Zboże z Ukrainy bez kontroli
- Chciałbym poruszyć kwestię sytuacji w rolnictwie, za którą w dużej mierze odpowiada Komisja Europejska. To ona zgodziła się na to, aby po wybuchu wojny wywołanej przez Rosję zboże z Ukrainy wjeżdżało do Polski bez żadnej kontroli. To ona musi teraz szukać odpowiedniego rozwiązania. Nie możemy myśleć, że sami poradzimy sobie z tymi problemami i z Ukrainą, a tymczasem ktoś inny przyczynia się do rozwalenia rynku w Polsce. Trzeba też zwrócić uwagę na to, co robi Rosja, uwalniając duże ilości pszenicy na rynkach światowych, zaniżając ceny. Nie możemy mówić tylko o protestach i o Ukrainie, ale musimy mówić jasno o trudnej sytuacji w rolnictwie, która ma miejsce obecnie i która ma konsekwencje dla nastrojów wśród rolników, co jest zrozumiałe – mówił Kołodziejczak. Dodał, że wszystkie zboża, na które nałożone jest embargo przez Polskę, przejeżdżają tranzytowo. Są zakładane plomby (pierwszy i ostatni wagon). Wszystkie ciężarówki według Kołodzieczaka również są zaplombowane (tranzyt), załadowane m.in. pszenicą, rzepakiem, kukurydzą, słonecznikiem, śrutami tych produktów albo mąką.
Jacek Czerniak z kolei podkreślił, że resort rolnictwa zalecił Głównemu Lekarzowi Weterynarii, który nadzoruje lekarzy weterynarii na granicy, aby zapewnił właściwą jakość tych produktów.
- Kontrole odbywają się w trzech aspektach. Pierwszy to identyfikacja towaru, czyli sprawdzenie, czy zgadza się z deklaracją. Drugi to jest badanie organoleptyczne bezpośrednie, czyli ocena towaru pod względem wilgotności, zapachu, koloru i innych cech, które spowodują, że ten towar jest niewłaściwy. Trzeci to badanie laboratoryjne, które wykrywa ewentualne zanieczyszczenie pestycydami, GMO lub salmonellą. Inspekcja weterynaryjna graniczna otrzymała zalecenia, aby kontrolować te aspekty w sposób właściwy i rzetelny, żeby nie było podejrzeń, że towar wjeżdżający na teren Unii lub Polski jest niskiej jakości - mówił Czerniak. Zaznaczył, że jeśli będzie taka potrzeba, to wzmocniona będzie kadrę lekarzy weterynarii na granicy, aby kontrole były skuteczne i nie budziły niepotrzebnych emocji.
Co ze zbożem technicznym?
Wiceminister Czerniak odniósł się do doniesień o tzw. zbożu technicznym, które nie podlegało kontroli, a wjeżdżało do Polski w różnych miejscach.
- W niektórych przypadkach prowadzi to dochodzenie prokuratura, o czym już informowaliśmy. Inspekcja stwierdziła, że część tego zboża trafiła do województw lubelskiego, podkarpackiego i mazowieckiego. Część została wyeksportowana do Chin przez polskie porty lub do innych państw. Część pozostała w Polsce i jest przedmiotem postępowań prokuratorskich. Nie chcemy, aby taka sytuacja się powtarzała i abyśmy nie mieli pewności, co do jakości produktów, które spożywamy. Dlatego te kwestie są prowadzone w sposób należyty i właściwy - wyjaśniał Czerniak.
Embargo na pszenicę, rzepak, kukurydzę, słonecznik
Michał Kołodziejczak dodał, że w Polsce nadal obowiązuje embargo na pszenicę, rzepak, kukurydzę, słonecznik i pochodne tych produktów. Jak twierdzi od początku roku przejechało przez Polskę około 0,5 miliona ton tych produktów (połowa to kukurydza, która często jedzie też na zachód Europy).
- Niestety, odbiera nam to rynki zachodniej Europy. Dlatego Komisja Europejska powinna rozważyć powrót do kontyngentów, które będą ograniczały ilość tych produktów na rynku europejskim – dodał wiceminister Kołodziejczak. Zaznaczył również, że nowe kierownictwo resortu rolnictwa przejęło sprawy już mocno zaawansowane i zaniedbane, więc uporządkowanie, jest możliwe, ale wymaga czasu. Podkreślił, że zauważył niekorzystne zjawisko – wykorzystywanie przez różne grupy polityczne i partyjne.
Jak rozwiązać problem nadpodaży?
- Ukraina będzie naszym sąsiadem przez następny czas i dzisiaj szukanie długofalowych i systemowych rozwiązań jest istotą problemu. Potrzebna jest rozbudowa portów i terminali przeładunkowych, które są na wschodzie Polski i w innych miejscach – wymieniał Kołodziejczak.
Zadał pytanie, czy jeśli zamknęlibyśmy całą granicę z Ukrainą, to czy problemy rolników znikną i wtedy nie będzie protestów. Jest to kwestia dyskusyjna, bo mogą powstać inne problemy, które za chwilę będą wymagały dodatkowych działań m.in. w sektorze mleka, jeśli doszłoby do szczelnego zamknięcia w obydwu kierunkach.
Palącym problemem rolników jest również Europejski Zielony Ład.
- Teraz Komisja Europejska musi przystąpić do rewizji tych zapisów, dokładnie je sprawdzić i pozbyć się tych, które będą najbardziej uderzały w rolnictwo i produkcję rolną. Myślę, że ta często niedoceniana przyczyna problemów, które będą miały u nas miejsce w następnych latach, to błędy, które spowodowała Komisja Europejska w Zielonym Ładzie i w braku ułożenia rynku z Ukrainą – podkreślił.
Problemy do rozwiązania
Zaznaczył, że hodowla trzody chlewnej była niszczona przez poprzednie lata, przez co nadmiar pszenicy nie może być przepuszczony przez zwierzęta. Odbudować pogłowia nie da się od razu.
- Rynek wewnętrzny, handel, dominacja supermarketów, marki własne, wykorzystywanie przewagi kontraktowej – tutaj mamy kolejne problemy, z którymi zwracają się do nas rolnicy i które są i będą systematycznie rozwiązywane – dodał.