W woj. małopolskim funkcjonuje kilkanaście punktów pomiaru opadów. Zdecydowana ich większość ulokowana jest na terenach podgórskich. Dla powiatu tarnowskiego punkt ulokowano w Borusowej w gminie Gręboszów w powiecie dąbrowskim. Leży on na polach zarządzanych przez IUNG w Puławach.
– Pola te bezpośrednio graniczą z Wisłą, leżą w jej dolinie. Poprzez parowanie rzeki pomiary te są zafałszowane – uważa Marcin Słowik, główny specjalista Małopolskiej Izby Rolniczej.
Procedura jest następująca. IUNG ogłasza możliwość wystąpienia zjawiska suszy. Następnie Rada Ministrów zleca wojewodom powołanie komisji ds. szacowania szkód wywołanych przez to zjawisko. Potem wojewodowie zlecają gminom powołanie takich komisji, zaś wójtowie je powołują. IUNG ogłasza suszę, gdy średni bilans wodny mierzony w 6 kolejnych okresach (dekadach) jest niższy niż średnia dla danego rejonu z lat ubiegłych. Jeśli w tym czasie wystąpi jakaś burza w tym okresie (np. z drobnym deszczem) i poprawi bilans wodny, znowu czekamy kolejne 6 dekad (60 dni), przez które nie może padać, by uznać okres ten za suszę.
– To są zbyt długie okresy. W dodatku okres bilansowania suszy upływa 30 września danego roku – uważa Słowik. Potem przychodzą zbiory. Tymczasem żniwa odbywają się już od połowy lipca.
– Według obowiązujących przepisów szacowanie szkód ma być przeprowadzane przed zbiorami, gdy rośliny są na polu. Owszem, zdążymy wyszacować szkody, np. w ziemniakach, warzywach gruntowych, kukurydzy, ale wypadają zboża i rzepak – podkreśla specjalista z MIR.
as
StoryEditor
Kulawy monitoring suszy
Kolejny raz system monitorowania suszy rolniczej wykazał swoje mankamenty, także w Małopolsce.