W wielu miejscach naszego kraju rowy melioracyjne wciąż świecą pustkami. Po ubiegłorocznej suszy zapasów wody w glebie nie uzupełniły ani deszcze, ani skąpe opady śniegu.
– W Wielkopolsce jak na razie spadło zaledwie 50% średniej wieloletniej opadów. Grozi nam katastrofalna susza. Na razie jeszcze tylko grozi, bo w województwie mamy 38 zbiorników retencyjnych, w których corocznie gromadzimy ponad 60 mln m³ wody – stwierdza Arkadiusz Błochowiak, dyrektor Wielkopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Poznaniu.
Wojewódzkie zarządy odpowiadają za utrzymanie urządzeń melioracji podstawowych, w tym również za ochronę przeciwpowodziową. Pod ich opieką są mniejsze zbiorniki retencyjne, rzeki i kanały, za wyjątkiem tych największych, wały przeciwpowodziowe. Nadzorują również działalność związków spółek wodnych.
Widmo suszy
Jednak jeżeli będziemy mieli kolejny suchy rok, sama możliwość gromadzenia wody nie wystarczy.
– W zeszłym roku upuściliśmy do rzek i cieków poniżej tych zbiorników aż 40 mln m³, ratując nieco sytuację. Teraz musimy te 40 mln m³ uzupełnić. Na razie nie ma skąd, bo opadów jest za mało. Jeśli tej wody nie uzupełnimy i kolejny rok będzie suchy, grozi nam olbrzymia katastrofa – wyjaśnia Błochowiak.