Problemem w nowym naborze będzie m. in. GVA i rachunkowość. Tym razem każda inwestycja, aby liczyć na dofinansowanie, będzie musiała zakładać poprawę ogólnych wyników gospodarstwa, tzn. poprawę konkurencyjności i zwiększenie rentowności gospodarstwa oraz doprowadzić do wzrostu wartości dodanej brutto w gospodarstwie (GVA) co najmniej o 10% w odniesieniu do roku bazowego. Wzrost GVA będzie trzeba osiągnąć przez 5 lat od dnia przyznania pomocy. Dla potwierdzenia tego faktu konieczne będzie prowadzenie w gospodarstwie ewidencji przychodów i kosztów (przez 5 lat od wypłaty pomocy). Nie wiadomo tylko, na jakiej podstawie zostanie ustalona ta wartość w roku bazowym – tego przepisy jak na razie nie regulują. Zresztą nie tylko tego – przepisy ministerialnego rozporządzenia są dziurawe jak szwajcarski ser, a to dobrze nie wróży wdrażaniu tego działania.
Weźmy choćby sposób wyliczenia wielkości ekonomicznej w roku bazowym. O ile w przypadku upraw sprawa jest jasna – brane są pod uwagę rośliny uprawiane w roku składania wniosku w plonie głównym, o tyle w przypadku produkcji zwierzęcej ma być brany stan średni zwierząt w roku, w którym przypada dzień rozpoczęcia terminu składania wniosków o przyznanie pomocy. Za wyjątkiem bieżącego roku, nabory wniosków mają być ogłaszane w pierwszym kwartale roku – na jakiej zatem podstawie ustalić stan średni w roku, który się dopiero zaczyna? gi
Fot. Sierszeńska
Więcej o absurdalnych przepisach nowej "Modernizacji gospodarstw" przeczytasz w październikowym wydaniu "top agrar Polska" od str. 30.
Nie masz jeszcze prenumeraty? Sprawdź nasze E-wydanie!
