Kanadyjscy eksperci z Grupy CitizenLab potwierdzili, że Michał Kołodziejczak był inwigilowany przez oprogramowanie Pegasus.
- Potwierdzamy 2 nowe przypadki hakowania Pegasusem w Polsce. Michał Kołodziejczak zapoczątkował ruch, który groził odebraniem głosów partii rządzącej - przekazał na Twitterze John Scott-Railton z CitizenLab wczoraj wieczorem. Kołodziejczak twierdzi, że oprogramowanie Pegasus w telefonie zwykłego rolnika było zamachem rządu PIS na wolność i demokrację.
Dzisiaj w tej sprawie odbyła się konferencja pod siedzibą Prawa i Sprawiedliwości, podczas której Kołodziejczak skomentował nieczyste zagrywki. Jak wynika z informacji przekazanych przez CitizenLab system Pegasus włamał się na konto Kołodziejczaka w maju 2019 r., co trwało ponad tydzień. Informację te potwierdza także Amnesty International.
- Żądam od polityków, żeby powstała sejmowa komisja śledcza by ujawnić prawdę o podsłuchach, o Pegasusie. Żeby ludzie o tym wiedzieli, bo nasze publiczne pieniądze są wydawane na podsłuchiwanie ludzi. To nie podsłuchiwały żadne służby tylko Jarosław Kaczyński. To on był ze mną w kościele, on był ze mną w konfesjonale, on był ze mną w łóżku, on był ze mną na rozmowie w banku – mówił lider AgroUnii i zaznaczył, że narzędzia, które powinny służyć walce z przestępczością i terroryzmem były wykorzystywane do walki politycznej. Kołodziejczak twierdzi, że do włamania doszło w czasie gdy AgroUnia planowała założenie partii, która miałaby zagrozić elektoratowi rządów PiS.
– To jest jak znak i pokazanie chłopie ty masz się bać. My cię kontrolujemy. Dzisiaj to jest włamanie się do telefonu, wejście do samochodu a jutro powiedzą, że koło mi samo odpadło. Albo stanie się coś moim bliskim działaczom. Ja nie powiem, że się boję o siebie. Ja się boję o bliskich - mówił M. Kołodziejczak.
wk