Słyszeliście kiedyś o starej, zachowawczej rasie brązowych indyków, które goszczą na brytyjskich świątecznych stołach? O ich wyjątkowych walorach smakowych i uwielbieniu przez mieszkańców Wysp? Wystarczy powiedzieć, że są one rekomendowane przez jednego z najbardziej rozpoznawalnych na świecie kucharzy – Jamiego Oliviera. Okazuje się, że od niedawna możemy ich spróbować również w Polsce, a to za sprawą młodego rolnika z Mazowsza – Mateusza Niedzielaka, utrzymującego te właśnie indyki w Pietrusach w pow. łosickim.
Na dworze królewskim
Pięć lat temu pochodzący z prężnie działającego gospodarstwa rolnego utrzymującego świnie – 300 loch i indyki – milion rocznie, Mateusz spotkał na swojej drodze Paula Kelly’ego, właściciela KellyBronze – przedsiębiorstwa, które od ponad 50 lat zajmuje się hodowlą indyków. Zaciekawiony jego osobowością i opowieściami o rasie brąz szerokopierśny, wybrał się do Wielkiej Brytanii zobaczyć, jak wygląda wolnowybiegowa hodowla tych ptaków. Wizyta u Paula, w jednym z trzech na świecie gospodarstw posiadających stado prarodzicielskie tych indyków, wywarła na młodym rolniku ogromne wrażenie. To rasa charakteryzująca się nie tylko wybitną jakością, wolno rosnącego, marmurkowatego mięsa, ale przede wszystkim bardzo dużym udziałem piersi w tuszy.
– Paul zajmuje się hodowlą brązów od ponad 20 lat. W 2001 r. został wyznaczony przez Prince Charles’s Organic Food do hodowania ich na święta Bożego Narodzenia dla rodziny królewskiej i jest jedynym gospodarstwem, które dostarcza świąteczne indyki tej właśnie rasy na brytyjski królewski dwór – zaczyna opowieść o swojej przygodzie z brązem szerokopierśnym Mateusz.
Brąz szerokopierśny cechy rasy:
- to stara i rzadko spotykana rasa indyków, które pod względem charakteru oraz cech gatunku odpowiadają typowi dzikiego indyka,
- są karmione zbożami pochodzącymi z rodzimych upraw i mają całodobowy dostęp do wybiegu,
- rosną nawet dwa razy dłużej niż ptaki z intensywnego chowu i mają wyjątkowo duży udział piersi w tuszy,
- indyczki osiągają masę 4–6 kg, a indory 8–12 kg,
- to ptaki, których mięso jest rarytasem na bożonarodzeniowych stołach w Wielkiej Brytanii oraz na tamtejszym dworze królewskim.
Zeszłego roku już po raz czwarty odchowywał brązy w swoim gospodarstwie. Jednodniowe pisklęta przybywają do Polski w czerwcu lub lipcu samolotem z Danbury, Essex w Wielkiej Brytanii. Mateusz odbiera je z lotniska, z cargo w Warszawie.
– Pisklęta podczas transportu są zapakowane po 80 szt. w kartony. Na jedno wstawienie zamawiam po 7–8 takich „paczek”. Mają mieć zapewnione ok. 28°C, więc przewożę je samochodem z lotniska do gospodarstwa – opisuje rolnik.
Drogocenne pisklęta
Pisklęta są dużo droższe niż konwencjonalne, bo kosztują ok. 20 zł/szt., podczas gdy za jednodniówkę białego indyka do chowu trzeba wyłożyć 5–6 zł. Rosną do masy rzeźnej nawet przez pół roku i są gotowe do sprzedaży przed świętami Bożego Narodzenia. Indyczki rosną do 4–6 kg m.c., a indory do 8–12 kg przez ok. 21 tygodni. W tym samym czasie indory konwencjonalne ważą nawet po 22 kg, stąd tak ogromna różnica w strukturze i jakości mięsa. Ponadto zużywają na kg przyrostu dużo więcej paszy.
Chcesz wiedzieć więcej o tej rasie oraz o tym, jak ją hodować? Zapraszamy do lektury kwietniowego "top agrar Polska".