Według rolników zrzeszonych w AgroUnii służby weterynaryjne działają zbyt opieszale i stwarzają w ten sposób zagrożenie rozprzestrzeniania się wirusa ASF w środowisku.
– Prawie rok temu nasi aktywiści zawiadomili odpowiednie służby w tym Głównego Lekarza Weterynarii o martwym dziku leżącym przy drodze. Dzik leżał przy drodze trzy dni i dopiero kilkugodzinna blokada drogi (7 godzin) spowodowała oczekiwaną interwencję i zabranie truchła. Dlaczego tak ważne jest szybkie sprzątanie padłych dzików? Bo to one są główną przyczyną roznoszenia ASF. Pod sąd nie zostały postawione opieszałe służby przyczyniające się do milionowych strat dla gospodarki z powodu ekspansji ASF tylko lider #AGROunii Michał Kołodziejczak. Dlaczego? Bo grupa rolników wymaga od urzędników odpowiednich działań – informowała wczoraj AgroUnia na swoim profilu FB.
Pikieta pod Sądem w Śremie
Od 10.00 pod Sądem Rejonowym w Śremie trwa pikieta grupy rolników, którzy podczas wspierają przed budynkiem Michała Kołodziejczaka, który znajduje się na sali rozpraw. Rozprawa rozpoczęła się o godzinie 10.15. Już słychać dźwięki syren i trąbek, powiewają flagi AgroUnii. Na miejsce przyjechało około 30 osób, większość z nich pomagała w blokadzie drogi w Nochowie.
Jak podkreślił Michał Kołodziejczak, dzisiaj w Sądzie Rejonowym zamierza bronić swoich racji i udowodnić, że organizacja blokady i ściągnięcie na miejsce władz weterynaryjnych i firmy utylizacyjnej było słuszne. Przede wszystkim dlatego, że truchło dzika stwarzało realne zagrożenie dla rozprzestrzenienia w dużym zagłębiu trzody chlewnej wirusa ASF.
– Zablokowaliśmy drogę chcą zwrócić uwagę, że trzeba postąpić odpowiednio z procedurami, czyli niezwłocznie posprzątać truchło z pobocza, bo ono zagraża. Po 7 godz. przyjechał samochód, który miał zabrać dzika, ale okazało się, że był nieodpowiedni – mówił pod sądem Kołodziejczak. Według lidera AgroUnii blokada drogi była zrobiona w sposób nie utrudniający ruchu, bowiem policja zrobiła objazdy. Kołodziejczak podkreślił, że większym zagrożeniem było to, że samochody poruszały się tą drogą roznosząc na kołach ewentualnego wirusa ASF, niż rolnicza blokada.
– Po 11 miesiącach jesteśmy w sądzie, bo zablokowaliśmy, y wtedy drogę, bo komuś przeszkodziliśmy, bo miał wtedy weekend, by on mógł bronić naszych gospodarstw. Dzisiaj będziemy się bronić i pokazywać, że nasze działania były słuszne, a odpowiednie urzędy, urzędnicy i służby nie zrobiły nic, by nas obronić. Tego efekty mamy teraz w całej Polsce, bo ASF jest już prawie wszędzie, gdzie jest duża populacja świń – mówił Kołodziejczak podczas pikiety. Wśród rolników, którzy przybyli na miejsce są hodowcy trzody, którzy z tytułu ASF ponoszą straty, m.in. dlatego, że ich gospodarstwa znajdują się w strefach żółtych, czerwonych i niebieskich. Według Kołodziejczaka łatwiej jest oskarżyć rolników za blokadę drogi niż urzędników za niedopełnienie swoich obowiązków.
Dzisiaj przede wszystkim w Sądzie Michał Kołodziejczak zamierza domagać się uniewinnienia od zarzutu, jakim jest blokowanie drogi.
Z kolei Filip Pawlik, jeden z koordynatorów zapowiedział, że przez cały czas kiedy Kołodziejczak będzie znajdował się na sali rozpraw będą wyły syreny.
Kolejna rozprawa odbędzie się 5 marca br. Sąd zamierza przyjrzeć się materiałowi zgromadzonemu w sprawie.
dkol
Fot. Michał Czubak