- zakazu chowu i hodowli zwierząt w celu pozyskiwania z nich futer;
- uboju zwierząt gospodarskich bez uprzedniego pozbawienia świadomości.
Kto na tym zyska?
Zdaniem samorządu rolniczego, Polska dzięki długoletniej pracy naukowców i hodowców zwierząt futerkowych jest obecnie jednym z czołowych producentów najwyższej jakości skór zwierzęcych. „Wprowadzenie całkowitego zakazu chowu - w naszej opinii – jest ewidentnym działaniem mającym na celu wyeliminowanie polskich producentów z handlu światowego” – napisał w stanowisku Zarząd KRIR.
Jednocześnie zwrócono uwagę, że wprowadzenie zakazu hodowli norek może doprowadzić do znacznego wzrostu kosztów utylizacji ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego. Koszty te spadną na barki zakładów drobiarskich oraz przetwórstwa rybnego, które nie będą miały wyjścia i podniosą ceny finalnych produktów dla konsumentów. „Argumenty podawane w uzasadnieniu przeciwko funkcjonowaniu ferm zwierząt futerkowych, oparte o zarzuty przeciwko niespełnianiu norm dobrostanu i negatywnym ich wpływie na środowisko i zdrowie ludzi, nie mogą stanowić podstaw do zakazania prowadzenia działalności gospodarczej” – napisano w stanowisku KRIR.
Cios w hodowców bydła i drobiu
Podobnie zdecydowanie Izby Rolnicze wypowiedziały się na temat proponowanego wprowadzenia zakazu uboju religijnego. W opinii władz samorządu rolniczego, jego ograniczenie tylko do ubojów dokonywanych w krajowych ubojniach, jedynie na potrzeby członków krajowych związków wyznaniowych, ograniczy znacząco możliwości produkcyjne zarówno zakładów ubojowych jak i przetwórczych, szczególnie drobiu i bydła. Straty w konsekwencji poniosą również rolnicy – producenci żywca i podmioty pośrednio z nimi powiązane.
Rząd podzielony
To kolejny głos środowiska rolniczego, które zdecydowanie sprzeciwia się wprowadzeniu tzw. ustawy Czabańskiego, która została poparta nawet przez Jarosława Kaczyńskiego, prezesa Prawa i Sprawiedliwości. W spocie nagranym dla fundacji „Viva” mówił on, że zakaz hodowli zwierząt futerkowych to kwestia stosunku do zwierząt. „To kwestia można powiedzieć serca dla zwierząt, litości wobec zwierząt i to sądzę, że każdy porządny człowiek powinien coś takiego w sobie mieć” – powiedział poseł Kaczyński.
Minister rolnictwa do tej pory starał się raczej nie zabierać głosu w tej sprawie, zasłaniając się tym, że oficjalnie ustawy nie zostały wprowadzone do Sejmu, więc nie ma do czego się ustosunkowywać. Takich oporów nie miał minister środowiska Henryk Kowalczyk, który podczas sobotniego spotkania w Świebodzinie otrzymał pytanie na temat zakazu. Wg. relacji Onet.pl minister miał odpowiedzieć:
– Mojego podpisu pod tym projektem nie ma. Będę wyhamowywał te zapędy na tyle, na ile będę mógł – zapowiedział H. Kowalczyk, który jednocześnie dodał, że na razie hodowcy nie mają się czego obawiać.
Przeciwko zakazowi wielokrotnie opowiadał się również wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin oraz pozostali ministrowie partii Porozumienie.
Formalnie obie ustawy zostały wniesione do Sejmu, gdzie zostały poddane analizie sejmowych legislatorów. Do tej pory Marszałek Sejmu nie skierował projektów do prac parlamentarnych.
wk