Środowisko rolnicze, od lat borykające się z problemami zewnętrznymi (wahania na rynkach rolnych, klęski żywiołowe, niekorzystne przepisy, nadmierna biurokracja) i wewnętrznymi (konflikty interesów różnych gałęzi rolnictwa, waśnie liderów, ogromne rozdrobnienie związkowe) od miesiąca zaczęło mówić jednym głosem.
Oczywiście, nie wszystkie związki branżowe i ich liderzy popierają obecne protesty. Ale popiera je miażdżąca większość. Nie było takiego zrywu rolniczego i mobilizacji na wsi chyba nawet w czasach, gdy nieżyjący już Andrzej Lepper organizował w całej Polsce blokady drogowe. Ta jedność i ogromna mobilizacja nie oznacza, że dotychczasowe podziały i kłopoty zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ona oznacza, że niemal wszyscy rolnicy - niezależnie od wielkości gospodarstwa i profilu produkcji – zrozumieli, jakie realne zagrożenie dla nich niesie ta nieszczęsna ustawa, która w nazwie ma ochronę zwierząt. Pewnie tak, ale gospodarze błyskawicznie pojęli, że gdy ona wejdzie w życie, to wielu z nich nie będzie miało co chronić.
Wizja drastycznego spadku dochodów i utraty gospodarstw - niezależnie od ich wielkości - będących często dorobkiem wielu pokoleń działa na wyobraźnię i wywołuje złość, frustrację i lęk. Ale nie bezsilność, bo w tej sprawie można jeszcze coś zrobić. Jeszcze Senat nie uchwalił tej ustawy i dlatego tak wielu rolników pojawi się 13. października na proteście w Warszawie, by rządzący zobaczyli, że w tej jednej sprawie rolnicy mówią chórem „Nie”.
Ale wróćmy do wywiadu z ministrem. Wczoraj wspólnie z premierem zapowiedział on zgłoszenie poprawek, czyli:
Główne założenia rządowych zmian w ustawie to:
– dopuszczenie uboju rytualnego drobiu,
- vacatio legis dla zakazu uboju rytualnego i zakazu hodowli zwierząt futerkowych do 1.01.2022 r.
– wprowadzenie systemu odszkodowań dla rolników, którzy nie będą w stanie się przebranżowić.
Zapytany przez dziennikarkę, czy uda się znaleźć taki konsensus, który nie będzie wywoływał dalszych protestów, minister Puda z przekonaniem odparł:
– To oczywiste, że każdy producent, który ma w swojej działalności produkcję zwierzęcą dba o swój interes i pokazuje to również w ramach protestów. Natomiast to jest konsensus, który udało się osiągnąć. Myślę, że wprowadzenie tych poprawek z dobrym nastawieniem – bo ja jestem już po rozmowach ze środowiskami i przedsiębiorców i rolników – z dużą przychylnością popatrzyli na te nasze nowe przepisy. W związku z tym myślę, że rolnicy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że próbujemy na ile to jest możliwe z nimi rozmawiać. Próbujemy dokonać takich rozwiązań, które będą im sprzyjały. A przede wszystkim chcemy zabezpieczyć ich interesy – przekonywał szef MRiRW.
Ta wypowiedź wskazuje, że obecny minister masowych rolniczych protestów i sztandarowych postulatów rolników nie widzi albo widzieć nie chce. Ale tak naprawdę postulat rolników jest jeden - cała ustawa o ochronie zwierząt w wersji przegłosowanej przez Sejm powinna trafić do kosza.
Podczas wieczornej senackiej komisji rolnictwa senatorowie przegłosowali wprawdzie wniosek o odrzucenie tej ustawy w całości, ale decydująca batalia rozegra się dziś na posiedzeniu plenarnym Senatu. A rolnicy przyjdą dziś pod gmach Parlamentu i będą pilnować przebiegu tego głosowania.
Źródło: TVP Info
Fot. screen Twitter TVP Info
.@GrzegorzPuda: Myślę, że rolnicy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że próbujemy z nimi rozmawiać i chcemy zabezpieczyć ich interes#GośćWiadomości #wieszwięcej #PiątkaDlaZwierząt @MRiRW_GOV_PL pic.twitter.com/ZFS4oWTPwL
— portal tvp.info ???????? (@tvp_info) October 12, 2020