StoryEditor

Miastowa na gospodarstwie rolnym? Czemu nie?! [FELIETON]

Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami wspaniałymi doświadczeniami życia na wsi z perspektywy kobiety pochodzącej z miasta, bo wszak życie na wsi to codzienna dawka adrenaliny – tylko dla tych, którzy potrafią z humorem podchodzić do tego, co nazywamy "codziennością wiejską".
28.11.2023., 09:00h

Rola kobiety na gospodarstwie rolnym to temat rzeka! W rolnictwie od zawsze była bardzo istotna. Niegdyś była to rola bardziej tradycyjna, obecnie ewoluuje wraz ze zmieniającymi się społecznymi i gospodarczymi realiami. Tradycyjnie rolnictwo często było postrzegane jako dziedzina zdominowana przez mężczyzn, ale rozwijające się społeczeństwo zaczyna doceniać wkład kobiet w ten sektor. W końcu siła jest kobietą! Czym więc byłoby gospodarstwo rolne bez tej siły?

Jak żyje się kobietom na wsi? Czy miastowa może poradzić sobie na gospodarstwie rolnym​?

Kolejne pytanie, kluczowe dla tego felietonu brzmi: „Jak żyje się kobietom na wsi?” oraz „Czy miastowa może poradzić sobie na gospodarstwie rolnym?” Odpowiedzi brzmią: „Świetnie!” oraz „Oczywiście, że tak!” - dla pełnego sukcesu wystarczy przenieść niektóre kanony z miasta na wieś.

Zacznijmy od mody. Oczywiście, wszyscy wiemy, że w mieście to Paris Fashion Week rządzi modą. Ale czy ktoś z was próbował zainwestować w najnowszy trend wiejski? Tak, tak, mówię o eleganckich kombinezonach z worków na ziemniaki! W Paryżu nosi się przecież przedziwne rzeczy, zestawia ze sobą różne faktury, materiały i stroje. Na wsi już od dawna moda ta stała się niemal codziennością. Kalosze do eleganckiej sukienki, założone na potrzebę szybkiego obejścia podwórka? Szykowna fryzura przykryta ludową chustą, bo przed wyjściem trzeba jeszcze zajrzeć do kurnika? Reprezentacyjny manicour wystający spod gumowych rękawic? Kobieta wiejska potrafi odnaleźć styl w każdej sytuacji!

Rosół z kury to oczywiście klasyka niedzielnych obiadów!

Prawdziwą sztuką w mieście jest zdobycie świeżych i zdrowych warzyw. Oczywiście, "mieszczuchy" kupują swoje zielone cudeńka w sklepach, ale my, wiejskie boginie, mamy własne plantacje. Choć czasem nie jest łatwo przekonać swojego rolnika, żeby odstąpił, chociaż kilka arów ze swojego wielohektarowego gospodarstwa – my, kobiety wsi jesteśmy zdeterminowane! Nie poddajemy się!

Pozostając w temacie kulinarnym – rosół z kury to oczywiście klasyka niedzielnych obiadów, ślubów i wszelkich uroczystości. To, po co miastowe kobiety muszą udać się do wykwintnych restauracji, my mamy na wyciągnięcie ręki. Wysoka jakość produktu, zdrowe przetwory, oraz tradycyjny smak. Ba, jeśli na wzór paryskich restauracji chcemy odejść lekko od polskich tradycji kulinarnych, wystarczy jedynie wyjść do ogrodu. Ślimaki winniczki na wyciągnięcie ręki! Trzeba jedynie ubrać to danie w ładne słowa, tak ażeby nie zrazić doń naszego tradycyjnego rolnika. My, wiejskie kobiety, gotujemy posiłki na własnych zasadach. Nikt nie ma prawa narzucić nam przepisu na bezglutenowy rosół, tak żebyśmy zaczęły tracić wiarę w wiejską magię!

Nie zapominajmy o świeżym powietrzu. To, co dla innych jest zwykłym tlenem, dla nas jest zarówno dawką energii, jak i codziennością. W końcu, kto potrzebuje fitness klubu, gdy na co dzień mamy ćwiczenia przy karmieniu kaczek, bieganiu za królikami i skakaniu przez kałuże po deszczu?

Podsumowując – nie zamieniłabym już życia na wsi na miejskie korki. A Wam, drodzy czytelnicy życzę codziennego odnajdywania wiejskiego szaleństwa i uciech, które sprawiają, że życie na wsi jest naprawdę nie do pobicia!

 

Felieton powstał w ramach cyklu „Księgowa rolnika sedna sprawy dotyka”.

Agata Stachowiak/Księgowa Rolnika

Agata Stachowiak
Autor Artykułu:Agata Stachowiak
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
30. październik 2024 17:42