Niemieckie Stowarzyszenie Wolnych Rolników wezwało 19 października swój rząd do połączenia sił z przyszłym polskim rządem w celu wyegzekwowania od Komisji Europejskiej realnej procedury tranzytowej dla zboża, kukurydzy, rzepaku i słonecznika z Ukrainy.
- Otwarcie granic dla tanich ukraińskich produktów rolnych spowodowało poważne szkody dla naszego rolnictwa - skarżył się Ralf Ehrenberg z Federalnego Stowarzyszenia Wolnych Rolników. Potrzebne jest rozporządzenie, "zgodnie z którym transport jest dozwolony tylko w zaplombowanych ciężarówkach lub wagonach do portów Morza Bałtyckiego, skąd towary mogą być następnie wysyłane na cały świat".
Berlin obojętny?
Ehrenberg zażądał, aby procedura praktykowana już przez Polskę, Węgry i Słowację, została rozszerzona na Niemcy i inne państwa członkowskie UE.
- Jak to możliwe, że w Polsce wszystkie siły polityczne zgadzają się na ochronę rodzimego rolnictwa, podczas gdy politycy w Niemczech wydają się patrzeć obojętnie, jak wielkie holdingi wzbogacają się kosztem naszych rolników i głodujących ludzi w Afryce. Polityka rolna powinna wzmocnić zrównoważoną produkcję żywności w kraju i odeprzeć rujnującą konkurencję ze strony krajów nadwyżkowych - zaznaczył.
Zboże powinno trafiać do regionów dotkniętych niedoborem
Jak podkreślił przedstawiciel Wolnych Rolników, jeśli na żyznych glebach Ukrainy produkuje się więcej zboża niż jest konsumowane, to powinno ono trafić do regionów, w których występują niedobory, a nie na rynek europejski.
- Nie chcemy konkurować z oligarchami, którzy posiadają dziesiątki tysięcy hektarów, używają zakazanych pestycydów i płacą swoim pracownikom płacę minimalną w wysokości równowartości 1,20 euro - dodał Ehrenberg, jednocześnie ostrzegając, że nigdy nie powinno być wspólnego obszaru gospodarczego ze strukturami rolnymi opartymi na wyzysku ludzi i przyrody.
- Wolny handel z Ukrainą musi zatem zostać szybko zakończony - podsumował Ralf Ehrenberg.
Problem porównywalny do Mercosur
Według Stowarzyszenia, ukraiński import rolny jest porównywalny w skutkach z umową Mercosur, "tylko bez debaty społecznej". Podczas gdy bezcłowy import mięsa i cukru "z płonących lasów deszczowych" Ameryki Południowej jest przedmiotem zaciekłej debaty publicznej, nie bez powodu granice dla ukraińskiego przemysłu rolnego zostały po prostu otwarte. Presja cenowa ze strony importu z jednej strony i ideologicznie motywowane wymagania z drugiej strony spychały krajową produkcję coraz bardziej na boczny tor.
- Pozwalając na nieograniczony wolny handel, niezależnie od wielkich celów geostrategicznych, narażamy nasze własne bezpieczeństwo żywnościowe - zwrócił uwagę Ehrenberg.
Oprac. na podstawie AgE
Fot. Shutterstock