Co KE oferuje rolnikom?
Unijni farmerzy będą mogli otrzymać preferencyjne pożyczki lub gwarancje do kwoty 200 000 euro na korzystnych warunkach. Komisja przewiduje bowiem bardzo niskie stopy procentowe i korzystne harmonogramy płatności.
Ponadto kraje członkowskie dostały zielone światło na zwiększenie wysokości zaliczek dopłat bezpośrednich do 70 proc., a w przypadku płatności obszarowych PROW do 85 proc. Pieniądze powinny zacząć wpływać na konta rolników od połowy października. Ale polscy gospodarze otrzymują wyższe zaliczki na dopłaty już od kilku lat, głównie ze względu na straty suszowe i mrozowe. Dlatego to ułatwienie nie będzie dla nich wyjątkowo atrakcyjne. Chociaż oczywiście w tym trudnym czasie każda forma wsparcia jest na wagę złota.
New measures to support the agri-food sector are included in the #Coronavirus Response Investment Initiative Plus proposed today by @EU_Commission
Exceptional flexibility in the use of EAFRD funds & other CAP instruments to help farmers face the crisis: https://t.co/BBQie2Ci1w pic.twitter.com/1wpfDuf5mx — EU Agriculture???? (@EUAgri) April 2, 2020
Jednocześnie państwa członkowskie będą mogły wydłużyć termin składania wniosków o dopłaty z 15 maja do 15 czerwca.
Ograniczone mają zostać także kontrole na miejscu. Ponadto Komisja zezwala krajom członkowskim na wydanie pieniędzy niewykorzystanych w ramach PROW-u. Nie trzeba ich będzie odsyłać z powrotem do unijnego budżetu UE, tylko wykorzystać na działania PROW. Poza tym odroczone mają zostać przedłożenia przez kraje rocznych sprawozdań z realizacji PROW.
A gdzie interwencja?
Jak widzicie, lista propozycji dla unijnych farmerów jest dosyć krótka. Obejmuje jedynie wsparcie kredytowe oraz kilka ułatwień w obszarze wypłaty i rozliczania środków. Nie ma natomiast mowy o uruchomieniu mechanizmów interwencyjnych na najbardziej poszkodowanych i zagrożonych rynkach rolnych. A zdaniem Wiktora Szmulewicza, prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych, taka interwencja jest bardzo potrzebna.
- Działania interwencyjne powinny zostać uruchomione na rynku mleka w proszku, wołowiny oraz warzywnictwa. Z polskiego punktu widzenia jest to bardzo pilne. Dobrym rozwiązaniem byłoby np. wycofywanie produktów z rynku, jak to miało miejsce w przypadku jabłek. Bo pamiętajmy, że jeśli rolnicy nie będą mieli gdzie sprzedać swoich surowców, grozi im bankructwo - wyjaśnia w rozmowie z nami Wiktor Szmulewicz.
Zdaniem szefa samorządu rolniczego, Unia Europejska mogłaby np. zdjąć nadwyżki produktów rolnych z krajów członkowskich i przekazać je w darze do najbiedniejszych regionów świata, np. do Afryki czy Indii.
jr
oprac. jr na podst. European Commission