StoryEditor

Maharadża to miał dobrze

Koronkowe detale, kopuły wieżyc, mur z czerwonego piaskowca. Tak mieszkali władcy Indii. Kiedyś pałace dla zwykłych śmiertelników były tabu – teraz po bajkowych komnatach kroczy wyprawa „top agrar Polska”.
20.01.2016., 18:01h

Internet w Indiach nie działa zbyt sprawnie. Sygnał jest dobry, ale transfer mały. To dlatego nasi Czytelnicy uczestniczący w wycieczce „top agrar Polska” nie mają łatwego zadania w kontakcie z krajem. I nasze fotografie docierają z opóźnieniem do Polski, ale to nic. W ogóle to atrakcje przygotowane dla naszych Czytelników – wycieczkowiczów rekompensują te niedogodności. Dziś na przykład rano wybraliśmy się na zwiedzanie pałacu maharadży w miejscowości Bikaner.

Tytuł radży czy maharadży nosili władcy państewek, które jeszcze do czasu II wojny światowej funkcjonowały w Indiach. Wielki obronny zamek mieści w swych murach pałac. Całość jest wykonana z czerwonego piaskowca – stąd nazwa Czerwony Fort –  tak jak wszystkie wschodnie znaczne budynki, pokryty jest wspaniałymi dekoracjami. Czy to kamień, metal, szkło, drewno – wszystko doprowadzone jest do perfekcji wymyślnej w swym kształcie formy. W pałacu, który jeszcze kilkadziesiąt lat temu był zasiedlony, zobaczyliśmy:

  • masywne i wysokie podjazdy dla królewskich słoni;
  • podwórzec, gdzie władca przesiadał się ze słona na konia;
  • jeszcze wyższy podwórzec, gdzie zsiadano z koni;
  • harem, salę tronową, pomieszczenia sypialne;
  • kolekcję broni, salę koronacyjną.

Zasada budowy pałaców w tym gorącym klimacie: minimum okien, ściany zewnętrzne przedzielone krużgankiem od ścian pokojów wewnętrznych. Kobiety z haremu wyglądały na świat tylko przez kamienne, ażurowe okna.

Po tej przygodzie czas na przejażdżkę: wpierw bryczkami po trzy osoby; dojeżdżamy do stacji motoriksz, nazywanych tuk-tukami, od terkocącego silniczka 1-cylindrowego. W nich, balansując, pędzimy przez wąskie uliczki miasta. Otacza nas – wydaje się – chaos. Wieczny korek, rozgardiasz, trąbienie, opary spalanej benzyny, kurz, ciasnota. Nikt jednak nie złorzeczy, każdy pędzi przed siebie, omija przeszkodę – czy to innego riksiarza, czy motory, auta, święte krowy i rynsztoki. Jedziemy tak blisko straganów, że wystarczy sięgnąć ręką, by porwać ze stołu handlarzy garść orzechów czy coś innego. Wszędzie dominuje mały handel. Wszystkim. Na uliczkach powszechnie wykonuje się też usługi krawieckie, szewskie, dentystyczne itp. Co chwilę stajemy, ruszamy. Trzeba być Hindusem, by wytrzymać tą jazdę, nie ważne – czy jako kierowca, czy pasażer.

Zwiedzamy świątynię dżinistów, nie uznających przemocy względem zwierząt, choćby w postaci muchy. Tego dnia zwiedziliśmy też lokalny rolniczy instytut naukowy. Jest największy w Indiach, ma 150 ha. W stanie Radżastan, gdzie jesteśmy – tak dużym jak Polska – podobnych placówek jest ok. 30. Na polach naga ziemia, albo coś żółtego. Rzepak! Cieszą się nasi rolnicy. Guzik – okazuje się, że to gorczyca. Sypie ok. 1 – 1,5 t/ha. Instytut zajmuje się badaniem właściwości gleby i efektywnym jej nawożeniem i nawadnianiem. Naszej europejskiej miary nie można jednak przykładać do zaleceń naukowców; tu choć na pszenicę stosuje się 120-40-20 kg NPK/ha w czystym składniku, robi się to jednak w różnych kombinacjach, w zależności od opadu (ok. 300 mm rocznie), jakości ziemi – ta jest często zasolona. Najlepsze uprawy są nawadniane; lecz woda jest poniżej 100 m, ale uwaga – ciepła!

Na kolację jesteśmy zaproszeni do ogrodu należącego do rodziców naszego przewodnika. To wielki zaszczyt, wejść na prywatny teren i poznać jego rodzinę. Na ruszcie piecze się jagnię, w miskach pyszne warzywa – marchew, która ma tu czerwony (!) kolor, owoce. Czas szybko mija w miłej atmosferze. Wracamy do hotelu. Jutro wyjazd do następnej lokalizacji – po drodze mamy zaliczyć świątynię świętych szczurów. Ciekawe, czy przewodnik każe nam i w tej świątyni zdejmować obuwie i skarpety?  
 
Fot. Łuczak
Zapraszamy do czytania kolejnych naszych relacji – a dla zainteresowanych widokami – zdjęcia w Galerii.

Indie z "top agrar Polska"

Indie. Dzień drugi

Na Jedwabnym Szlaku. Przejazd do Mandawy

Wreszcie widzimy święte krowy

Top Agrar
Autor Artykułu:Top Agrar
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
22. listopad 2024 15:20