Z prostych sygnałów wysyłanych ręką, palcem lub też potwierdzeniem kciuka handlarze w równie krótkich sygnałach i w niewiarygodnie krótkim czasie decydowali o miliardowych obrotach oraz dawali sygnał orientacyjny, co do przebiegu notowań na rynkach zbóż na całym świecie.
Oczywiście, dotyczyło to także innych surowców, w tym rolniczych. Od 1870 r. taka forma handlu terminowego miała miejsce w Chicago, które stało się w ten sposób światowym centrum notowań gospodarki na całym świecie. Jak mówią z nostalgią Amerykanie - były to czasy pionierskie dla USA. Już niedługo taka forma handlu ulegnie diametralnej zmianie, ponieważ w niedalekiej przyszłości handel i notowania będą odbywały się wyłącznie drogą elektroniczną.
Od lipca 2015 r. największy organizator rynków terminowych – firma CME zamyka fizyczną obecność handlujących na parkiecie w nowym Jorku oraz w Chicago maklerów. W prawdzie zostaną jakieś szczątkowe formy handlu fizycznego, jednak zdecydowana większość transakcji odbywać się będzie drogą elektroniczną.
Handel drogą elektroniczną nie jest niczym nowym. W firmie CME taki sposób kupna i sprzedaży jest realizowany od 25 lat. Już w latach 90. w firmie było zatrudnionych 10 tys. osób, które zajmowały się prowadzeniem transakcji na parkiecie. Obecnie jednak już tylko 1200 osób pełni tę funkcję. W sumie firma CME zawiązała do tej pory 31 mln kontraktów drogą elektroniczną na sumę 2,66 mld dol.
Jak to zwykle bywa przy takich rewolucyjnych zmianach, tak i teraz wszyscy zadają sobie pytanie - co będzie się działo, jeśli ze względów technicznych, np. w przypadku braku prądu (jak to już bywało w historii), parkiet bezpośrednio dotknie awaria? Czy wtedy handel elektroniczny na jakiś czas przestanie funkcjonować? e-abi, kb
