Panie Prezesie, zamieścił Pan na FB post, w którym mówi Pan, że po pełnym wprowadzeniu Europejskiego Zielonego Ładu, opłat w ramach ETS2, umów o wolnym handlu z Mercosur i Ukrainą, a także prawdopodobnie z Rosją, europejskie rolnictwo zrównoważone i ekologiczne przestanie istnieć. To bardzo alarmująca prognoza i trudno uwierzyć, że Zielony Ład zniszczy zieloną gospodarkę food&agro...
Trudno w to uwierzyć, ale takie ryzyko jest. Europejski Zielony Ład oparty na „zielonej gospodarce” wymaga pilnej rewizji, bo opiera się na nierealnych oczekiwaniach – choćby zakładanym objęciu 25% gruntów produkcją ekologiczną do 2030 r. Nawet dużo mniej ambitny cel, wynegocjowany przez Polskę, czyli 7%, to fikcja, o czym Stowarzyszenie Agroekoton mówi od lat, na spotkaniach publicznych, w rozmowach z kolejnymi ministrami rolnictwa, z komisarzem Wojciechowskim. Urzędnicy i politycy odpowiadali: „spróbujemy, potem się zobaczy”, najwyżej rolnicy dostaną “jakieś dotacje”.
I dostali – ekoschematy, ze zbyt małymi budżetami, wydzielonymi z ogólnego budżetu Wspólnej Polityki Rolnej kosztem innych działań. Czyli realizując ambitne cele Zielonego Ładu dostali w efekcie mniej pieniędzy. Biorąc pod uwagę inflację i wzrastające koszty produkcji - dużo mniej. Przy czym pula środków przeznaczanych na Wspólną Politykę Rolną mierzona siłą nabywczą, z roku na rok maleje, o czym świadczą także dane Komisji Europejskiej.
Do tego otwiera się unijny rynek na tanią żywność z Ukrainy i krajów Mercosur, które nie spełniają standardów Zielonego Ładu. Na Konferencji Partnerów Agroekoton 12 grudnia w Puławach przedstawialiśmy dane ze światowego rynku nawozów, pestycydów itp. z których wynika, że co prawda zużycie pestycydów w UE spada, ale rośnie w Azji czy Ameryce Płd. I tak np. tylko Brazylia z regionu Mercosur to 20% globalnego rynku pestycydów! 7 z 10 najpopularniejszych substancji aktywnych jest w UE zakazanych, ale nadal dopuszczonych do stosowania w Mercosur. Niestety, często w produktach eksportowanych przez europejskie koncerny chemiczne.
Więc Europa niby staje się “zielona”, ale tak naprawdę eksportuje emisje w inne rejony świata zatruwając planetę. Eksportujemy to, czego sami nie możemy używać - to czysta hipokryzja.
To wszystko racja, ale w jaki sposób miałoby się to odbić negatywnie na “zielonej transformacji” rolnictwa w UE? Dialog Strategiczny podkreśla, że należy zwiększyć finansowanie, lub też ukierunkować je bardziej precyzyjnie, na działania “prośrodowiskowe”...
Mówmy o twardych danych, a te, podane np. przez ARIMR wykazują, że w 2023 r. mieliśmy nieco ponad 500 tys. ha w produkcji ekologicznej, czyli ok. 3,5% użytków rolnych – tyle, co 5 lat temu. Tak się dzieje nie tylko w Polsce - żaden kraj UE nie odnotował znaczących wzrostów w tym segmencie, mimo ogromnych dopłat.
Tymczasem w Polsce od lat 90. rozwijamy produkcję integrowaną, ograniczając stosowanie chemii, co czyni nas jednym z liderów w UE. Ponad 95% polskich gospodarstw produkuje wysokiej jakości żywność bez certyfikatów eko, czego dowodem jest rosnący eksport na niemal wszystkie kontynenty.
Komisja Europejska nie zamierza zwalniać tempa “zielonej transformacji” - dlaczego to robi, skoro jednocześnie otwiera rynek UE na produkty zupełnie “nie zielone”?
Czas otwarcie zapytać, czym ma być produkcja żywności i po co nam Zielony Ład. Miał on skrócić drogę „od pola do stołu”, a komisarz Wojciechowski mówił o średniej 160 km. Czy tyle kilometrów jest do krajów Mercosur? Bruksela narzuciła rolnikom Zielony Ład, a teraz zmienia zasady w trakcie gry – nic dziwnego, że protestują. To nie rolnicy, a decydenci z Brukseli są „hamulcowymi”.
UE jako eksporter żywności netto może wkrótce stać się importerem. Widać to na przykładzie nawozów azotowych – drożejąca energia sprawia, że ich produkcja w Europie przestaje się opłacać, a Polska importuje milion ton nawozów azotowych, głównie z Rosji. To gospodarcze samobójstwo. Podobnie z owocami mrożonymi – firmy przetwórcze zlokalizowane w Polsce zamiast u naszych rolników, kupują np. truskawki w Egipcie, gdzie rabunkowo eksploatuje się zasoby wody i wyzyskuje ludzi. To jest nieuczciwe, sprzeczne z ideą Zielonego Ładu i szkodliwe dla klimatu.
„Niezielona” żywność z Ameryki nie tylko nie obniży emisji CO₂, ale też, po wyeliminowaniu europejskich producentów, stanie się droższa. Łańcuchy dostaw nie będą krótsze, a ślad węglowy wzrośnie. To zaprzeczenie Zielonego Ładu i przeciwko temu będziemy protestować.
Umowy o wolnym handlu zostaną wdrożone. Czy w obecnych warunkach polityczno-ekonomicznych koncepcja zielonej gospodarki w rolnictwie ma przyszłość?
Musimy rozróżnić polityczną koncepcję Zielonego Ładu od zielonego rolnictwa, które w zrównoważony sposób w Europie się rozwija. Europejski Zielony Ład jako koncepcja polityczna w tej formie, jaka jest wdrażana, zdaniem naszego środowiska, reprezentowanego przez Agroekoton, jest zabójstwem europejskiego rolnictwa.
Natomiast zrównoważone rolnictwo to wiedza i praktyka pokoleń rolników, którzy wdrażają te zasady nie formalizując ich. Rolnictwo ma coraz mniejszy wpływ na środowisko, bez względu na oczekiwania polityków, i mamy na to w Agroekotonie liczne dowody.
Jakie strategie adaptacyjne powinni wdrażać polscy rolnicy, aby nie stać się ofiarami nowych regulacji i globalnej konkurencji? Jak wyglądałaby idealna przyszłość polskiego rolnictwa, gdyby politycy zaczęli słuchać rolników?
Polscy rolnicy powinni bronić modelu gospodarstw rodzinnych, które dbają o glebę i środowisko, zamiast działać rabunkowo jak wielkie farmy w Amazonii czy Afryce. Kluczowe jest też wsparcie dla transformacji energetycznej, by rolnicy mogli czerpać dodatkowe profity z agrofotowoltaiki, wiatraków i biogazowni, jak np. w Danii, gdzie spółdzielnie energetyczne zapewniają stabilność gospodarstwom.
Stabilizacja dochodów dzięki energii odnawialnej i produkcja najwyższej jakości żywności dla Europejczyków – to realna zielona gospodarka. Zamiast gasić pożary rekompensatami, politycy powinni wspierać trwałe rozwiązania, by rolnicy wciąż mogli produkować wysokiej jakości żywność i karmić nią Europejczyków oraz regiony, które są skazane na import np. Bliski Wschód.
Europejscy rolnicy wdrażają w praktyce zielony ład od 30 lat. Wywodzę się z tego środowiska i widzę, jakie postępy w tym zakresie zostały zrobione np. w polskim ogrodnictwie. Ale żyjemy w globalnej gospodarce i odczuwamy wpływ geopolityki. Obawiam się, że możemy stać się jej ofiarami. Jest jeszcze szansa aby ten czarny scenariusz się nie ziścił. Konieczny jest jednak realny dialog strategiczny polityków ze rolnikami i ich merytorycznym otoczeniem, ze środowisk naukowych czy organizacji pozarządowych, takich jak AGROEKOTON.