Panie Pośle, skierował Pan do Ministra Rolnictwa interpelację w sprawie stawek za ekoschematy, które są niższe, niż w ub. roku. Przytoczył Pan słowa komisarza Wojciechowskiego, że Polska mogła zwiększyć te stawki za zgodą Komisji Europejskiej. Plan Strategiczny, w tym budżet na ekoschematy, kształtowano w czasie, gdy Pan był wiceministrem rolnictwa. Jakie działania podejmował Pan w tym kontekście, czy miał Pan wpływ na kształtowanie tych stawek?
Pomysł wprowadzenia ekoschematów przyszedł do nas z Komisji Europejskiej i nie jestem jego fanem. Natomiast naszym zadaniem było napisanie tych ekoschematów w sposób, który będzie realny do realizacji przez większość rolników oraz zabezpieczenie dla nich środków finansowych. Nikt nie ma bezpośredniego wpływu na poszczególne stawki finansowe konkretnych ekoschematów, ponieważ trudno przewidzieć, ile dokładnie zostanie złożonych wniosków. Faktyczne stawki za ekoschematy ustalane są po złożeniu wniosków i ich przeanalizowaniu, ale Ministerstwo może na bieżąco monitorować i reagować na trendy, które widać w trakcie naboru wniosków. Dla przykładu widać dynamiczny wzrost liczby składanych wniosków widać po ekoschemacie dobrostanowym, którego popularność realnie rośnie, szczególnie kiedy porównamy liczbę rolników korzystających z podobnej płatności przed 2023 r. w ramach II filara.
Ministerstwo Rolnictwa wyjaśniło, że, zgodnie z przepisami, 25% koperty dopłat bezpośrednich musi być przeznaczone na ekoschematy i nie można zwiększyć budżetu na ekoschematy bez zmniejszenia podstawowego wsparcia dochodów. Budżet jest w euro, wypłaty w złotych, na wielkość wypłat wpływa kurs euro. Czy te wyjaśnienia nie są wystarczające? Czy widzi Pan inne rozwiązanie tego problemu?
Komisarz Janusz Wojciechowski zaproponował zgodę Komisji Europejskiej na zwiększenie stawek za ekoschematy w sytuacji złożenia odpowiedniego wniosku. Chciałem wiedzieć, czy Ministerstwo złoży taki wniosek, ale okazuje się, że tego nie zrobiono. Moja interpelacja, jak widzę, wywołała mnóstwo emocji, ale ja zadałem proste pytanie i liczyłem na prostą odpowiedź. Jest to o tyle symptomatyczne, że ministrowie obecnego kierownictwa resortu, jeszcze będąc jako posłowie w opozycji, zapowiadali zmianę stawek do ekoschematów na wyższe i krytykowali wszystko co było związane z Planem Strategicznym. Dzisiaj mają okazję na zmiany, których nie dokonują w takim wymiarze jak zapowiadali. Jak widać Plan Strategiczny nie jest aż tak zły, jak opowiadali.
Krytycy zarzucają Panu, że na przełomie lat 2022/2023 Ministerstwo Rolnictwa zignorowało w praktyce konsultacje społeczne i liczne uwagi zgłaszane do Planu Strategicznego. To wówczas np. w ekoschemacie "zróżnicowana struktura upraw" rzepak zaliczono do zbóż... Jak się Pan odniesie do tej krytyki?
Nie zgodzę się z tezą, że zignorowano wtedy konsultacje społeczne. Powiem więcej, to dzięki konsultacjom ekoschematy w wielu miejscach udało się uprościć, ułatwić i zminimalizować niepotrzebne bariery administracyjne. Dzięki konsultacjom ekoschematy stały się bardziej akceptowalne dla rolników, choć to nie znaczy, że są idealne. Jeśli pyta mnie Pan, czy uważam, że to koniec i ekoschematy są rewelacyjne, to nie, wcale tak nie jest. Ekoschematy z założenia muszą być dopracowywane i dostosowane do praktyk stosowanych przez rolników, tym bardziej, że jest to nowe narzędzie, tym bardziej, że nie jest ono popularne i lubiane. Jednak rolą ministerstwa rolnictwa jest tak pracować nad tymi płatnościami, aby w największym stopniu odpowiadały oczekiwaniom rolników.
W roku 2023 Ministerstwo Rolnictwa zwróciło się do Komisji Europejskiej z pakietem korzystnych dla rolników zmian w ekoschematach, ale nie udało się ich uzgodnić z komisarzem Wojciechowskim. Dlaczego i czy uważa Pan, że Ministerstwo powinno ponownie zwrócić się do Komisji i tym razem komisarz Hansen wywalczy korzyści dla Polski?
Wszystkie zmiany w tamtym czasie były uzgodnione, ale nie wszystkie uzyskały pełne wsparcie i zrozumienie. Nie było zgody na zmiany w rolnictwie węglowym i dobrostanie, ale dostaliśmy zielone światło na wprowadzenie ryczałtu. Faktycznie, mamy nowego komisarza ds. rolnictwa, ale cały aparat administracyjny pozostaje ten sam. Mam obawy czy komisarz Hansen ma odpowiednią wiedzę i doświadczenie, aby sprawnie poruszać się w tych zagadnieniach. Natomiast po dwóch latach funkcjonowania ekoschematów należy zrobić podsumowanie: ustalić co wyszło, co jest złym rozwiązaniem, a co wypaliło i należy to kontynuować oraz czego w ekoschematach brakuje. Jeśli Ministerstwo Rolnictwa uzna, aby prowadzić taką debatę będę to popierać. Obecnie jest odwrotnie. Mamy wprowadzone zmiany na 2025 rok o których nikt nic nie wie i jako posłowie w sejmowej komisji rolnictwa musieliśmy złożyć wniosek o zwołanie komisji w tej sprawie, aby Ministerstwo szerzej poinformowało o planowanych zmianach.
W tymże roku 2023 KE zaakceptowała jedynie płatności ryczałtowe dla małych gospodarstw; krytycy uważają, że był to gest PiS w stronę elektoratu, ponieważ gospodarstwa do 10 ha nie mają ekonomicznego znaczenia: gospodarstw towarowych jest w Polsce jedynie ok. 400 tysięcy, ich powierzchnia przekracza zdecydowanie 10 hektarów. Proszę o odniesienie się do tego zarzutu.
W takim razie PSL też robi gest w stronę elektoratu, bo do lipca 2024 roku była to jedyna ustawa jaka wyszła z Ministerstwa Rolnictwa do Sejmu i była to dokładnie ta sama propozycja jak padła w 2023 r z naszej strony i którą wówczas ja jako wiceminister procedowałem. Czyli PiS robił gest polityczny, a PSL już nie? Zarzut, że gospodarstwa do 10 ha nie mają znaczenia jest dość nietrafionym zarzutem w sensie faktycznym. Nie rozumiem też zarzutu, że w Polsce jest „jedynie ok 400 tys. gospodarstw towarowych”. 400 tys. do dość dużo, ale nie możemy generalizować rolnictwa i wpychać wszystkich do jednej szuflady. Polska ma bardzo rozbudowaną strukturę gospodarstw rolnych. Gospodarstwo rolne mojej rodziny jest gospodarstwem towarowym, gospodarującym na większym areale niż te 10 ha, ale wiem, że w okolicy są też inne, mniejsze. Mamy małe, średnie i duże gospodarstwa i każde z nich musi odnaleźć się w politykach prowadzonych przez Ministerstwo Rolnictwa. Proszę pamiętać, że dopiero od 2023 roku rolnicy gospodarujący na ponad 300 ha otrzymują pełne płatności.
Krytycy twierdzą, że aby sfinansować płatności ryczałtowe przesunięto 30% budżetu WPR z II filara, czyli inwestycji, co zmniejszyło pulę środków np. na “Modernizację gospodarstw”. Skutek jest taki, że dziś w naborze na Inwestycje przyczyniające się do ochrony środowiska i klimatu, z których można zrealizować zakup nowoczesnych maszyn, na 28 tys. złożonych wniosków pieniędzy wystarczy tylko na 4,5 tys. wniosków. Ministerstwo Rolnictwa mogło zastąpić te 30% zabranych z II filara środków pieniędzmi z budżetu krajowego – dlaczego tego nie zrobiono?
Nie przesuwaliśmy żadnych dodatkowych pieniędzy z II filara, aby sfinansować płatności ryczałtowe w ramach zmiany jakiej dokonaliśmy w 2023 roku. Natomiast za naszych czasów przekazaliśmy ogromne pieniądze dla rolników w ramach różnych programów bezpośrednio z budżetu krajowego i innych nowych źródeł finansowych w tym KPO. Dopłaty do przetwórstwa - 1,2 mld zł, wymiany dachów - 500 mln zł, dopłaty do silosów - 50 mln zł. Do tego zmiany takie jak emerytura bez konieczności przekazania gospodarstwa, podniesienie stawek emerytur w KRUS, to za naszych rządów podnieśliśmy stawki w dopłatach bezpośrednich przebijając się ponad średnią unijną. Wprowadziliśmy realną pomoc po wystąpieniu klęsk żywiołowych, podnieśliśmy dopłaty do paliwa rolniczego do 2 zł. Obecnie rząd wycofał się z tego rozwiązania. Rozszerzyliśmy Rolniczy Handel Detaliczny, którego wartość dzisiaj sięga 2 mld złotych – to są pieniądze które zostają w małych gospodarstwach. Stworzyliśmy Fundusz Ochrony Rolnictwa, a także zabezpieczyliśmy 250 mln zł na program odbudowy pogłowia trzody chlewnej w Polsce. Nowe kierownictwo natychmiast z zlikwidowało ten program i do dzisiaj nie wiem na co przeznaczono te 250 mln zł. Przekazaliśmy blisko 15 mld zł z budżetu krajowego najpierw na dopłaty do nawozów przed wybuchem wojny na Ukrainie, a następnie dopłaty do zboża, paliwa i nawozów po wybuchu wojny. Udało się też wyasygnować rekordowe pieniądze na inwestycje w szkołach rolniczych i przyjęliśmy przełomową ustawę o biogazowniach, która jest obecnie wstrzymywana w realizacji o czym mówi Marek Sawicki. Wszystko to co wymieniłem powyżej działo się w okresie dwóch lat, kiedy byłem wiceministrem rolnictwa. Dziś mija rok od powstania nowego rządu i nie widzę takiej aktywności, nowych rozwiązań, naprawiania błędów, które nam wytykano przez te wszystkie lata. Ja chętnie poprę w Sejmie to, co zaproponuje Ministerstwo Rolnictwa i będzie dobre dla rolników, ale niestety nie ma obecnie nad czym pracować w Sejmie.
Czy, patrząc z perspektywy czasu, zmieniłby Pan coś w decyzjach podjętych w czasie Pańskiego urzędowania? Jakie byłyby to zmiany?
Zawsze patrzę krytycznie na swoją pracę i jej efekty i tak, wiele decyzji byłoby innych z perspektywy czasu. Bardzo żałuję tego, że nie zdążyliśmy wprowadzić pod obrady Sejmu ustawy, nad którą pracowałem, tak zwane „kombo weterynaryjne”. Był to szereg rozwiązań ułatwiających życie hodowców i zabezpieczających ich przed patologicznymi organizacjami. Dzisiaj w nadzwyczajnej komisji ds. ochrony zwierząt będziemy pracować nad projektami, które idą dokładnie w drugą stronę i musimy zrobić wszystko, by je zablokować. Druga zmiana, która się nie wydarzyła, a powinna, to połączenie inspekcji kontrolujących rolników. Zaniechano tego pomysły po 2015 roku co do dziś uważam, za błąd i będę zdeterminowany, żeby po zmianie władzy natychmiast go naprawić.