciekawiej zrobiło się później.
Kołodziejczak powiedział, że choć trudno w tej chwili ocenić, jakie będą efekty interwencji rządu, to sama jej zapowiedź skłoniła dystrybutorów do podjęcia decyzji o nie wstrzymywaniu sprzedaży. Jednak cena masła to jedynie znak poważniejszych problemów. W tym momencie rozpoczęła się ostra krytyka Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
- Takie “masła” będą się zdarzać częściej, jeśli nie będziemy podejmować dużych i gruntownych reform w handlu i rolnictwie - powiedział Kołodziejczak. - Mam wrażenie, że to jest temat zastępczy. Powinniśmy zajmować się ważnymi sprawami. Mam duży niedosyt po moim roku w ministerstwie, choć ja – tak jak premier Tusk powiedział - jestem do pomocy dla ministra Siekierskiego, ale to jest czas, w którym Ministerstwo mogło już stworzyć odpowiednie reformy, żeby takie właśnie sprawy jak z masłem nie dotykały nas.
Choć sekretarz stanu w MRiRW Michał Kołodziejczak nie podziela opinii połowy Polaków, że za ceny masła odpowiada rząd, ponieważ w jego opinii to efekt nagromadzenia procesów “hodowanych przez różnej maści polityków”, to jednak uważa, że rząd mógł temu zapobiec.
- To jest cena braku odważnych decyzji, braku planu na rolnictwo. TVN i Polsat mają być chronione jako podmioty strategiczne. Gdybyśmy mieli świetnego ministra rolnictwa to na taką listę przedsiębiorstw chronionych byłyby wpisane strategiczne spółki produkujące, przetwarzające żywność. Powinny być - powiedział Kołodziejczak.
- Uważa pan, że pański szef nie jest świetny? - zapytał Salak.
- Nie mówię, kto jaki jest, ale że powinny być takie działania, żeby ochronić naszą produkcję, nasz rynek, nasz handel - odpowiedział Kołodziejczak.
- Czy Ministerstwo dobrze działa? - dopytywał dziennikarz.
- Nie - odpowiedział zdecydowanie wiceminister. - Wg mnie jest przerost zatrudnienia, dublowanie pracy, zła organizacja pracy. Ja zgłaszam na bieżąco swoje uwagi ministrowi Siekierskiemu. Jestem do pomocy, ale podejmowanie głównych decyzji nie należy do mnie. Czekam dziś na reakcję co najmniej w kilku tematach, bo uważam, że są sprawy pilne do załatwienia. Ja w Ministerstwie nie jestem do tego, żeby to się podobało politykom, jestem dla ludzi, z którymi wiele razy protestowałem na ulicach. Uważam, że mogliśmy zrobić dużo więcej w ciągu roku. To jest dla mnie priorytetem, a czy to się będzie podobało temu czy innemu ministrowi, to nie jest ważne - stwierdził jednoznacznie Michał Kołodziejczak.
Dalej lider Agrounii nie gryzł się już w język, otwarcie mówiąc o tym, że jako wiceminister w Ministerstwie Rolnictwa ma do powiedzenia niewiele lub zgoła nic. Powiedział, że nie ma dla niego znaczenia, czy minister Siekierski mu ufa, czy nie, bo “mamy do zrobienia robotę i trzeba podejmować trudne decyzje, żeby obronić polskie rolnictwo”. Jest też gotów odejść z Ministerstwa, jeśli te decyzje nie będą podjęte.
- Czy będę czy nie będę (w Ministerstwie – red.), to nie ma znaczenia. Jeśli nie będzie takich decyzji, to proszę działać (odwoływać mnie – red.). Wywiązuję się ze swoich obowiązków jak tylko mogę.
Sugerując, że spodziewa się dymisji powiedział, że od piątku nadzoruje tylko dwa departamenty w Ministerstwie – rynki i ochronę roślin - choć nadzorował trzy.
- Chciałem zmienić kilka rzeczy, minister uważa, że on to zrobi dobrze – i ok. Ja się na to zgadzam. Żeby było jasne – z ministrem Siekierskim dogadujemy się dobrze, ale nie wszystko zależy od ministra Siekierskiego. Ja po prostu zrobiłbym niektóre rzeczy inaczej - powiedział Kołodziejczak.
- Po takiej rozmowie spodziewałbym się, że dostanie pan wezwanie na dywanik do ministra Siekierskiego - powiedział prowadzący rozmowę.
- Jestem gotowy choćby teraz - odpowiedział Michał Kołodziejczak.