W ostatnich miesiącach AgroUnia wszelkimi możliwymi metodami próbowała uzmysłowić osobom decyzyjnym, że niekontrolowany napływ zbóż, kukurydzy i rzepaku z Ukrainy wpłynie na destabilizację krajowego rynku. Tak też się stało - ceny lecą na łeb na szyję, a skupy nie przyjmują płodów rolnych. Michał Kołodziejczak skierował list otwarty do premiera Morawieckiego, prezesa Kaczyńskiego i wojewody lubelskiego Lecha Sprawki. W liście oprócz zboża porusza także inne wątki...
O napływie zboża, kukurydzy i rzepaku pisaliśmy wielokrotnie, podając zatrważające liczby, które obecnie wpływają na sytuację w krajowych skupach. Ceny za płody rolne drastycznie spadają, a w wielu miejscach w kraju, szczególnie na wschodzie Polski skupy nie przyjmują już zbóż czy kukurydzy.
- Do niedawna był to temat tabu. Właśnie dlatego na konferencji poświęconej temu tematowi nasi działacze mieli zaklejone usta. AGROunia jako pierwsza oddanie podeszła do tematu ziarna przywożonego do Polski z Ukrainy – podkreśla Michał Kołodziejczak, prezes AgroUnii. Przez ostatnie miesiące rząd zapewniał, że importowane towary nie będą miały wpływu na polskie gospodarstwa. Rolnicy również specjalnie wstrzymywali się ze sprzedażą, bo obiecywano im lepsze ceny zimą. Te tymczasem spadły do poziomu, którego nie można nazwać rentownym.
Ceny zbóż, kukurydzy i rzepaku spadają
- Dziś sytuacja jest dramatyczna. Cena kukurydzy spadła w ciągu trzech tygodni o 40%, cena pszenicy non stop spada, rzepak kosztuje już tylko 2,5 tys. zł/tonę a kosztował ponad 4,5 tys. zł. za tonę. Kowalczyk i Kaczmarczyk zapewniali, żeby trzymać zboże w magazynach i nie sprzedawać w żniwa. Dziś jest dużo taniej niż w żniwa. Skutki będą dramatyczne. Jeśli sytuacja się nie zmieni to niedługo z żywnością będzie podobnie jak z węglem. Po wykończeniu polskiej produkcji będziemy musieli żywność przywozić z drugiego końca świata - tak jak węgiel, którego podobno mieliśmy na 200 lat. Pszenica, która przyjeżdża do Polski miała być przewożona prosto do portów, a okazuje się, że jej miejscem docelowym są firmy paszowe i młyny znajdujące się w Polsce – komentuje sprawę Kołodziejczak.
Wczoraj pisaliśmy o konferencji pod Lubelską Izbą Rolniczą, gdzie lokalni działacze AgroUnii opisali dokładnie sytuację na rynku zbóż z ich perspektywy i podejrzeń co do wwozu nieograniczonych ilości zboża technicznego z Ukrainy do Polski. Pomoc oblężonej Ukrainie jest bezsprzecznie potrzebna, jednak nie kosztem polskich rolników, którzy w tej chwili tracą krocie w skupach tylko dlatego, że magazyny są zapchane zbożem, które jak zaznacza AgroUnia pochodzi z gruntów rolnych uprawianych przez ogromne koncerny i podejrzewa, że zboże, które miało trafić do najbiedniejszych krajów trzecich, wcale tam nie dotarło, a rozlało się po Polsce.
Jednak resort rolnictwa twierdzi, że sytuacja jest pod kontrolą.
Ponadto w liście otwartym przedstawiciele AgroUnii podkreślają, że działania w woj. lubelskim to nie ostatnie, które podejmą aby walczyć o stabilne dochody w rodzinnych gospodarstwach. Rolników nie wystraszyły zarzuty, które otrzymali po „okupacji” Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie, ani przesłuchania. Nadal wierzą, że walczą w słusznej sprawie.
Załączamy list otwarty AgroUnii do premiera Mateusza Morawieckiego, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i wojewody lubelskiego Lecha Sprawki.
dkolFot. AgroUnia