To odpowiem inaczej - ferma przemysłowa to jest taka ferma, z którą Pan, nowoczesny ale jednak zwyczajny rolnik, przegra w konkurencji na intensywność i masowość produkcji, chyba że reguły tej konkurencji zmienią się na tyle, by zapewnić Panu warunki przetrwania.
— Janusz Wojciechowski (@jwojc) March 16, 2021
Nadal zastanawiające jest to, że przez kilkanaście ostatnich lat wmawiano rolnikom, że zwiększając efekt skali, zwiększamy opłacalność, idziemy z nowoczesnym trendem, technologią, postępem nauki i genetyki. Rolnicy stali się nowocześni, bo tego od nich oczekiwano. Więc podążano za tym europejskim „duchem czasu” korzystając z pieniędzy, które zaproponowała UE na rozwój. Rolnicy kupowali maszyny, stawiali nowoczesne budynki, fakt duże, bo inwestycja musi się zwrócić w ciągu 15 lat. Musieli też dokupić ziemię wokół gospodarstwa, bo inaczej nie kwalifikowaliby się do niektórych działań PROW, a banki nie dałyby kredytów.
Nagle, gdy okazało się, że te inwestycje być może szkodzą, a wiele osób z miast przeniosło się na wieś, do głosu dopuszczono ruchy niekoniecznie mające pojęcie o rolnictwie i zdanie zmieniono. Gospodarstwa rodzinne, które zapewniają nam żywność dzień po dniu nagle stały się… przemysłowe! Mimo, że nie ma definicji czegoś takiego. A podczas budowy, każdy większy obiekt wykonuje (swoją drogą bardzo drogą) ocenę wpływu na środowisko. Jeśli uzyska jego zatwierdzenie obiekt powstaje, jeśli nie, to nie powstaje – prosta sprawa.
Ferma przemysłowa to jest taka ferma, która zajmuje się już nie tak jak rolnictwo hodowlą zwierząt lecz produkcją mięsa, jak przemysł. W której zwierzęta przestały być żywymi istotami i stały się już tylko surowcem produkcyjnym.
— Janusz Wojciechowski (@jwojc) March 16, 2021
Jest to kwestia nie tyle wielkości co metod. https://t.co/sHzc1DKE6f
Co na to rolnicy?
Nie dziwi fakt, że sprawa nie wywołała zachwytu wśród aktywnych zarówno na polu i w mediach społecznościowych rolników. Nagle gdy polskie rolnictwo się rozwija, możemy się pochwalić eksportem mięsa, mleka czy jaj okazuje się, że konsumentom brakuje wsi sielankowej i tradycyjnej. Cały czas czytamy o tym w mediach.
No i właśnie tutaj pojawia się sprawa najważniejsza, bowiem w Polsce są także gospodarstwa małe i średnie (w większości), gospodarstwa ekologiczne, agroturystyczne. Oferta jest bogata, konsument jeśli ma ochotę znajdzie wieś sielankową, jaja klatkowe, jaja wiejskie na bazarze, marchewkę prostą, marchewkę krzywą, czystego ziemniaka, brudnego ziemniaka, mleko eko, mleko UHT, wołowinę z marketu i wołowinę od rolnika. Wszystkie te produkty, nie ważne jakie – powstały podczas ciężkiej pracy rękoma rolnika – nie ma to znaczenia czy gospodarstwo jest duże czy małe, tak samo trzeba się przy tym napracować.
Na rynku jest miejsce dla kazdego rolnika: duzego, malego, sredniego. Nigdy male przetworstwo nie zrobi efektu skali ale da szansa dodatkowego dochodu. Wbrew pozorom ludzie szukaja lokalnych malych producentow. Prosze spojrzec , na tt kochamy @OstreDzieje , soki @MarcinTyc
— jacekzarzecki (@jacekzarzecki) March 13, 2021