Panie Przewodniczący, KOWR wydał zarządzenie nr 54, dające możliwość przedłużenia umowy dzierżawcom ziemi państwowej nawet do 20 lat. Jakie jest stanowisko Komisji w tej sprawie?
Komisja nie zajęła stanowiska, ponieważ chcemy, żeby najpierw odniósł się do tego KOWR. Jeżeli uznamy, na którymś z najbliższych posiedzeń, że idzie to w niewłaściwą stronę, to wtedy przygotujemy dezyderat, który skierujemy do Ministra Rolnictwa. Natomiast uważamy, i ja uważam, że nie można jednym zarządzeniem wszystkich umów automatycznie przedłużać ani automatycznie zrywać: są sytuacje, gdy zostały zrobione bardzo duże naniesienia, budynki, jest bardzo duża produkcja zwierzęca. Chcemy, żeby KOWR podchodził do każdego przypadku bardzo indywidualnie.
Procedowana jest obecnie “ustawa łańcuchowa”. Nie mówi ona wprost o zwierzętach gospodarskich, hodowca w tej ustawie to hodowca psów i kotów. Jest jednak zakaz stosowania impulsów elektrycznych do wymuszania zachowania zwierząt. Czy ta ustawa może mieć wpływ na rolnictwo?
Projekt tej ustawy został większością głosów w Sejmie skierowany do dalszego procedowania, zajmuje się tym specjalna komisja powołana do rozpatrywania wszystkich projektów dotyczących zwierząt. Ale ja osobiście uznałem ten projekt za zły i zagłosowałem przeciwko dalszym pracom nad tą ustawą, ponieważ uważam, że jest niedopracowana a wiele jej elementów może być wykorzystane do prac nad ustawą już stricte ukierunkowaną na zwierzęta gospodarskie. Może to być precedensem do dalszych ograniczeń w hodowli zwierząt.
Rolnicy apelują o zwiększenie odstrzału dzików oraz większą ochronę przed wilkami. Ministerstwo Rolnictwa w zasadzie popiera postulaty rolników, przeciwne jest Ministerstwo Środowiska. Jakie jest stanowisko Komisji, czy podjęliście jakieś działania w tych sprawach?
Debatowaliśmy w obu sprawach. Jako pierwsi rozpoczęliśmy dyskusję na temat redukcji populacji wilka w Polsce, ponieważ uważamy, że zbyt wysoka liczba wilków zagraża bezpieczeństwu zwierząt, a niektórzy mówią, że także i ludzi. Odniosło to pewien sukces, bo podjęto tę dyskusję również na poziomie Komisji Europejskiej.
Nie chcemy, żeby wilk był uznany za zwierzynę łowną, ale żeby była możliwość odstrzału tam, gdzie stanowi on zagrożenie. Takie samo zdanie mamy, jeśli chodzi o dziki, które są podstawowym wektorem afrykańskiego pomoru świń. Z rolniczego punktu widzenia redukcja populacji obu gatunków ma fundamentalne znaczenie i Komisja w tej sprawie wypowiedziała się jednoznacznie.
Trudno nie poruszyć tematu umowy z Mercosur i akcesji Ukrainy. Jakie jest stanowisko Komisji w tych sprawach? Czy trwałe otwarcie rynku UE na import z tych kierunków jest już przesądzone?
Myślę, że jeśli chodzi o Mercosur nic nie jest jeszcze przesądzone. Uważam, że Polska jako silny, rolniczy kraj, ma szansę stworzyć koalicję przeciwko podpisaniu tej umowy, która w bardzo wielu dziedzinach produkcji stanowi dla nas bardzo duże zagrożenie, podobnie zresztą jak akcesja, czy jakaś inna forma integracji Ukrainy z UE.
I w krajach Mercosur i na Ukrainie jest zupełnie inny model rolnictwa niż w krajach Unii Europejskiej - są to latyfundia, gospodarstwa oligarchiczne, z udziałem międzynarodowego kapitału. Taki typ rolnictwa zagraża całemu europejskiemu rolnictwu opartemu na gospodarstwach rodzinnych. Nie wyobrażam sobie akcesji Ukrainy do UE na takich zasadach, jakie przyjęto 2 lata temu, gdy import nie podlegał żadnej kontroli. Tak samo nie wyobrażam sobie takiego otwarcia rynku dla krajów Mercosur, jakie przewiduje wynegocjowana umowa. Komisja również w jednej i drugiej sprawie wypowiedziała się negatywnie.
W czwartek Komisja rozpatrywała możliwości rozwoju rolnictwa ekologicznego w Polsce. Po co wydawać publiczne pieniądze na rolnictwo ekologiczne, skoro taka żywność nigdy nie będzie pierwszym wyborem dla przeciętnego konsumenta, a niebawem zaleje nas tania i nieekologiczna żywność z Mercosur i Ukrainy?
Oczywiście, produkcja ekologiczna nigdy nie będzie dominować na rynku, ponieważ jest droższa a i też nie wszyscy są zainteresowani taką ideologią, ale w niektórych krajach Europy Zachodniej żywność ekologiczna ma już ponaddziesięcioprocentowy udział w rynku, więc to jest pewna nisza, którą możemy wykorzystać. W Polsce udział rolnictwa ekologicznego stanowi 5% rynku, dlatego uważamy, że należy je wesprzeć, by wykorzystać ten popyt, który istnieje. Warto powalczyć o te 10% rynku.
Wczoraj ministrowie Siekierski i Kowal rozmawiali o możliwej współpracy Polski i Ukrainy w sektorze rolnym. Czy taka współpraca jest możliwa?
Jak najbardziej – tam, gdzie nie ma między nami ostrej konkurencji. Np. Ukraina jest dużym producentem soi, będzie jeszcze większym, a my importujemy ogromne ilości soi z Ameryki Południowej. Natomiast w większości dziedzin będzie ostra rywalizacja, dlatego Polska nie stoi na stanowisku, żeby nagle na stałe otworzyć rynek Unii na produkty ukraińskie. Ale rozmawiać trzeba, choćby po to, by poznać strategię drugiej strony.