Chiny to przecież druga największa na świecie gospodarka, jeśli ona zaczyna chorować, chory może być cały świat. Nic więc dziwnego, że w poniedziałek panika osiągnęła rekordowy poziom. Latami rząd chiński przekonywał o 10 procentowym wzroście, wszyscy myśleli, że tego pędzącego pociągu gospodaki nic nie jest w stanie zatrzymać. A jednak. Przynajmniej od kilku miesięcy widoczne jest postępujące spowolnienie. Działania władz na nic się zdały i gospodarki nie udało się uspokoić. Okazało się, że chiński smok jest silnie przeszacowany i aktywa trzeba szybko wyprzedawać. Czy problemy gospodarcze dotkną też rolnictwo? Specjalnie dla topagrar.pl mówi Dariusz Winek, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych, Sektorowych i Rynków Rolnych w Banku BGŻ BNP Paribas:
Silne spadki na giełdzie w Chinach i na giełdach w innych krajach są wyrazem niepewności co do rozwoju sytuacji w drugiej największej gospodarce świata. Nasiliła się ona w połowie sierpnia na skutek decyzji Ludowego Banku Chin o poszerzeniu pasma wahań kursu juana, która wywołała jego deprecjację. Obniżenie tempa wzrostu gospodarki chińskiej do 7% r/r w I i II kwartale 2015 r., czyli poziomu najniższego od 6 lat, odnotowywanego od początku kryzysu finansowego budzi obawy analityków, inwestorów i coraz większym stopniu decydentów rządowych.
Od sierpnia 2014 r. do czerwca 2015 r. indeks Shanghai Composite najpierw wzrósł - co ważne bez fundamentalnego uzasadnienia - o blisko 3000 pkt. o od czerwca spadł już o ponad 2200 pkt. (patrz wykres powyżej).
Może to oznaczać, że gospodarka chińska wymyka się spod kontroli i może ją czekać nie tylko jak to często określają ekonomiści „miękkie lądowanie” ale silny kryzys. Analitycy wieszczą go już od kilku lat ale dopiero rosnący w siłę dolar i wyraźne pogorszenie wyników w eksporcie może stanowić przesłankę do poważniejszych problemów. Rozczarowujące wyniki w eksporcie (w lipcu spadek o 8,3% r/r), a także widmo pogłębienia się deflacji (indeks PPI w przemyśle spadł w lipcu o -4,5% r/r), czy ubytek rezerw walutowych w ciągu 12 miesięcy sięgający blisko 315 miliardów dolarów to jedynie cześć z nich. Od dawna mówi się już o bańce na rynku nieruchomości, czy problemie złych długów w chińskim sektorze bankowym. Trudno oczekiwać, aby też wtorkowa decyzja o obniżce stóp procentowych o 0,25 pkt. proc. do 4,6% i poziomu rezerw obowiązkowych do 18% rozwiązały te narastające od wielu lat problemy.
Jednak problemy gospodarki chińskiej mogą mieć jedynie ograniczony wpływ na sytuację krajowego sektora rolno-spożywczego. Światowe giełdy towarowe dość spokojnie reagują na zawirowania na rynkach finansowych, czyli zdecydowanie inaczej niż w 2008 r. po upadku banku Lehman Brothers. Mimo obserwowanego w sierpniu wzrostu cen złota, ceny surowców rolnych pozostają względnie stabilne. W czasie kryzysu finansowego zaś, dodatnia korelacja między ceną złota a ceną pszenicy istotnie wzrosła. Reakcję rynków surowcowych uspokaja stosunkowo bezpieczna sytuacja podażowa oraz stabilny poziom zapasów, ale także spadek cen ropy naftowej i silny dolar. Ewentualne pogłębienie spowolnienia gospodarczego w Chinach i innych krajach Azji południowo-wschodniej prowadzić też może do globalnego spadku popytu na żywność, co może utrzymywać ich stosunkowo niskie ceny. Wyraźnie widać to na notowaniach cen ryżu – czyli kluczowego zboża dla Chin i tego regionu- które spadają w ostatnich dniach. Wpływ wyprzedaży na chińskiej giełdzie odbija się jednak na kursie złotego, przyczyniając się do jego osłabienia. To z kolei w powiazaniu z panującą w kraju suszą może wzmagać presję na wzrost cen surowców rolnych. Dlatego rozwój sytuacji w Chinach, choć raczej ograniczony, to może mieć znaczenie również dla krajowych producentów rolnych.
ag