Premier Mateusz Morawiecki i minister rolnictwa Grzegorz Puda udali się z gospodarską wizytą na polską wieś. O wizyty, spotkania i rozmowy apelują protestujący od dłuższego czasu rolnicy i AgroUnia, ale chyba nie o to im chodziło…
Delegacja odwiedziła Warmię i Mazury, w tym gospodarstwo rolne w Brzydowie, w gminie Ostróda. Ten teren znajduje się w strefie czerwonej ASF, dlatego tym bardziej oczekiwana była reakcja premiera i ministra na to, co się w takiej okolicy dzieje. Jednak poza kolejnymi deklaracjami zbyt wiele się rolnicy od przedstawicieli rządu nie dowiedzieli. Co więcej, jak widać na filmie zamieszczonym na Facebooku AgroUnii Warmia i Mazury, wejście na teren gospodarstwa było kontrolowane przez policję i niektórzy rolnicy, w tym działacze m.in. AgroUnii nie zostali wpuszczeni.
„Historyczna suma pieniędzy” przekazana na rolnictwo, jak mówił premier w czasie swojego wystąpienia, może faktycznie jest najwyższą w historii, ale sytuacja wielu rolników jest równie historycznie dramatyczna.
– Będziemy dbali o każdego rolnika. (…) Wsparcia potrzebuje najbardziej ten, któremu ciężko jest się przebić na rynek – mówił premier.
Wystawa maszyn czy ustawka?
Gospodarstwo rodzinne, które odwiedził premier, jest przekazywane z pokolenia na pokolenie, stanowiąc świetny przykład tego, jak nadal funkcjonuje większość polskich wsi. Niestety, to nie wystarczyło dla tła konferencji prasowej Morawieckiego i Pudy – sceneria gospodarstwa została uzupełniona o nowe, wielkie maszyny rolnicze. Czy przez przypadek?
– Tu akurat rolnik, pan Andrzej Zakrzewski, zbudował większe gospodarstwo, i chwała jemu, podziwiam naprawdę ten sprzęt, ten park maszynowy, to jest coś znakomitego – mówił Morawiecki, stojąc na tle pięknych, czystych maszyn.
Premier faktycznie mógł podziwiać park maszynowy rolnika – ale nie ten, który widać w tle przemówienia. Pan Zakrzewski bowiem oprowadził delegację po swoim obejściu i zaprezentował, na czym pracuje. Tyle, że nikt o tym nie wspomniał, a miliony widzów i internautów widziało park maszynowy lokalnych dealerów. Jak relacjonował na Facebooku Michał Kępka z AgroUnii, część maszyn przywieziono wcześnie rano.
Zamieszanie, jakie powstało dookoła tematu, to nie burza w szklance wody - nawet, jeśli zamiary nie były złe, efekt okazał się być co najmniej niefortunny. Jak bowiem pisze Gazeta.pl, resort rolnictwa poinformował, że z myślą o spodziewanych pięciuset uczestnikach spotkania z premierem i ministrem została w gospodarstwie zorganizowana wystawa maszyn rolniczych, co nie było tajemnicą.
Sama reklama maszyn i chęć skorzystania sprzedawców z obecności rolników na tego typu evencie nie jest niczym złym, ale obrazek, jaki przedstawiono, może wprowadzać widzów w błąd, sugerując, że wszystkie maszyny pokazane za premierem należą do rolnika, co mogłoby świadczyć o doskonałej sytuacji w rolnictwie. Tym bardziej, że premier na nagraniach wspomina dobitnie o wspaniałym parku maszynowym. Pewne skojarzenia nasuwają się same.
Malowanie trawy na zielono?
Czy można mówić o przypadku i zbiegu okoliczności, że akurat w takiej scenerii odbyła się konferencja premiera i ministra rolnictwa? Dlaczego delegacja ustawiła się właśnie w taki sposób, że widać maszyny z wystawy? Możliwe, że chęci były dobre, a jak zaznacza MRiRW w odpowiedzi dla portalu Gazeta.pl, resort nie płacił za wystawiony sprzęt. Jak powiedział Wirtualnej Polsce sam rolnik, goszczący delegację rządu, już kilka dni wcześniej „sprawdzano” jego gospodarstwo pod względem reprezentacyjnym.
Lider AgroUnii, Michał Kołodziejczak, prowadził na Facebooku transmisję, w której odwiedził jedną z firm, która prezentowała swoje maszyny w czasie ubiegłotygodniowej konferencji. Jak widzimy na filmie, maszyny (bez tablic rejestracyjnych), wróciły już na swoje miejsce na placu wystawowym. Co więcej, Kołodziejczak wskazuje, że nie zmieniono nawet konfiguracji maszyn – np. ciągnik z przyłączonym agregatem pozostały w zestawie, tak jak na nagraniu z gospodarstwa.
Z odpowiedzi, jakiej firma dealerska udzieliła portalowi Gazeta.pl wynika, że została zaproszona na wydarzenie przez regionalny oddział KOWR i ODR.
Straty rolników są ogromne
Strefa ASF, w której znajduje się Brzydowo, powstała w efekcie wykrycia ognisk w miejscowości Rybno Osada w powiecie działdowskim oraz Radomno w powiecie nowomiejskim. Komisja Europejska umieściła w obszarze objętym ograniczeniami III powiaty: nowomiejski, iławski, działdowski oraz nidzicki i południowa część ostródzkiego tj. gminę Grunwald, Dąbrówno, Ostróda wraz z miastem Ostróda.
W rezultacie, w obszarze objętym ograniczeniami III w województwie warmińsko-mazurskim znalazło się około 450 tysięcy świń zlokalizowanych w około 1800 gospodarstwach. Opłacalność produkcji jest w strefach znikoma, ale ciężko nawet z niej zrezygnować i pozbyć się zwierząt, które nie są skupowane.
Wizerunek rolników cierpi
Szkodliwość tego typu sytuacji, nawet, jeśli to tylko wizerunkowa wpadka, to nie tylko wzburzenie u wielu rolników, którzy walczą z kryzysem z powodu chorób zwierząt, suszy, gwałtownych burz i innych przeciwności. Jest to też policzek wobec tych, którzy radzą sobie lepiej, a nawet dobrze i świetnie, ale zaciągają ogromne kredyty na zakup ziemi, a przede wszystkim maszyn rolniczych. Takich, jak te w tle wystąpienia premiera. I jak sami mówią, to ich dzieci będą te kredyty jeszcze spłacać.
Szkodę wizerunkową ponosi tu rolnictwo, bo nie tylko rolnicy widzą takie konferencje. Nie brakuje komentarzy, że rolnicy sobie świetnie radzą, „bo przecież mają nowe maszyny, obory, chlewnie”. Codziennie spotykamy się z podejściem, że jeśli komuś w danej branży żyje się lepiej, to cała gałąź ma się dobrze. Ale w ostatnich latach polska wieś jest szczególnie nękana przez rozmaite klęski żywiołowe i zwierzęce choroby zakaźne. Dlatego polski rząd zyskałby znacznie więcej uznania w oczach rolników gdyby mówił całemu społeczeństwu "jak jest" i pomógł gospodarzom przetrwać te trudne chwile.
al
fot. gov.pl